Ona tego chce.

Super Junior ?

Jiwon siedziała na dużym, ozdobnym łóżku. Przypominało ono mebel z zupełnie innej epoki, podobnie jak cały wystrój pokoju, w którym się znajdowała. Rozcierała powoli nadgarstki, które jeszcze przed chwilą miała boleśnie skrępowane. Nie przyszło jej nawet do głowy, aby spróbować uciec na własną rękę. Tym bardziej, że był tu teraz Siwon. Wcześniej czuła się tak, jakby brała udział w jakimś nieśmiesznym żarcie, jednak po pierwszym policzku jaki otrzymała od mężczyzny zaczynała uświadamiać sobie, że to dzieje się naprawdę. Próbowała poukładać w głowie wszystkie fakty, których znała mniej niż by chciała. Jedyne co przychodziło jej do głowy to to, że Siwon wplątał się w nieciekawe relacje z mafią. Nie pasowało jej to jednak do obrazu brata. Miała nadzieję, że niedługo przyjdzie do niej i razem wrócą do domu, gdzie będzie mógł jej wszystko wyjaśnić. Na pewno dało się naprawić w jakiś sposób to co się wydarzyło.   

W pewnym momencie usłyszała, jak ktoś przekręca klucz w drzwiach a następnie wchodzi do środka. Spojrzała w tamtą stronę i całe jej ciało stężało, gdy zobaczyła kroczącego w jej stronę mężczyznę, który kazał przyjechać jej bratu.  

-Gdzie jest Siwon? -zapytała odruchowo. Mężczyzna bez słowa podszedł bliżej i usiadł na skraju łóżka. Bez zastanowienia dziewczyna cofnęła się tak daleko od niego jak tylko pozwalało jej na to miejsce.  

-Widzisz...-zaczął spokojnie. -Nie do końca kleiła nam się rozmowa. -Jiwon spojrzała mu głęboko w oczy.  

-Co chce pan przez to powiedzieć?  

-Chyba będzie lepiej jak usłyszysz całą prawdę zanim się z nim zobaczysz. -powiedział z zatroskaniem w głosie. -Twój brat nie jest tym kim myślisz. -kontynuował widząc przyzwolenie dziewczyny. -Siwon i inni członkowie Super Junior to nie tylko zwykli artyści, ale prowadzą drugą, że tak powiem... Działalność.  

-Słucham? -powiedziała zaskoczona. -Jaką drugą działalność? O co chodzi?  

-Pracują dla osoby, która chce zrobić coś bardzo złego. Coś, co może mieć wpływ na życie wielu ludzi. Nie tak dawno ukradli nam czip, który zawiera kluczowe informacje, pozwalające im zapanować nad śmiercionośną bronią. To jest powód, dla którego chciałem spotkać się z twoim bratem. Muszę odzyskać ten czip żeby go zniszczyć, żeby nikt nie dowiedział się jak użyć tej broni.  

-Jak mam w to uwierzyć? To co pan mówi jest niepoważne! -prawie krzyknęła nie wiedząc jak zareagować na takie informacje.  

-Cóż... Jeśli nie wierzysz może chcesz się dowiedzieć tego bezpośrednio od brata? -zaproponował.  

-Mogę z nim porozmawiać? -zapytała szybko.  

-Oczywiście. Chodźmy. -wstał i zachęcającym gestem wskazał nadal otwarte drzwi. Jiwon ponownie spojrzała mu głęboko w oczy, szukając w nich podstępu. Musiała mu jednak zaufać. Był jedyną osobą, która mogła zaprowadzić ją teraz do brata. Zeszła niepewnie z łóżka i ruszyła za mężczyzną.  

*** 

-Puszczaj mnie! -krzyknął Siwon na chłopaka, który próbował powstrzymać go przed wyjściem z pokoju.  

-Jeśli chcesz, żebym cię puścił, to siadaj na dupie i się nie ruszaj! -zagrzmiał w odpowiedzi.  

Siwon kopnął nogą w drewnianą podłogę i zaklął pod nosem, po czym wyrwał ramię z dużej ręki mężczyzny i poszedł w głąb pokoju.  

-Dobra decyzja. -skomentował złośliwie ochroniarz. 

