Bliźniacy.

Super Junior ?

Kiedy samochód zatrzymał się w ciemnym zaułku, Siwon, Eunhyuk i Heechul pospiesznie otworzyli drzwi i wyskoczyli na zewnątrz. Mogło być koło trzeciej w nocy więc w miejscu, w którym się znajdowali, odciętym od ulicznych latarni, nadal mieszkał mrok.

-Do zobaczenia – rzucił do kierowcy Siwon. Wiedział, że niedługo znowu się spotkają. Samochód odjechał a oni skierowali się do powleczonych rdzą drzwi. Poza niepozostawiającą wiele do życzenia powierzchnią, wyglądały na dość solidne. Heechul podniósł prawie niewidoczną płytkę w ścianie, pod którą znajdował się ukryty czytnik. Mężczyzna zrobił kilka ruchów i po chwili drzwi ustąpiły z lekkim zgrzytem.

-Będzie bardziej tajnie jak ktoś w końcu pozbędzie się tego dźwięku. – skomentował niezbyt zadowolony Heechul. Ta misja od początku była mu nie na rękę, więc przez całą drogę nie szczędził swoim towarzyszom komentarzy na ten temat.

               Gdy przekroczyli próg i zamknęli za sobą drzwi, oślepiło ich zimne światło. Siwon i Heechul prawie po omacku podeszli do długiego, metalowego stołu, na który bez zastanowienia odrzucili broń i zaczęli ściągać uniformy. Eunhyuk nie mógł zmusić się do zrobienia niczego konkretnego. Stał przez chwilę przy drzwiach i patrzył na przebierających się pospiesznie mężczyzn. Pogrążony we własnych myślach podszedł powoli do pokaźnych rozmiarów narożnika, stojącego w pierwszym pokoju po prawej. Zamierzał rzucić się na miękką skórę i odpocząć, kiedy nagle…

-Hyung! – głos rozległ się tak blisko, że zaskoczony odskoczył odruchowo do tyłu. Dopiero teraz zorientował się, że stał przed nim Ryeowook, który wyglądał, jakby nie spał całą noc.

-Wookie? –powiedział Eunhyuk –Dlaczego nie śpisz?

-Czekałem na was. Jak poszło? Udało się? Nie żyje? – wydawał się w tym momencie bardzo ożywiony, co stanowiło zupełny kontrast przy ledwo żywym Hyuk’u.

-Nie żyje…  - skwitował Siwon, który właśnie pojawił się w pokoju w samych bokserkach. – Idę pod prysznic. Idź spać Wookie. – bąknął zmęczony, kierując się w stronę schodów prowadzących do mieszkania.

-Hyung. – Ryeowook popatrzył na stojącego bez ruchu, zamyślonego przyjaciela. – Wszystko w porządku?

-Tak. – odpowiedział Hyuk, jakby wyrwany z transu. – Jestem zmęczony. Chodź już, pójdziemy spać. – Wookie zmierzył go podejrzliwym wzrokiem, jednak ostatecznie zgodził się nie drążyć tematu. Zawsze może zrobić to rano.

               Poszli na górę w ciszy. Po krótkiej wędrówce schodami znaleźli się w przestronnym salonie połączonym z kuchnią. Oświetlenie przypodłogowe dawało przyjemny dla oczu półmrok, dzięki czemu doskonale widzieli jak mają się poruszać. Eunhyuk podszedł do niewielkiego ekranu umieszczonego na jednej ze ścian. Wykonał kilka ruchów i przed oczami wyświetlił się plan jego następnego dnia. W ten sposób uświadomił sobie fakt, że o 8 zaczyna sesję treningową, co nie było dla niego entuzjastyczną wizją. Tyle razy prosili Menagera Lee o wyrozumiałość po misjach nocnych. Ale widać on też nie może zmusić członków zarządu, żeby tańczyli tak jak on im zagra. Jeśli chcieli utrzymać się w branży muzycznej takie rozwiązanie było konieczne.

-Dobranoc Wooki – bąknął i poszedł w kierunku swojego pokoju.

-Dobranoc. – odpowiedział i zniknął w ciemności.

-Eunhyuk… - Heechul stał tuż za nim. W półmroku korytarz jego blada twarz sprawiała, że wyglądał jakby był duchem. – Jutro w porze lunchu została zarządzona odprawa z Menagerem Lee. Myślę, że powinieneś się do niej dobrze przygotować.  – zdziwienie wymalowało się na zmęczonej twarzy Hyuk’a.

-Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Spodziewał się najgorszego. Nigdy jeszcze nie zawiódł tak bardzo swoich przyjaciół. Nie wiedział co się stało. Dlaczego tak bardzo nie mógł się zmusić do pociągnięcia za spust. Robił to przecież na strzelnicy setki razy. Ale teraz było inaczej. Uśmiercić żywego człowieka? W dodatku bezbronnego? Pełen obaw przekroczył próg pokoju. Stawiał kroki ostrożnie, aby nie obudzić śpiącego na sąsiednim łóżku Donghae. Spojrzał na jego spokojną, odprężoną twarz i zaczął zazdrościć, że mógł tak spać beztrosko całą noc. Bez brania prysznica zdjął z siebie brudny strój i położył się do łóżka po czym od razu zasnął.

-Eunhyuk…Eunhyukie. Wstawaj, już późno. – ktoś delikatnie poruszał  jego ramieniem. Podniósł leniwie ciężką powiekę i przez wąską szparę zobaczył niewyraźną twarz Donghae. Nagle przypomniał sobie o napiętym planie, który czekał go tego dnia.

-Która godzina?

-Kilka minut po szóstej. Pomyślałem, że chciałbyś wziąć jeszcze prysznic, więc obudziłem Cię wcześniej. – kolejny raz Eunhyuk zdał sobie sprawę z tego, że wybór Donghae na współlokatora był dobrym pomysłem. Mógł liczyć na jego pomoc za każdym razem, gdy po ciężkiej nocy zapominał ustawić budzik.

-Dzięki… - bąknął z wdzięcznością, po czym nakrył głowę poduszką, nie mogąc zmusić się do wstania.

-Hykie, jeśli zaraz nie wstaniesz przysięgam, że przyprowadzę Heechula. – sam nie wierzył swoim słowom, ponieważ Heechul hyung na pewno jeszcze słodko spał i nie chciał wyobrażać sobie sytuacji, w której musiałby go w tej chwili o coś prosić. Jak się jednak spodziewał, zaspany Eunhyuk nie miał na tyle trzeźwego umysłu, żeby skojarzyć te fakty i powoli zaczął wyłaniać głowę spod poduszki. Chwilę zajęło mu przybranie pozycji siedzącej, ale gdy w końcu to zrobił otworzył na stałe oczy. –To teraz do łazienki, a ja zobaczę, co mamy do jedzenia. – Donghae posłał mu serdeczny uśmiech po czym wstał i wyszedł z pokoju.

               Prysznic okazał się strzałem w dziesiątkę. Gdy wyszedł z łazienki zauważył, że cała pościel jest brudna. „Cholerny pył.” Pomyślał. „Może jednak warto było umyć się wczoraj”. Teraz to przemyślenie nie miało już większego sensu, bo pościel i tak była do zmiany. Nie miał już na to czasu, ale żywił nadzieję, że pod jego nieobecność Ryeowook nie wejdzie do pokoju i nie zauważy tego w jakim stanie zostawił łóżko. Prawdopodobnie wybuchła by z tego niezła awantura. Włożył na siebie czyste , luźne ciuchy i poszedł do kuchni, gdzie czekało już na niego skromne śniadanie.

-Nie było nic więcej? – kończący posiłek Hae pokiwał przecząco głową.

-Zjemy więcej na lunch. – odpowiedział gdy przełknął ostatni kęs swojego lekko spalonego tosta. – Idę się przygotować. Za pół godziny ma być samochód. – rzucił z korytarza.

               Droga na próbę okazała się dłuższa niż zwykle. W czasie jazdy Eunhyuk starał się nie zasnąć a Donghae robił wszystko, żeby go rozbudzić. Próby D&E pochłaniały dużo energii i nie dawały czasu na odpoczynek. Dla Hyuka było to dobre rozwiązanie, ponieważ nie miał okazji żeby choćby zacząć myśleć o spaniu.

               O dwunastej, zmęczeni i spoceni mężczyźni opuścili salę treningową i wzięli chłodny prysznic. Donghae był tak głodny, że nie myślał o niczym, tylko czekającym w domu lunchu. Myśli Eunhyuka zaprzątało jednak coś innego. Dlaczego Heehul tak bardzo zwracał mu uwagę na dzisiejszą odprawę? Nic takiego się nie wydarzyło, więc nie powinien się tym przejmować. Rutynowe spotkanie, w trakcie którego mogli opisać przebieg akcji to wszystko. Włożył do torby ostatnie rzeczy i razem z Hae opuścili budynek.

               -Dobrze, że już jesteście. – zawołał Kyuhyun gdy tylko weszli do salonu.

-Coś się stało? – zapytał zdziwiony tym powitaniem Donghae.

