Dwóch drogich.

Super Junior ?

Znajdował się w swojej małej nicości. Przez jego głowę przebiegało wiele myśli, jednak żadnej z nich nie mógł uchwycić. Przez chwilę czuł, że może już nie żyje. W następnym momencie dotarło do niego, że śmierć nie może być taka bezbarwna. Ani biała, ani czarna, ani żadna. Nie czuł swojego ciała, zupełnie tak, jakby znajdował się poza nim. Nagle dotarł do niego dziwny impuls. Pierwotny instynkt, działając bez udziału świadomości, zinterpretował go jako dźwięk. Cichutki, przerywany, wysoki sygnał. Podświadomie uznał go za cienką nić, łączącą go ze światem. Przypływ nadziei sprawił, że z całej siły spróbował zmusić się do wytężenia wszystkich zmysłów. Po chwili dźwięk stał się głośniejszy. Powoli Eunhyuk zaczynał orientować się skąd dochodzi. Skupił uwagę na tym punkcie. Pikanie stało się w pewnym momencie tak głośne, że chciał, aby natychmiast ustało. Użył całej siły, żeby oddalić umysł od tego dźwięku. Zamiast zamierzonego celu, poczuł jak jego usta wyginają się w grymasie bólu a do płuc dociera nagle więcej powietrza.  
-Hyukie?! –usłyszał bardzo dokładnie znajomy głos i poczuł, jak coś dotyka jego dłoni, której nie mógł zmusić do ruchu. –Słyszysz mnie? –próbował zidentyfikować, kto do niego mówi. Nie mógł sobie przypomnieć skąd zna ten delikatny ton. Poczuł się jednak trochę uspokojony słysząc go. Powoli zaczynał czuć swoje ciało. Pierwsze na czym mu zależało to otwarcie oczu. Ciężkie powieki nie chciały do końca współpracować. „Dasz radę!” Powiedział do siebie w duchu. „Teraz jest najlepszy moment, żeby otworzyć oczy.” Powoli napinał mięśnie. Wąska strużka światła wpadła po chwili przez jego źrenice.  
-Hyukie, popatrz na mnie. –powiedział jego towarzysz i zacisnął mocniej palce. Eunhyuk otwierał oczy coraz szerzej. Początkowo jaskrawe, białe światło było jedynym, co mógł zobaczyć. Zupełnie nieintuicyjnie zwrócił wzrok w prawo i ku jego zdziwieniu zidentyfikował nieco zamazane, starannie zasłane łóżka. Powoli przesuwał spojrzenie w przeciwnym kierunku starając się zobaczyć jak najwięcej przestrzeni. Postać, która siedziała, po jego lewej była odrobinę niewyraźna. Zamrugał leniwie kilka razy i gdy mgła przesłaniająca jego oczy zniknęła prawie całkowicie, zobaczył przed sobą Donghae. Jego oczy były zaczerwienione i podkrążone a policzki mokre od łez. Przyjaciel potarł rękawem nos. –Już wszystko dobrze. –uśmiechnął się szeroko i spojrzał w jego oczy. Eunhyuk chciał odpowiedzieć na ten uśmiech. Skupił się na swoich ustach i poczuł, że owiewa je coś przyjemnego.  Spuścił wzrok niżej, żeby zobaczyć co się dzieje. Usta i nos miał przykryte przezroczystą, gumową maską.  
-To żebyś mógł lepiej oddychać. –wytłumaczył Donghae widząc zdziwiony wzrok przyjaciela. –Możesz mówić, jeśli chcesz. –bardzo chciał coś powiedzieć, jednak nie wiedział jak się do tego zabrać. Otworzył mocniej usta i w momencie, gdy próbował wypowiedzieć słowo poczuł silny odruch kaszlu. Odchrząknął lekko, aby pozbyć się nieprzyjemnego uczucia i zrozumiał, że to jest moment, w którym jego słowa wydostaną się na zewnątrz.  
-Hae… -powiedział cicho. Donghae zbliżył się do niego jeszcze bardziej aby dobrze słyszeć jego słowa. –Co się stało? –wyszeptał po chwili. Hae wziął głębszy oddech i ze szczegółami opowiedział o całym zajściu.  
-Nie wiem tylko co działo się, kiedy byłeś z nimi sam. –Hyuk słyszał ból w jego głosie, gdy wypowiadał te słowa. –Przepraszam, że nie zabrałem cię stamtąd wcześniej. –pojedyncza łza znów popłynęła po jego policzku.  