Siwon usiadł na krześle i schował twarz w dłoniach, próbując pomyśleć, co jeszcze może zrobić. Nie chciał skupiać się na tym, co w tej chwili dzieje się z Jiwon. I tak nie miał możliwości opuszczenia tego pokoju. Miejsce, w którym się znajdował to była twierdza i nie miał pojęcia jak się z niej wydostać. Nawet jeśli udałoby mu się wynegocjować wypuszczenie siostry, nie spodziewał się, że odwiozą ją pod drzwi domu. Musiał zmodyfikować swój wcześniejszy plan i z całych sił postarać się mieć ją przy sobie. Jedyną możliwością była pomoc kogoś z zewnątrz, ale jego telefon został skonfiskowany już przez kierowcę i podejrzewał, że Jiwon również nie będzie miała swojego, co skutecznie uniemożliwia powiadomienie kogokolwiek o ich położeniu. Rozchylił lekko zamknięte dotąd powieki, próbując rozejrzeć się nie wzbudzając podejrzeń mężczyzn, znajdujących się w pokoju. Zauważył, że nie mają w uszach żadnych słuchawek, ani krótkofalówek przy pasach, czyli musza mieć przy sobie telefony. Nie było innej możliwości porozumiewania się między sobą. Jeden z nich, młody chłopak, podszedł do tego, który jeszcze przed chwilą trzymał Siwona w swoich wielkich rękach. Odwrócił się tyłem i oczom Siwona ukazał się kształt telefonu przebijający przez tylną kieszeń spodni. "To nie powinno być takie trudne" pomyślał przypatrując się sytuacji. "Potrzeba tylko małego zamieszania."  

Drzwi otworzyły się z głuchym szczęknięciem a w nich pojawił się mężczyzna w garniturze.  

-Wszyscy wychodzić. -powiedział i odsunął się na bok robiąc miejsce kierującym się w stronę drzwi ochroniarzom. Za jego plecami ukazała się drobna postać.  

-Jiwon! -krzyknął Siwon i zerwał się biegiem w stronę siostry przepychając się przez zdezorientowanych, gotowych zareagować siłą mężczyzn.  

-Zostawcie go. -powiedział ich szef i jednym ruchem wepchnął przestraszoną dziewczyną do środka. -Możecie sobie teraz porozmawiać. -rzucił, patrząc na zdziwione twarze rodzeństwa. -Nie będziemy wam przez chwilę przeszkadzać. -dodał i zamknął drzwi za ostatnim wychodzącym mężczyznom.  

Jiwon nie czekając na nic podeszła bliżej i rzuciła mu się w ramiona z głośnym szlochem. Objął ją czule i zaczął głaskać delikatnie po głowie.  

-Ciii... -szepnął z góry. -Już dobrze, nie płacz. -próbował odsunąć ją od siebie, aby ocenić, czy nic jej nie jest, jednak ona mocno przywarła do jego umięśnionego torsu. -Jiwon, posłuchaj mnie uważnie. Odsuń się na chwilę i udawaj, że rozmawiamy dobrze? To bardzo ważne. -zaskoczona poleceniem dziewczyna zrobiła krok w tył i spojrzała na skupioną twarz brata. Jego ręcę były szybkie. Wyciągnął z kieszeni niewielki telefon i wybrał numer Leeteuka.  

"Pomóż nam się stąd wydostać tak szybko jak to możliwe. Namierz współrzędne. Nie odpowiadaj. Siwon"  

Wysłał wiadomość i szybko usunął ją z historii dla bezpieczeństwa. Schował telefon z powrotem do kieszeni i mocno złapał siostrę za ręce.  

-Skąd go masz? -zapytała nim zdążył cokolwiek powiedzieć. Popatrzył na nią troskliwie. 

-Zabrałem jednemu z nich. Niedługo zorientuje się, że go nie ma i tu wróci. -wytłumaczył ze skupieniem. 

-Zwariowałeś? Musisz go gdzieś odłożyć. 

-Nie. -zaoponował bez zastanowienia. -To będzie wyglądać podejrzanie. Przyznam się, że go zabrałem, ale może nie zorientuje się, że zdążyłem wysłać wiadomość. Jestem prawie pewny, że i tak nas obserwują.  

-Siwon? -spytała cicho dziewczyna, patrząc bratu prosto w oczy. -Gdy byłam z nim sama, on powiedział mi, że... -zawahała się, jak powinna mu to przekazać. -Że masz jakiś czip i jeśli on go nie dostanie to wielu ludzi jest w niebezpieczeństwie, że reszta zespołu też jest w to zamieszana. O co tu chodzi? Co wy robicie? 

-Hah... -prychnął Siwon z niedowierzaniem. -Tak ci powiedział? -zapytał. Jiwon kiwnęła lekko głową. -Będzie niebezpiecznie, jeśli on się dowie, gdzie jest czip. Posłuchaj... Nie mogę ci dużo powiedzieć. Tak to prawda, że zespół jest przykrywką dla czegoś większego, ale musisz mi uwierzyć, że nie robimy nic złego ani nielegalnego. A ten człowiek, który nas tu trzyma nie jest po dobrej stronie. To niebezpieczny typ.  