-Nic się nie stało. Leeteuk prosił, żeby wszyscy dołączyli do niego i Menagera Lee na dole jak tylko się zjawicie.

-Coo? – w oczach Hae stopniowo pojawiała się złość. – Myślałem, że dacie nam chociaż zjeść!

-Donghae- Hyuk ze zrezygnowaniem położył mu rękę na ramieniu. –Daj spokój. Skończymy szybko i coś zjemy.

-Kyuhyun, dlaczego wszyscy mają się zjawić? – Kyu skończył pisać smsa, odłożył telefon i dopiero odpowiedział na pytanie Hyuka.

-Nie mam pojęcia. – widać było, że na jego twarzy również maluje się zdezorientowanie. – Kazali przyjść nawet mnie, co tym bardziej jest dziwne.

Faktycznie, Eunhyuk nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatnio ich maknae dostał jakieś zadanie. Nie był jeszcze na tyle wprawiony, żeby powierzać mu ważne misje, więc zazwyczaj jeździł z nimi gdy nie miało dziać się nic niespodziewanego. Dla Eunhyuka jednak sprawa wyglądała inaczej. Wyglądało to tak, jakby jakaś wpływowa rączka trzymała pieczę na tym, żeby nic się nie stało najmłodszemu członkowi.

               Gdy w salonie zjawili się pozostali wszyscy razem ruszyli w stronę schodów prowadzących do centrum operacyjnego. W jednym z pomieszczeń znajdowała się duży, biały stół, wokół którego ustawione było piętnaście krzeseł. Dwa z nich zajmował już Menager Lee – około pięćdziesięcioletni mężczyzna o groźnym spojrzeniu, ubrany w starannie wyprasowany garnitur oraz Leeteuk.

-Dobrze, że już jesteście, usiądźcie. – polecił Menager Lee i członkowie natychmiast zajęli miejsca przy stole. Jak zwykle czuli się dość dziwnie z powodu kontrastu między ich zwykłym ubiorem a nieskazitelną elegancją przełożonego, jednak w takim trybie pracy nie było możliwości na zachowanie dresskodu.

               Starszy mężczyzna wstał, oparł dłonie o stół i zaczął mówić, wodząc oczami po każdej z twarzy.

-Chciałem, żebyście wszyscy przyszli na dzisiejsze spotkanie, ponieważ poza raportem z nocnej misji mam z wami do omówienia jeszcze jedną, poważną sprawę. Mam nadzieję, że odprawa przebiegnie pomyślnie i zdążycie jeszcze zjeść. Heechul, zdaj raport. – sprawnie powrócił na swoje miejsce. Heechul natomiast wstał, spojrzał w oczy Menagera i zaczął referować ze spokojem.

-Od początku wiedzieliśmy, że może nie pójść łatwo. W budynku było ich troje. Kiedy zorientowali się, że są obserwowani zaczęli uciekać. Wiać było, że dwóch z nich to początkujący, ponieważ przez popłoch jaki zrobili, przez przypadek został odpalony ładunek, który ostatecznie spowodował zniszczenie jednej ze ścian budynku. Jednemu z nich udało się uciec. Dwóch prawdopodobnie zostało przysypanych gruzem. Zamiast to sprawdzić postanowiliśmy od razu udać się w pościg za ich dowódcą. Ostatecznie Eunhyuk powalił go na ziemię. Następnie… - zawahał się chwilę myśląc nad odpowiednim doborem słów. – Następnie wyniknęło zamieszanie w wyniku którego wróg powalił Eunhyuka i zaczął uciekać. Wtedy oddałem ostateczny strzał. Misja zakończyła się powodzeniem. –zakończył i zajął swoje miejsce nie czekając na pozwolenie.

-Co znaczy zamieszanie? Eunhyuk? Chcesz o tym opowiedzieć? – zmarszczone brwi Menagera nie zwiastowały nic dobrego. Wywołany do odpowiedzi Hyuk postanowił dać z siebie wszystko i wytłumaczyć sytuację.

-Zawahałem się gdy mogłem go zabić. – zaczął wstając z krzesła. To wyznanie spowodowało, że wszystkie pary zdziwionych oczu wpatrywało się w niego ze skupieniem. – Nie wiem dlaczego tak się stało. Miałem wrażenie, że to zła decyzja. Nim się zorientowałem leżałem już na ziemi. Nie powinienem był się zastanawiać. Wiem, że źle zrobiłem i jestem gotów ponieść wszelkie konsekwencje tego działania. Proszę o wybaczenie. –spuścił głowę i natychmiast usiadł. Nie odważył się podnieść wzroku do czasu aż przełożony zwrócił się do niego.