-Przestań. –powiedział głośniej niż dotychczas. Poczuł się bardzo zmęczony w czasie słuchania tej historii, ale również przypomniał sobie to, o czym wolałby zapomnieć. – To nie jest twoja wina. –dodał po chwili. Wspomnienie mężczyzny, który próbował wyciągnąć z niego informacje o czipie przyprawiało go o dreszcze.  
-Czego oni od ciebie chcieli? –zapytał Donghae, który w końcu zebrał się w sobie.  
-Chcieli wiedzieć, gdzie jest czip. –odparł zmęczony i przestraszony. –Ich dowódca groził, że jak mu nie powiem to dowie się tego od innych z nas. –zacisnął powieki próbując nie uronić łzy. 
-Spokojnie. Nic się nikomu nie stanie. –odpowiedział szybko Hae. Nie musiał pytać, czy wrogowie dowiedzieli się o tym, gdzie znajduje się aktualnie czip. Wiedział, że Eunhyuk nigdy by im tego nie powiedział.  
-To dobrze. –powiedział przymykając lekko oczy. –Gdzie są wszyscy? 
-Pewnie szykują się do wyjścia.  
-Dzisiaj jest występ! –Eunhyuk nagle skojarzył fakty. Chwilę temu ledwo zaczął mówić i nadal nie mógł się poruszyć. Nie mógł wziąć udziału.  
-Spokojnie, Menager Lee zwolnił cię z tego. I mnie też. –powiedział spokojnie. –Nie zostawię cię samego. –posłał mu serdeczny uśmiech. Hyuk wypuścił całe nagromadzone powietrze. –Hyukie… -zaczął niepewnie Donghae. –wiem, że to nie jest najlepszy moment, ale muszę cię o coś zapytać.  
-Nie krępuj się. –odparł bez zastanowienia.  
-Pamiętasz moment, kiedy przyszliśmy po ciebie? -Eunhyuk mrugnął oczami, potwierdzając, że pamięta. -Czy to możliwe, że ci, których zabiliśmy to nie byli wszyscy?  
-Jeśli po drodze nie spotkaliście nikogo to jestem prawie pewien, że nie byli to wszyscy. –powiedział ze kiem. –Mężczyzna, który był ich dowódcą wyszedł chwilę przed waszym wejściem. –dodał.  
-Cholera… -zaklął pod nosem Donghae.  
-Coś się stało, prawda? –Hyuk przeczuwał najgorsze. W jednym momencie dreszcz przeszedł całe jego ciało.  
-Później ci to wytłumaczę. –powiedział Hae próbując zachować pozory spokoju. –Prześpij się jeszcze. Muszę na chwilę wyjść, ale zaraz do ciebie wrócę, obiecuję. –Eunhyuk nie miał siły na sprzeciw. W tej sytuacji i tak na nic nie mógł się przydać. Potwierdził mrugnięciem powiek, że zrozumiał i Donghae zniknął z pola jego widzenia, które zaczęło się zmniejszać, aż znowu poczuł, że odpływa w nicość. 
***  
Gdy tylko Donghae zamknął za sobą drzwi puścił się dzikim biegiem w górę schodów. Tak jak się spodziewał, w salonie nie było już nikogo. Skierował się w stronę wyjścia z mieszkania, gdzie miał nadzieję zastać jeszcze pozostałych członków. Hol był jednak całkowicie pusty. Czym prędzej wyciągnął telefon i wybrał numer Teuka. „Odbierz!” –pomyślał nerwowo Donghae, kiedy po czwartym sygnale nadal nie było odzewu.  
-Zostaw wiadomość. –powiedział nagle sympatyczny głos.  
-Cholera! –zaklął i przerwał połączenie. Otworzył ponownie listę kontaktów i tym razem wybrał numer Yesunga. Jeśli ktoś miał od niego odebrać to tylko on.  
-Donghae? –wybrzmiał po chwili basowy głos mężczyzny. –Z Hyukiem wszystko dobrze? –zapytał mechanicznie.  
-Tak, obudził się, wszystko w porządku. –powiedział trochę tak, jakby nie była to ważna informacja. Zganił się za to w myślach, jednak w tym momencie liczyło się życie pozostałych. –Hyung, czy jest obok ciebie Leeteuk? Możesz mu oddać telefon?  