-Spotkałeś go już? 

-Ja nie, ale Eunhyuk miał tę nieprzyjemność.  

-Hmm? Oppa z nim rozmawiał? -zapytała zdziwiona. -To dlatego nie śpiewał z wami ostatni?  

-Rozmawiał... -zadrwił Siwon. -Tak bym tego nie nazwał.  

-Ale nic mu nie jest, prawda?  

-Nie martw się. -rzucił jej uspokajający uśmiech. -Wszystko jest dobrze. - "Nic nie jest dobrze, kretynie!" Pomyślał i nie w jednej chwili chciał zdjąć z siebie ciężar tajemnicy i powiedzieć jej wszystko co wie. Nie mógł tego jednak zrobić. Im mniej Jiwon wie, tym lepiej. -Po prostu mi zaufaj, proszę. -rzucił błagalnie.  

-Na pewno dobrze robimy? -spytała z wątpliwością.  

-Na pewno. -potwierdził Siwon. -I pamiętaj... 

Drzwi otworzyły się z hukiem.  

-Co zrobiłeś z moim telefonem?! -krzyknął młody mężczyzna idąc z bojowym nastawieniem w ich stronę. Jednym ruchem odepchnął Jiwon w bok tak, że wylądował na podłodze, wydając przy tym zduszony okrzyk. Chwycił Swiona za koszulkę i pociągnął do siebie. -Gdzie on jest. -Siwon przełknął głośno ślinę i wyciągnął telefon z kieszeni.  

-Przepraszam. -powiedział pokornie, próbując wyrazić tyle żalu, ile tylko dał radę. Chłopak wziął od niego telefon i schował do kieszeni nadal kurczowo trzymając jedną ręką koszulkę Siwona.  

-Już nie żyjesz. -powiedział gniewnie i jednym szybkim ruchem uderzył Siwona w środek brzucha. Poczuł przeszywający ból, po czym zrozumiał, że to był ten punkt, w który nigdy nie chciał ponownie oberwać. Upadł na ziemię nie mogąc nabrać oddechu. Ostatnie co usłyszał to przeraźliwy krzyk siostry.  

*** 

-Dlaczego wiedzieli wszyscy oprócz mnie? -Eunhyuk wydawał się być bardziej zdenerwowany niż kiedykolwiek. Głucha cisza wypełniała salon. -To dlatego pytałeś o tego faceta? -zwrócił się gniewnie do siedzącego obok Donghae. -Wiedzieliście już dużo wcześniej!  

-To moja wina. -Leeteuk odezwał się pierwszy. -Myślałem, że będzie lepiej, jeśli chwilę odpoczniesz z daleka od tego wszystkiego. Wystarczająco dużo przeszedłeś, Hykie. -próbował jak najbardziej załagodzić sytuację, jednak lodowate spojrzenie Hyuka nie chciało stopnieć.  

-I co? Myślisz, że zadziałało? -zapytał nagle sarkastycznie. Teuk spuścił głowę, ustępując nagle. -Wiem, że to przeze mnie! Nic by się nie stało, gdybym nie dał się złapać jak ostatni frajer! A teraz udajecie, że wcale nie macie mi tego za złe? Naprawdę? Dzięki za taką troskę... -wycedził przez zęby i przyjrzał się ważnie twarzom członków. Wszyscy zdawali się być zszokowanie tym co przed chwilą usłyszeli. Eunhyuk poczekał chwilę, żeby upewnić się, że jego słowa do nich dotarły po czym wstał i zamaszystym ruchem ręki wyciągnął z nosa wąsy.  

-Co ty robisz? -zapytał szybko Donghae, również wstając, w każdej chwili gotowy iść za przyjacielem. 

-Nawet nie próbuj iść za mną. -zagroził. -Nie chcę nikogo widzieć, a ty tym bardziej nie pokazuj mi się na oczy. -odwrócił się na pięcie i koślawym krokiem odszedł od stołu, kierując się w stronę sypialni.   

Wszyscy siedzieli jak zahipnotyzowani. Nikt nie odezwał się ani słowem. Po chwili usłyszeli ciche trzaśnięcie świadczące o tym, że któreś z drzwi zostały zamknięte.  

-Błagam, hyung, powiedz, że to się nie dzieje naprawdę. -powiedział Donghae patrząc na Leeteuka szklącymi się oczami.  

-Nie denerwuj się. To nie twoja wina. Daj mu trochę czasu, żeby to przemyślał i na pewno wszystko wróci do normy. -lider z całych sił próbował go uspokoić, jednocześnie starając się wmówić sobie to, w co sam chciał wierzyć.  