-Zdecydowanie źle zrobiłeś. W zaistniałej sytuacji nie mogę sobie pozwolić jednak na stracenie jednej ważnej osoby. Dopilnuj, żeby coś takiego nigdy się nie powtórzyło. Czy jest jeszcze coś, co powinienem wiedzieć? – Eunhyuk odetchnął z ulgą. Czuł jednak, że powinien powiedzieć o ostrzeżeniu, jakie zostawiła wczoraj ich ofiara. „I tak was znajdą. I wybiją jeden po drugim, jeśli nie przestaniecie ich szukać”. Nie mógł się pozbyć złych myśli jakie przychodziły mu do głowy gdy tylko przypominał sobie te zdania.

-Nie –powiedział stanowczo Heechul, zanim jeszcze Hyuk zdążył przemyśleć do końca swoją decyzję.

-W takim razie dobrze. Gratuluję powodzenia w czasie nocnej misji. Niestety nie rozwiązuje to naszego problemu. Nadal nie wiemy kto jest ich głównym dowódcą, ani ilu ich jest. To zdecydowanie utrudnia poszukiwania. Wiemy jednak z dużym prawdopodobieństwem, że posiadają oni trzy z czterech brakujących części, co nie napawa dowództwa optymizmem. Przywódca powołał rezerwowy team, który zajmie się odnalezieniem ostatniego zaginionego elementu. Wy jednak dostaliście nowe zadanie, którym jest odzyskanie pozostałych trzech, znajdujących się w rękach naszych przeciwników. Będzie to od tej chwili wasz jak i mój priorytet. Nie jest to łatwe. Jak możecie się domyślić wiąże się również ze zwiększonym ryzykiem. Tym razem nie możemy pozwolić sobie na półśrodki, dlatego zgodnie z rozkazem Przywódcy wszyscy będziecie uczestniczyć w misji. Zarząd SM zgodził się też ograniczyć liczbę prób. Nie może jednak zrezygnować z koncertów i waszych ról MC w programach telewizyjnych, więc będziecie musieli sobie z tym poradzić. Zrobimy to, panowie. Wierzę, że jesteście w dobrej formie i będziecie pracować ciężko, żeby osiągnąć cel.

               W pokoju zapadła głucha cisza. Nikt nie odezwał się ani słowem. Do tej pory musieli jedynie zdobywać kolejne elementy co w najgorszych sytuacjach wiązało się z wieloma zadrapaniami i kilkoma złamanymi kości. Podejmując tę służbę kilka lat temu nie zostali poinformowani, że kiedyś w przyszłości będą musieli ryzykować życiem. Nie mogli się teraz sprzeciwić, gdyż kontrakt zobowiązywał ich do wykonywania wszystkich rozkazów. Nie było możliwości odwrotu. Zszokowani siedzieli i patrzyli w przestrzeń.

-To wszystko – skwitował po chwili Menager Lee. – Wkrótce dostaniecie informacje dotyczące waszych najbliższych zadań. Możecie się rozejść. I… - zawahał się przed ostatnimi słowami. – Uważajcie na siebie. – dokończył zdradzając pierwszy raz od dawna ludzkie emocje.

               Po wyjściu Menagera wszyscy siedzieli w milczeniu. Patrzyli tylko po sobie szukając pocieszenia w oczach innych. Eunhyuk jako jedyny nie podnosił wzroku. W uszach dźwięczały mu zdania. Z biegiem czasu stawały się coraz głośniejsze, nie do wytrzymania. W końcu było tego zbyt wiele. Zerwał się z krzesła uderzając przy tym pięściami w stół po czym szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia.

               Wrócił na górę i nie wiedząc gdzie mógłby się podziać wybrał swój pokój. Chciał być teraz sam, żeby uporać się ze wszystkimi myślami. Chociaż może wcale nie? Może potrzebował powiedzieć o tym komuś? Wyrzucić to z siebie? Wskoczył do łóżka i nie zważając na brud położył się na boku przykładając głowę do poduszki. Nieczęsto zdarzało mu się przybierać tę pozycję, jednak to właśnie tak czuł się najbezpieczniej i jedyną osobą, która mogła o tym wiedzieć był Donghae.

               Po chwili usłyszał dźwięk otwieranych delikatnie drzwi. Nie odwrócił głowy, ponieważ dobrze wiedział, kto się w nich pojawił. Odgłos kroków rozlegał się coraz bliżej niego. W jednym momencie kroki ucichły a on poczuł jak ktoś siada na łóżku. Czyjaś ręka dotknęła jego ramienia i trwała tak przez chwilę zapewniając mu wsparcie.

