Przepraszam.

Super Junior ?

Kilka dni później wszystko toczyło się po staremu z wyjątkiem nowych współlokatorów. Dwa dni po Doktor Song i Doktor Lee dołączyła również bardzo młoda dziewczyna - Pielęgniarka Choi. Początkowo wydawała się trochę przestraszona, jednak szybko zaadaptowała się do nowych warunków. Dawniej przestronny salon w centrum operacyjnym zmienił się w dwa pomieszczenia. W mniejszym z nich znajdowały się dwa piętrowe łóżka, zajmowane przez trzy nowe lokatorki. Natomiast po wejściu do większego z nich miało się wrażenie, że znajduje się w szpitalu. Trzy niewielkie łóżka stały przy wejściu. Obok każdego z nich znajdował się nowoczesny sprzęt służący do monitorowania parametrów. Najbardziej z tyłu znajdowało się oddzielone szklaną ścianą pomieszczenie zabiegowe z mnóstwem rozmaitych narzędzi, których przeznaczenie było znane jedynie osobom, które będą się nimi posługiwać.  

    Do normy wróciły próby. Za dwa dni miał odbyć się występ w jednym z popularniejszych programie muzycznym, więc wszyscy musieli być do tego dobrze przygotowania, pomimo że repertuar obejmował jedynie trzy piosenki. Jeśli chcieli utrzymać swoją popularność byli zmuszeni zachować wysoki poziom. Trenowali od rana do wieczora. W każdym z członków mieszkał jednak niepokój spowodowany oczekiwaniem na nadchodzące wydarzenia. To jak będą wyglądać przyszłe zadania było dla nich jedną wielką niewiadomą.  

    *** 

    Tego dnia postanowili dać z siebie wszystko. Nie chcieli trenować na dzień przed występem, więc dwa dni wcześniej musieli zrobić tak, żeby wszystko było dopracowane. W czwartej godzinie treningu zmuszali swoje ciała do poruszania się tak jak oni chcieli. Eunhyuk kończył właśnie swoje popisowe solo, kiedy całą salę przeszył głośny pisk płynący z zegarka Leeteuka. Zawsze to on miał dostawać informacje, gdyby coś się działo. Wszyscy spojrzeli w kierunku lidera, który wykonał kilka ruchów i uciszył alarm. Sięgnął natychmiast po telefon i odczytał wiadomośś wysłaną przez Menagera Lee: "W centrum operacyjnym za godzinę. Vany czekają na parkingu".  

-Musimy jechać do domu. - Powiedział Leeteuk, gdy tylko zobaczył wiadomość. Nie czekając na wyjaśnienia wszyscy zabrali swoje rzeczy, nie tracąc czasu na przebieranie się oraz prysznic. Na obolałych nogach zbiegli czym prędzej na dół i wsiedli do samochodów, które natychmiast po zamknięciu drzwi ruszyły pospiesznie w dół ulicy.  

    Droga do domu zajęła jak zwykle prawie czterdzieści minut. Pozostały czas poświęcili na zmianę mokrych ciuchów na coś świeżego. Eunhyuk w drodze do centrum zdążył jeszcze chwycić banana, którego w ułamku sekundy pochłonął. Jego żołądek bez przerwy żądał coraz więcej jedzenia. Przekąski należały więc do obowiązkowych posiłków dnia w jego przypadku.  

    Gdy weszli do pokoju z dużym białym stołem, czekał na nich już Menager Lee. Po jego twarzy widać było mieszaninę zdenerwowania, strachu i podekscytowania w jednym. Po jego prawej stronie zajmowała miejsce Doktor Song. Widać od teraz ona też będzie brała udział we wszystkich spotkaniach.  

-Dobrze, że tak szybko udało się wam przyjechać.  

-Dostaliśmy zadanie? - Kangin nie był w stanie powstrzymać emocji. Przez wszystkie dni to on bez przerwy zaczynał temat i najbardziej ze wszystkich nie mógł się doczekać, kiedy w końcu zaczną coś robić.  

-Najpierw usiądźcie. - Menager Lee uśmiechnął się i poczekał aż wszyscy zajmą miejsca. - Tak, macie zadanie. - powiedział, a w oczach Kangina błysnęły iskierki. - Może nie będzie to jeszcze nic tak trudnego jak myślałem, ale wszyscy weźmiecie w nim udział. - Nikt nie śmiał otworzyć ust. - Przejdę do opisania akcji. - Na ekranie stojącym za nim wyświetlił się plan budynku. - Waszym zadaniem będzie zdobycie czipu, na którym zgodnie z naszymi ustaleniami powinna znajdować się spora część instrukcji do złożenia w całość broni. Nie jest to co prawda kolejna składowa, ale czip jest zaprogramowany w ten sposób, żeby nie można było zrobić kopii. Jest zatem szansa, że jeśli pozbawimy ich instrukcji, będą o krok dalej od zmontowania broni w razie, gdyby naszym nie udało się znaleźć przed nimi pozostałych elementów. Czip znajduje się w tym pokoju - na ekranie pokazała się kropka oznaczająca pomieszczenie leżące prawie w samym środku planu. - Nie będzie łatwo się do niego dostać. Zajmie się tym pierwsza grupa. Dowodzić będzie Leeteuk. Zabierasz ze sobą również Eunhyuka, i Siwona. Im mniej osób tym lepiej. Ważne jest abyście przez cały czas pozostali niezauważeni. Wiemy, że w całym budynku znajdują się kamery. Pomieszczenie, w którym jest przechowywany czip, zabezpieczono kodami dostępu, których niestety nie znamy. Możemy za to uzyskać dostęp przez włamanie się do serwerów, czym zajmie się Heechul i Kangin. Serwerownia znajduje się w tym miejscu. - na planie pojawiła się zielona kropka. Tym razem całkiem z tyłu patrząc od wejścia. - Zajmiecie się tym jak tylko zostaną wyłączone kamery. To z kolei zadanie Kyuhyuna i Donghae. Dacie radę zrobić to z poziomu monitoringu, który jest przy samym wejściu. Będzie to zatem trudne zadanie, jednak ubezpieczać was będzie reszta, czyli Yesung, Shindong, Ryeowook i Sungmin. Zajmiecie pozycje, które uznacie za najdogodniejsze po dotarciu na miejsce. Liczę na to, że zdecydujecie dobrze.  