-Mogłem mu wszystko powiedzieć. -westchnął Hae, zakrywając dłońmi twarz.  

-Nie, nie mogłeś. -odpowiedział spokojnie Heechul, włączając się nagle do rozmowy. -Nikt nie zrobił nic źle. Musimy poczekać i wszystko się wyjaśni. -dodał, gdy telefon Leeteuka głośno dał znać o swojej obecności. Lider szybkim ruchem wyciągnął go z kieszeni i otworzył wiadomość od nieznanego numeru.  

-Pomóż nam się stąd wydostać tak szybko jak to możliwe. Namierz współrzędne. Nie odpowiadaj. Siwon. -przeczytał na głos, aby wszyscy usłyszeli. -Znajdę lokalizację telefonu. -rzucił nie zwracając uwagi na reakcję członków. Zrobił kilka szybkich ruchów i podniósł głowę. -Mam go. Nie jest w Seulu. To gdzieś na północ stąd. Musimy natychmiast jechać. Nie wiadomo czy nie zorientują się, że do nas napisał. Heechul, powiadom kierowców, niech będą tu jak najszybciej. -Kiwnął głową i szybko odszedł od stołu. -Reszta niech zbiera rzeczy. Weźcie wszystko co uważacie za przydatne, nie wiemy co zastaniemy na miejscu. W drodze pomyślimy nad jakimś planem.  

-Chcę zostać z Eunhyukiem. -powiedział stanowczo Donghae. Leeteuk zmierzył go wzrokiem ze skupieniem.  

-To nie jest dobry pomysł. -stwierdził po chwili. -Będzie lepiej jak pojedziesz z nami. Mówiłem ci, on potrzebuje czasu a naszym zadaniem jest teraz zrobienie wszystkiego co możliwe, żeby sprowadzić tu jak najszybciej Siwona i Jiwon. -Donghae spuścił wzrok. 

-Niech ktokolwiek zostanie. -poprosił cicho.  

-Ja zostanę. -powiedział Ryeowook, który przysłuchiwał się rozmowie zza pleców Hae. -I tak nie idzie mi tak dobrze jak wam w terenie. Zróbcie to szybko i wracajcie. -Teuk spojrzał na niego.  

-Dobrze, niech tak będzie. -kiwnął głową na znak aprobaty. -Gdyby coś się działo będziemy dzwonić i o wszystkim informować. Będziesz nasza centralą, Wookie. -rzucił z pokrzepiającym uśmiechem. 

-Tak jest. -uśmiechnął się promiennie. -Uważajcie. -powiedział na odchodne i skierował się w stronę sypialni, chcą powiedzieć Eunhyukowi o całej sytuacji.  

-Wookie. -zatrzymał go Leeteuk.  

-Tak? 

-Zabierz to. -powiedział, wskazując na leżącą na ziemi butlę cały czas uwalniającą tlen. -Nie chcę umrzeć z rąk doktor Song. -Ryeowook zaśmiał się pod nosem i wykonał polecenie po czym zniknął za rogiem w długim korytarzu.  

Stanął przed drzwiami do pokoju i delikatnie zapukał. Poczekał chwilę, jednak nie usłyszał odpowiedzi. Zastukał ponownie i gdy znów nikt się nie odezwał nacisnął na klamkę i zaglądnął do środka. Ku jego zdziwieniu pokój był całkowicie pusty. Wrócił z powrotem na korytarz i przystanął na chwilę. Nagle do głowy wpadł mu pomysł, gdzie może znaleźć Hyuka. Przeszedł kawałek dalej i zapukał tym razem w drzwi pokoju Siwona.  

-Nie chcę cię widzieć Donghae! -dobiegł go głos z wewnątrz. Zawahał się chwilę, po czym nacisnął na klamkę i pchnął drzwi lekko do przodu.  

-To tylko ja. -powiedział wciskając do środka tylko głowę. -Mogę wejść? -zapytał z nadzieją. Eunhyuk spojrzał na niego obojętnie i milczeniem zaprosił go do środka. Ryeowook wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi chcąc stworzyć bezpieczniejszą atmosferę. -Jakkolwiek nie chcesz, lepiej to załóż. -podał mu elastyczny wężyk. -Leeteuk powiedział, że nie chce zginąć z tak błahego powodu. -uśmiechnął się, próbując rozluźnić napięcie między nimi. Hyuk wziął od niego sprzęt i umieścił na swoim miejscu. -Dużo lepiej. -skwitował Wookie. -Może chcesz się położyć? -zapytał odruchowo. 

-Jeszcze nie. -odpowiedział stanowczo.  