-Hyukie. –zaczął delikatnym, cichym głosem. – Co się dzieje? - dla Eunhyuka jego obecność wiele w tym momencie znaczyła. Wiedział, że mógłby mu o wszystkim powiedzieć. Wystarczyło tylko znaleźć w sobie odwagę, żeby wrócić wspomnieniami do tamtego momentu i dać myślom ujrzeć światło dzienne. Z drugiej strony nie chciał obarczać najbliższych swoimi problemami. – Wyrzuć to z siebie. – kontynuował. Hyuk po chwili zastanowienia usiadł na łóżku i popatrzył przyjacielowi prosto w oczy.

-Nie chcę żebyś musiał przejmować się moimi problemami Hae. – zaczął. – Ale… - Donghae posłał mu zachęcający uśmiech mówiący, że nie musi się niczego obawiać. – Nie powiedziałem wszystkiego podczas raportu. – brązowe oczy Hae zrobiły się większe.

-Czego nie powiedziałeś? – Hyuk wziął głęboki oddech i opowiedział mu o wszystkim co stało się ubiegłej nocy. Donghae słuchał z zapartym tchem, coraz bardziej rozszerzając oczy. Gdy skończył spojrzał na Hae wyczekującym wzrokiem.

-Chcesz przez to powiedzieć, że… Co? – zapytał niepewnie.

-Chcę przez to powiedzieć, że miałem przeczucie żeby tego nie robić. Teraz już nie wiem czy to on mówił „nie zabijaj” czy rozlegało się to tylko w mojej głowie. W każdym razie nie wyniknie z tego nic dobrego, czuję to i… Boję się. – dawno nikomu tego nie mówił. Zawsze raził sobie ze swoim własnym strachem. –To był pierwszy raz, kiedy musiałem realnie użyć broni i zawiodłem. Ale czułem, że to nie byłbym ja.

-Wiesz… - Hae zaczął bardzo spokojnie. – To jest bardzo dobry sposób. Za każdym razem, kiedy muszę zrobić coś niezgodnego ze swoim sumieniem wyobrażam sobie, że to nie ja tylko… Mój brat bliźniak. Zrzucam na niego winę i wracam do normalności jak emocje opadną. – przerwał na chwilę i spojrzał prosto w oczy przyjaciela – Nie przejmuj się Hyukie. Zrobiłeś wszystko co mogłeś. A to co powiedział… To tylko gadanie kogoś, kto rozpaczliwie chce trzymać się życia. Miało cię to tylko wyprowadzić z równowagi.

-Ale to prawda, nie widzisz? – zaoponował nagle Eunhyuk. – Menager Lee sam powiedział co się będzie działo. Ten facet miał rację. Jest ich więcej. Wygrają z nami.

-Hej, nie możesz tak myśleć! – Donghae prawe krzyknął.- Jesteśmy świetni w tym co robimy! Damy sobie z nimi radę i wtedy wszystko się skończy. – Hyuk przysunął się bliżej i wtulił się mocno w pierś Hae, który trochę zaskoczony poklepał go czule po plecach. – Prześpij się Hyukie. Menager odwołał dzisiejszą próbę, więc możesz odpocząć.

-Dziękuję – powiedział i zamierzał się położyć, kiedy zorientował się, w jakim stanie jest jego łóżko. Donghae również to zobaczył.

-Połóż się u mnie – zaproponował. -Zajmę się twoją pościelą. – po czym posłał mu kolejny ciepły uśmiech. Nie czekając ani chwili Hyuk skinął lekko głową w kierunku przyjaciela po czym położył się w jego czystym łóżku i prawie od razu zasnął.

Donghae patrzył chwilę na tę scenę i zaraz zabrał się za zmianę pościeli. Po cichu ściągał stare i zakładał nowe poszwy, po czym zmienił również prześcieradło. Zebrał brudy w jedną kulkę i wyszedł z pokoju kierując się do pralni. Nagle poczuł słabą wibrację w okolicy tylnej kieszeni spodni. Wrzucił pranie do kosza i wyciągnął telefon. „Leeteuk?” Pomyślał. „Nie mógł sam do mnie podejść?” Otworzył sms. Jego oczom pokazała się wiadomość: „Przyjdź do centrum. Natychmiast!” Zaniepokojony tą informację schował pospiesznie telefon do kieszeni i biegiem udał się w kierunku centrum operacyjnego.

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
ismi_L #1
Chapter 6: hopefully others sj members will help siwon soon. poor jiwon.
ismi_L #2
Chapter 5: New update please... Thanks for your writing.
ismi_L #3
Chapter 3: Loved it. Can't wait for more action. Keep updating. ?