-Tak? –odezwał się po chwili zaskoczony lider.  
-Hyung, nie możecie tam dzisiaj wystąpić! –powiedział Donghae, który powoli tracił kontrolę nad swoimi emocjami. –Eunhyuk powiedział, że tam był jeszcze jeden mężczyzna. Dowodził nimi. Myślę, że to on pisał do Siwona. Hyuk mówił, że groził mu, że będzie musiał dowiedzieć się, gdzie jest czip od któregoś z nas, jeśli on mu tego nie powie. On tam będzie, Teukie! –wypowiadając ostatnie zdanie głos mu się załamał. Jeszcze nigdy nie czuł takiego strachu. Nie mógł pozwolić, żeby jeszcze komuś się coś stało.  
-Hae, uspokój się. –powiedział szybko Leeteuk żałując, że nie może w tym momencie być w domu i przytulić Donghae. –Nie możemy tego odwołać, chociaż mi też się nie podoba ta sytuacja a po tym, co powiedziałeś wolałbym wrócić jeszcze bardziej. Ale taki nieprofesjonalizm jak odwołanie nagrania na kilka godzin przed jest niemożliwy. Wzięliśmy ze sobą broń. –zawiesił na chwilę głos, czekając na odpowiedź. –Obiecuję ci, że nikomu nic się nie stanie, dobrze? –powiedział po chwili.  
-Trzymam cię za słowo. –odparł zrezygnowany. Nie mógł zrobić nic więcej. Gdyby Menager Lee dowiedział się o pomyśle odwołaniu występu też nie wyraziłby na to zgody. Zakończył połączenie i niespiesznym krokiem wrócił do Eunhyuka. 
*** 
Droga do studia minęła w ponurym milczeniu. Każdy myślał tylko o tym, żeby jak najszybciej wrócić do domu. Gdy van zatrzymał się przed tylnym wejściem do wielkiego budynku stacji telewizyjnej Leeteuk zmusił się do uśmiechu, aby nie dawać nikomu podejrzeń. Pozostali członkowie w chwili wysiadania z auta również promienieli. Nie było mowy o markotnych minach. Lider myślał w tej chwili przede wszystkim o ich fanach, którzy chcieliby mieć wspaniałą zabawę tego wieczoru a on musiał ze wszystkich sił postarać się, żeby sprostać ich oczekiwaniom.   
Tak jak myślał, zaraz za drzwiami garderoby czekała już pokaźna liczba osób, które miały sprawić, żeby tego wieczoru wyglądali dobrze. Mimo pozornie szczęśliwych twarzy członkowie nie rozmawiali zbyt wiele. Każdy był pogrążony w zadumie. Część myśli pochłaniał strach przed tym co może się tego dnia wydarzyć. Nikt nie łudził się, że są bezpieczni nawet z bronią przy boku. Bez wątpienia chcieli dać jak najlepszy występ. Nie wiedzieli jednak jak poradzą sobie bez Donghae i Eunhyuka, którzy w niektórych momentach tworzyli człon ich piosenek. Choć wiedzieli, że Hyuk zdążył się już obudzić nadal nie mogli przestać obawiać się o niego. Chcieli się z nim zobaczyć i na własne oczy przekonać się, że wszystko jest w porządku.  
Godzina siedzenia i zdawania się na łaskę fryzjerów oraz stylistów minęła Leeteukowi szybciej niż zwykle. Z zamyślenia wyrwał go głos zastępcy menagera.  
-Pokażcie, że jesteście najlepsi! -powiedział z typowym dla niego przesadzonym entuzjazmem. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś wpuścił do pokoju ich największego fana. Leeteuk uśmiechnął się w odpowiedzi, nie dając po sobie poznać, że nie jest mu dzisiaj do śmiechu. Zastępca menagera nie był wtajemniczony w ich dodatkową działalność. Dla niego byli tylko ciężko pracującym, odnoszącym sukcesy zespołem.  
-Zrobimy jak zawsze. -uratował sytuację Shindong, odpowiadając prawie równie entuzjastycznie jak mężczyzna w garniturze. Gdyby nie to, pewnie nietrudno byłoby się zorientować, że coś jest nie w porządku.  