-Hyukie...-zaczął Ryeowook delikatnym głosem. -Siwon napisał do Leeteuka. -Hyuk podniósł na niego wzrok prosząc, żeby kontynuował. -Prosił o wsparcie. Dzięki tej wiadomości można było go łatwo namierzyć. Wszyscy po niego pojechali.   

-Hae też? -zapytał nagle. Wookie skinął głową. 

-Leeteuk nie pozwolił mu zostać. -wytłumaczył. 

-Muszą szybko wrócić. -powiedział zdradzając niewielkie zdenerwowanie.  

-Wrócą. -oznajmił z całą pewnością. -Gdyby coś się działo jesteśmy z nimi w kontakcie. Możesz spokojnie odpocząć. -Eunhyuk spojrzał na niego nieufnie. Nie mógł jednak wyżywać się dłużej na najbardziej niewinnym ze wszystkich członków.  

-Pomożesz mi się położyć? -zapytał zawstydzony po chwili namysłu.  

-Nie musisz mnie pytać o takie rzeczy. -odparł urażony Wookie, po czym chwycił go pewnie i powoli pomógł opaść na niezasłane łóżko. 

-Mam nadzieję, że Siwon nie obrazi się, że tu chwilę odpocznę. Nie mam już siły na ani jeden krok. -powiedział spokojnie.  

-Myślę, że nie będzie problemu. -rzucił z uśmiechem Ryeowook, jedna nie był pewien, czy jego słowa dotarły do Hyuka, który natychmiast zasnął.  

*** 

-Siwon! -krzyknęła tak głośno, że zaskoczyła nawet samą siebie. Widok znokautowanego brata, leżącego bezwładnie na ziemi sprawiał, że czuła się jeszcze bardziej bezbronna niż wcześniej. Popatrzyła ze strachem na chłopaka, który zacmokał kilka razy. 

-Miałem nadzieję, że trochę dłużej się pobawię. -powiedział wzruszając ramionami. -Najwyżej wpadnę później. -Mrugnął jednym okiem w kierunku przerażonej Jiwon i wyszedł z pokoju nie odwracając wzroku ani na moment. Dziewczyna odczekała aż drzwi zamkną się na dobre i na czworaka zbliżyła się do brata.  

-Siwon, obudź się! -chwyciła go mocno za barki i potrząsnęła. -Nie możesz mnie teraz zostawić, proszę cię. -kilka łez spadło na jego koszulkę. Jiwon przyjrzała się uważnie i zauważyła, że klatka piersiowa jej brata wykonuje niewielkie, szybkie ruchy. "To chyba dobrze" pomyślała z nadzieją. Szturchnęła go za barki jeszcze raz. Jego powieki zaczęły się powoli rozszerzać.  

-Siwon, nic ci nie jest? -zapytała, pomagając mu usiąść. Zakaszlał kilka razy i spojrzał na jej przerażoną twarz.  

-Co się stało? -czuł się zdezorientowany. Nie mógł sobie przypomnieć jakim sposobem znalazł się na ziemi.  

-To chyba tylko chwilowy nokaut. Dostałeś w brzuch od tego chłopaka. -powoli zaczął sobie przypominać całą sytuację. -Siwon, on powiedział, że później tu wróci!  

-Nie przejmuj się tym. -uspokoił ją. 

-Nie przejmuj? -wybuchła nagle. -Zwariowałeś? Musimy stąd uciekać. -Siwon zmierzył ją wzrokiem. Wyglądała na całkowicie spanikowaną.  

-Uspokój się. -powiedział dosadnie, chwytając ją mocno za rękę. -Wiem, że to dla ciebie niecodzienna sytuacja, ale musisz wziąć się w garść i jeszcze chwilę wytrzymać. Leeteuk na pewno odczytał wiadomość i wszyscy są już w drodze. -szepnął jej w twarz. Zerknęła na niego, nadal nie mogąc powstrzymać zbyt szybkiego oddechu. -Cokolwiek się stanie, oni nie mogą się dowiedzieć o tym, że wysłałem wiadomość. Cokolwiek, Jiwon! -podkreślił ostatnie zdanie dając jej do zrozumienia, że spodziewa się wszystkiego.  

-Oni nas zabiją... -wycedziła rozpaczliwie przez zęby.  

-Nie. -zaprzeczył stanowczo. -Nie możesz tak myśleć. Jeszcze trochę i się to skończy. Tylko do tego czasu bądź silna. Wiem, że dasz radę!  

-Naprawdę dramatyczna scena. Wzruszyłem się. -powiedział nagle mężczyzna, stojący przy drzwiach. Szef grupy podszedł do nich powoli uśmiechając się ironicznie. -Wygląda na to, że mamy problem, panie Choi. -przyklęknął obok rodzeństwa i popatrzył mu prosto w oczy.  

-Jaki problem? -spytał, jak gdyby nigdy nic.  

-Widzisz... Telefon pozostający dłuższy czas w twoich rękach nim jest. -zaczął spokojnie, na co do pokoju weszło kilku dobrze zbudowanych chłopaków.  

-Nie zdążyłem nawet wyciągnąć go z kieszeni. -wytłumaczył Siwon, próbując zabrzmieć całkowicie szczerze, a przy tym myślał gorączkowo co zrobić, żeby ostrzec przyjaciół, którzy prawdopodobnie byli już w drodze. Mężczyzna zaśmiał się głośno.  

-Chyba rozumiesz, że nie mogę ci wierzyć, prawda? -Siwon wzruszył ramionami. -Tak czy tak, zakładając, że nie mówisz mi wszystkiego, mamy jakieś dwie godziny do przyjazdu gości. Co powiesz na to, żeby poświęcić hmmm, godzinę na zakończenie sporu o czip? -przyjrzał mu się uważnie, chcąc wychwycić drgnięcie jakiegokolwiek mięśnia. 

-Myślałem, że już to sobie wyjaśniliśmy. Nie powiem ci, gdzie on jest. Ale jeśli chcesz marnować na to czas, to proszę bardzo. -mężczyzna uśmiechnął się z przekąsem, po czym wstał i kiwnął znacząco głową. Kilku młodych chłopaków, stojących do tej pory przy drzwiach, ruszyło w kierunku swojego szefa. Siwon również zerwał się na równe nogi i stanął między nimi a siostrą, próbując osłonić ją przed napastnikami. Jeden z nich wyszedł na prowadzenie i rzucił się na niego z pięściami. Siwon odparł pierwszy atak i położył przeciwnika na ziemię jednym zwinnym ruchem. Poczuł nagły przypływ adrenaliny. Kolejnych dwóch ochroniarzy w krótce również znalazło się na posadzce.  

-Nawet się nie waż. -usłyszał Siwon, szykując się do wykonania następnego ciosu. Odwrócił się w kierunku, z którego docierał głos. Zobaczył dowodzącego mężczyznę, trzymającego pistolet przytknięty do głowy Jiwon i natychmiast opuścił pięści. Dwóch chłopaków chwyciło go od razu od tyłu za ramiona i uniemożliwiło dalsze ruchy. Nie zamierzał jednak dłużej walczyć. -No tak... -kontynuował mężczyzna. -Nie wspomniałem chyba, że przestały mnie bawić kulturalne rozmowy. -powiedział i zwrócił się do swoich podwładnych. -Działajcie według planu.  

Dwóch chłopaków, leżących do tej pory na ziemi, stanęło znów na nogi i poszło w stronę Jiwon. 

-Nie, zostaw mnie! -krzyknęła, kiedy jeden z nich założył jaj na ręce metalowe kajdanki. Siwon chciał dostać nagłego przypływu mocy i rozgromić wszystkich znajdujących się w pokoju, jednak nie było takiej możliwości. Stał w miejscu i biernie przyglądał się scenie, podczas kiedy na jego nadgarstkach również zabłysły srebrne obręcze.   

-Ucisz ją jakoś. -rozkazał mężczyzna, nie mogąc skupić się przy tak głośnych piskach. Siwon rzucił okiem w stronę siostry, która w tym momencie otrzymała konkretny cios w twarz.  

-Hej! -zawołał Siwon do chłopaka. -Uważasz, że bicie dziewczyn jest takie męskie?  

-Zamknij się. -syknął tamten i nacisnął guzik na swoim zegarku. Na suficie prawie bezgłośnie otworzyło się kilka klapek, z których ku dołowi zaczęły wysuwać się solidne haki. Siwon szybko domyślił się o co chodzi. Szybkim, ale spokojnym ruchem wyszarpnął ramię spod ręki jednego z chłopaków, podszedł do najbliższego haka i zaczepił o niego swoje kajdanki.  

-Nie będę z wami walczył. -powiedział zdziwionemu jego zachowaniem, dowodzącemu mężczyźnie patrząc mu głęboko w oczy. Hak zaczął się podnosić, wznosząc za sobą jego ręce ponad głowę. Wkrótce stracił całkowicie możliwość uwolnienia się. Przez myśl przemknęło mu, że mógł podjąć złą decyzję, jednak postanowił zaufać swojemu pomysłowi. Była szansa, że dzięki niemu przeciągnie rozmowę na tyle długo, żeby reszta członków zdążyła dojechać.  

Mężczyzna podszedł do niego blisko, zmierzył go wzrokiem i z nagłym, szerokim uśmiechem poklepał dłonią po policzku.  