-Widzę, że już kończycie. -zagaił szybko zastępca i zaczął szukać czegoś w telefonie. -No tak... -zaczął zamyślony. -Póki co nie możecie jeszcze zacząć próby, ale jeśli chcecie możemy już przejść w tamtym kierunku i powoli się przygotowywać! -dokończył nadal pełen dobrej energii. 
Słysząc to Leeteuk odchrząknął cicho, posłał słaby uśmiech do mężczyzny i zaczął: 
-Chciałbym jeszcze zostać na słówko z członkami. Możemy dołączyć do pana za chwilę? -starał się, żeby ta nietypowa prośba z jego strony zabrzmiała mimo wszystko jak najbardziej naturalnie.  
-Hmm...- zastępca menagera zmierzył go wzrokiem, zastanawiając się o co chodzi. -Skoro tylko pozwoli wam to lepiej wypaść, to nie widzę problemu. -odwzajemnił uśmiech lidera i skinieniem głowy pokazał ekipie stylistów, aby opuścili pomieszczenie. Sam również wyszedł za nimi i zamknął drzwi.  
Członkowie czym prędzej wstali z miejsc i stworzyli ciasny okrąg na środku pokoju. Leeteuk zanim dołączył do wszystkich rozglądnął się uważnie po pomieszczeniu. 
-Nie ma kamer. -powiedział niezbyt głośno Heechul, wiedząc czego chciał dowiedzieć się ich lider. -Sprawdziłem wcześniej. -dodał.  
-Świetna robota. -odparł Leeteuk, dołączając w końcu do reszty. -Gdzie jest torba?  
-Tutaj. -odpowiedział krótko Kyuhyun i w mgnieniu oka położył niezbyt dużą, czarną torbę w środku kręgu, po czym rozpiął ostrożnie suwak. Ich oczom ukazało się kilka sztuk krótkiej broni.  
-Każdy bierze po jednej. -powiedział Leeteuk, gdy tylko Kyu wrócił na swoje miejsce. -Schowacie je z tyłu za paskiem. przez luźne marynarki nie powinno być nic widać. Starajcie się tańczyć w taki sposób, żeby nic nie odkryć.  
-Mamy jakiś plan? -zapytał nagle mocno skupiony Ryeowook. Teuk zmierzył go zatroskanym spojrzeniem.  
-Niestety nie. -powiedział ze kiem. -Nie wiemy co i czy w ogóle się stanie. Traktujcie to raczej jako zabezpieczenie na wszelki wypadek. W każdym razie musicie mieć oczy szeroko otwarte. Miejmy nadzieję, że obejdzie się bez zamieszania na scenie. Trudno byłyby później wytłumaczyć tę broń. -wszyscy zgodnie kiwnęli głowami. Nie ulegało wątpliwości, że taka sytuacja mogłaby nawet zrujnować ich dalszą karierę lub, co gorsza, zdemaskować ich jako jednostkę specjalną. -Idźmy już i powodzenia. -skwitował Leeteuk. Jako pierwszy sięgnął po broń i schował ją za pasem. Poczekał aż reszta członków zrobi to samo i ruszył w stronę drzwi.  
*** 
Próba trwała w najlepsze, kiedy wibracje telefonu powiadomiły go o przychodzącym połączeniu.  
-Tak? -zapytał, przełknąwszy ciężko ślinę.  
-Akcja odwołana. -oznajmił głos w słuchawce.  
-Co takiego? -odparł z niedowierzaniem. -Zasłona dymna jest już w gotowości. 
-Nie chcemy wszystkich, tylko jednego. -zreferował jego rozmówca. -A to wzbudziłoby zbyt duże podejrzenia, nie możemy tego zrobić publicznie. -mężczyzna zaczął nerwowo krążyć po niewielkim korytarzu.  
-I co teraz? -zapytał zdezorientowany. -Jest jakiś inny plan?  
-Owszem, ale chwilowo zapomnij o tym i ciesz się występem.  
Trzy krótkie, wysokie dźwięki wskazały na zakończenie połączenia. Nie wiedział co o tym sądzić. Do tej pory był informowany o wszystkim na bieżąco. Nie chciał czekać a tym bardziej nie chciał domyślać się o co mogło mu chodzić. Zdenerwowany wrócił na stanowisko. 

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
ismi_L #1
Chapter 6: hopefully others sj members will help siwon soon. poor jiwon.
ismi_L #2
Chapter 5: New update please... Thanks for your writing.
ismi_L #3
Chapter 3: Loved it. Can't wait for more action. Keep updating. ?