-To jest najlepsza decyzja, jaką mogłeś podjąć. -oznajmił zadowolony. -To teraz poproszę jeszcze o odpowiedź na moje poprzednie pytanie. Gdzie go schowaliście? -zapytał zaciskając zęby.  

-Widzisz... -zaczął Siwon. -Powiedziałem, że nie będę walczył. Nie, że powiem Ci, gdzie jest czip. -wytłumaczył nie zdradzając żadnych emocji. Mężczyzna zazgrzytał zębami, po czym Siwon poczuł krótki, dotkliwy ból przeszywający jego plecy. Zmarszczył czoło, starając się nie skupiać uwagi na bólu. -Śmiało, możesz mnie zabić. -"wytrzymam dłużej niż myślisz" pomyślał.  

-Tak, to bardzo kuszące. -odparł mężczyzna. -Ale mało satysfakcjonujące. -dodał kiwając głową w stronę jednego ze swoich podwładnych. Chłopak przytaknął cicho, po czym podszedł do Jiwon i przeprowadził ją w takie miejsce, żeby Siwon dobrze mógł ją widzieć. Zza jego pleców wyłonił się ktoś jeszcze, trzymając w ręce gruby, skórzany pas. Powietrze przeszył świst i w jednej sekundzie jego siostra leżała na ziemi, kuląc się z bólu.  

-Przestań! -wrzasnął Siwon całkowicie zbity z tropu.  

-Tak? -odezwał się mężczyzna. -Dlaczego? To takie zabawne.  

-Ona nic ci nie zrobiła!  

-Odpowiedz tylko na pytanie, a nikt jej więcej nie tknie. -powiedział z uśmiechem. Siwon popatrzył na siostrę, nie wiedząc co zrobić. Nie sądził, że można być aż tak brutalnym w stosunku do kobiety, nie mieściło mu się to w głowie. Zbyt długa chwila zwłoki kosztowała Jiwon kolejne solidne uderzenie. Siwon opuścił głowę, aby na to nie patrzeć. Czuł się tak, jakby on sam wykonywał ciosy swoją niepewnością.  

-Proszę, nie rób jej tego. -powiedział cicho, próbując powstrzymać zbierające się w oczach łzy. -Masz mnie, w najbardziej bezbronnej postaci i możesz wykorzystać to jak ci się podoba, ale nie rób jej więcej krzywdy. -przyjrzał się siostrze, próbując dostrzec, czy nadal jest przytomna.  

-Czy powinienem się nad tym zastanowić? -zapytał sarkastycznie mężczyzna, również zerkając w kierunku Jiwon. -Ona i tak mi nic nie powie, więc dlaczego mam ryzykować, że jedyna osoba, która posiada tak cenne informacje mogłaby zostać pozbawiona świadomości? -Siwon zobaczył nagle, że spod gęstych włosów spoglądają na niego wpół przytomne oczy siostry. Próbował pokazać jej spojrzeniem, żeby słuchała go uważnie. Jeden z chłopaków podniósł pas wysoko ku górze, na co cisze przerwał rozpaczliwy głos Siwona.  

-Zaczekaj! -powiedział głośno. -Czip jest schowany w centrum treningowym SM. W naszej sali. -wypowiadając te słowa, nie spuszczał wzroku z siostry. Chłopak opuścił pas z głośnym świstem i powieki Jiwon zamknęły się. -Nie! -krzyknął z niedowierzaniem.  

-Co robisz, kretynie? -zbeształ chłopaka starszy mężczyzna. -Brawo Siwon. Rozumiesz pewnie, że nie mogę ci absolutnie zaufać, więc zapraszam z nami. -powiedział spokojnie. -Przekonamy się, czy na istotnie go tam znajdziemy. -hak z sufitu znów zaczął się opuszczać , a Siwon czym prędzej uwolnił się z niego i ruszył biegiem w kierunku siostry, zatrzymany po dwóch krokach przez ochroniarzy.  

-Pozwól mi sprawdzić, czy nic jej nie jest.  

-Nie martw się o to. Uratowałeś ją. -rzucił mężczyzna, kładąc mu rękę na ramieniu. -Zwijamy się stąd. -powiedział i wszyscy udali się do wyjścia, opuszczając Jiwon, leżącą bezwładnie na ziemi.  

-Nie możemy jej tu zostawić. -zaooponował Siwon, opierając się ile sił.  

-Możemy. -powiedział spokojnie mężczyzna i trzasnął drzwiami, zamykając pokój.  

*** 

Dwa vany zatrzymały się jednocześnie na kilkadziesiąt metrów od oświetlonej, ogrodzonej wysokim murem rezydencji, znajdującej się pomiędzy dwoma pagórkami.  

-Nie mamy czasu na planowanie. -powiedział Leeteuk, wyskakując z samochodu, z bronią skierowaną przed siebie. -Idziemy do przodu i zdejmujemy wszystkich, którzy staną nam na drodze, jasne?  

-Tak. -odpowiedzieli chórem pozostali członkowie, ruszając biegiem za liderem.  

Gdy dobiegli do bramy, Leeteuk stanął jak wryty, podnosząc rękę nad głowę.  

-Coś jest nie tak. -stwierdził, widząc otwartą na oścież bramę.  

-Hyung, jesteś pewny, że dobrze znalazłeś współrzędne? -zapytał niepewnie Sungmin przypatrując się scenerii. -Wygląda, jakby nikogo tu nie było.  

-Oczywiście, że tak. -odpowiedział natychmiast Heechul, uprzedzając Teuka. -Musieli się zorientować, że Siwon wezwał pomoc. -rzucił w przestrzeń.  

-Rozdzielcie się. -rozkazał Leeteuk po chwili zastanowienia. -Przeszukajcie cały budynek.  

Szybko rozeszli się we wszystkie strony. Yesung szedł przez długi korytarz w skupieniu, jednak nie mógł przestać zachwycać się wystrojem wnętrza. Wszystko miało bardzo rustykalny klimat, dokładnie taki, jak lubił. Nie tracąc trzeźwości umysłu podszedł do jednej z waz stojących na parapecie przy oknie i przyglądnął się jej z bliska. Nagle jego uszu dobiegł cichutki głos. Wyjął małą słuchawkę z ucha, aby lepiej słyszeć, skąd dochodzi. Zorientował się, że tuż obok niego znajdowały się drzwi. Nacisnął klamkę i pchnął je lekko do przodu.  

-Pomocy! -usłyszał tym razem bardzo wyraźnie. Głos dochodził zza drzwi, znajdujących się na drugim końcu pokoju. Wyciągnął ze swojego przybornika urządzenie do otwierania i po chwili zamek szczęknął lekko, pozwalając drzwiom ustąpić pod naciskiem z wewnątrz. Yesung skierował broń w stronę w głąb pomieszczenia i odskoczył lekko w tył. Jego oczom ukazała się drobna postać.  

-Oppa! -krzyknęła Jiwon. Yesung natychmiast schował broń z powrotem do kabury i przyklęknął przy niej, starając się szybko ocenić sytuację. Natychmiast wcisnął słuchawkę z powrotem w ucho. 

-Jestem na końcu korytarza na pierwszym piętrze. Chodźcie tu szybko. -powiedział i puścił przycisk. -Jiwon. Co się stało? Nic ci nie jest? -dziewczyna pokręciła głową nie mogąc opanować łez spływających po policzkach. -Gdzie jest Siwon?  

-Oppa. -powiedziała jeszcze bardziej rozpaczliwie. -Oni chyba zabrali go ze sobą i odjechali.  

-Jiwon! -Leeteuk i Kyuhyun wbiegli do pokoju z bronią wciąż skierowaną przed siebie. 

-Gdzie go zabrali? -zapytał Yesung, dając znać towarzyszom, żeby podeszli. 

-Nie wiem. -odpowiedziała. -On... -nie wiedziała, jak przekazać im tę informację. -On powiedział im, gdzie jest ten czip.  

-Co im powiedział? -zapytał szybko Leeteuk, kładąc jej nerwowo dłoń na nodze.  

-Że jest w centrum treningowym, w waszej sali. -odparła chowając twarz w rękach. -Przepraszam, to wszystko moja wina.  

Cała trójka mężczyzn wymieniła między sobą przestraszone spojrzenia.  

-Wiesz jak dawno pojechali? -zapytał Yesung.  

-Nie mam pojęcia.  

-Potrzebujemy helikopter na te współrzędne. -powiedział Leeteuk, słysząc w słuchawce telefonu glos zdezorientowanego Menagera Lee. -Dziękuję. 

-Co? -zapytała zdziwiona Jiwon. -Po co?  

-Musimy być tam szybciej niż oni. -odpowiedział spokojnie Yesung.  

-Dlaczego? -podejrzliwy wzrok dziewczyny sprawił, że przeszedł go dreszcz.  

-Bo Siwon nigdy nie wiedział, gdzie jest czip. -oznajmił Kyuhyun, przerywając krótką ciszę. 

 

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
ismi_L #1
Chapter 6: hopefully others sj members will help siwon soon. poor jiwon.
ismi_L #2
Chapter 5: New update please... Thanks for your writing.
ismi_L #3
Chapter 3: Loved it. Can't wait for more action. Keep updating. ?