    Wszyscy wsłuchiwali się z największym skupieniem. Plan brzmiał dosyć prosto. Jeśli nie będzie komplikacji powinno pójść sprawnie.  

-Czy wiemy ilu osób możemy spodziewać się w środku? - Heechul zmarszczył czoło.  

-Przez ostatnie dni w środku pozostawało około dziesięciu osób. Musicie spodziewać się wszystkiego, ponieważ nie wiem jaką funkcję pełni ten budynek, poza tym, że znajduje się w nim czip. Niczego nie możecie być pewni. - Menager Lee zamilkł na chwilę czekając na ewentualne pytania. - Broń wybieracie sami. Sugerowałbym jednak wyposażenie się w dodatkową broń długą dla grupy ubezpieczającej. Planowany czas operacji to dzisiejsza noc. Wyruszycie po północy. Do tego czasu radziłbym jeszcze raz przestudiować dokładnie plan budynku i wyspać się na zapas. Są jeszcze jakieś wątpliwości?  

    Popatrzyli po sobie dokładnie, myśląc o tym, czego jeszcze nie są pewni. Menager Lee zazwyczaj nie pozostawiał wątpliwości po swoich wypowiedziach.  

-Myślę, że wszystko jest jasne, Menagerze Lee. - Leeteuk przerwał ciszę. - Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby cię nie zawieść.  

-Liczę na to. - odpowiedział spokojnie mężczyzna. - W takim razie przygotujcie się dobrze i bądźcie ostrożni. Jutro zdacie dokładny raport. Do zobaczenia! - wstali z miejsc, aby pożegnać swojego przełożonego. Gdy tylko wyszedł rozległy się głosy podekscytowania. 

-To nie będzie wcale takie łatwe. - rzucił Ryeowook do Yesunga, który siedział obok niego. - Myślisz, że damy radę?  

-Wookie... Jasne, że tak. Będziesz się trzymał obok mnie i wszystko będzie dobrze. - Ryeowook, podobnie jak Kyu, nieczęsto brał udział w poważnych misjach, dlatego nie czuł się swobodnie z myślą o niebezpiecznym zadaniu.  

-Myślę, że powinniśmy coś zjeść, żeby mieć dużo siły. - rzucił zdeterminowanym głosem Wookie. - Pójdę coś ugotować. - Yesung roześmiał się, widząc go pędzącego do kuchni. Pomyślał, że lepiej byłoby zostawić go w domu i nie kazać znosić tej presji. Nie miał jednak w tej sprawie nic do powiedzenia. Mógł tylko zadbać o to, żeby Ryeowook był bezpieczny tej nocy.  

-Leeteuk. - Yesung dotknął ramienia lidera. - Myślę, że wyjedziemy pół godziny przed wami, żeby rozeznać teren. Jak przyjedziecie, my będziemy już gotowi i wszystko pójdzie sprawniej.  

-Świetny pomysł, tak będzie dobrze. - odpowiedział z uśmiechem, ukazując przy tym swój dołeczek. - Dacie sobie radę?  

-Jasne, nie przejmuj się i pilnuj Eunhyuka i Siwona. - rzucił na odchodne.  

*** 

-Sungmin, wstawaj. - Shindong szturchał lekko jego ramię. - Musimy już iść. Słyszysz? - Sungmin ani myślał wychodzić spod kołdry.  

-Hyung, daj mi spokój. - odpowiedział zaspany, po czym zacmokał ustami i obrócił się na drugi bok. Shindong widząc tę scenę podszedł do łóżka i bez skrupułów jednym ruchem ściągnął kołdrę.  

-Wstawaj! - powiedział tym razem dosadniej. - Nie możemy się znowu przez ciebie spóźnić!  

-Aghh... - wydał z siebie dziwny dźwięk i powoli zaczął opuszczać nogę na ziemię. - AAA! - krzyknął nagle i w ułamku sekundy zwinął się w kulkę.  

-Co ty wyprawiasz? - Shindong powoli tracił cierpliwość do swojego współlokatora.  

-Nie wierzę... - wpatrywał się przestraszonym wzrokiem w przestrzeń.  

-Co się stało? -zapytał zdziwiony.  

-Dotknąłem podłogi lewą nogą przed prawą!  - wydawał się całkowicie przerażony wypowiadając te słowa. Shondong myślał, że po tylu latach ze swoimi przyjaciółmi nic go już nie zdziwi. Teraz zdał sobie sprawę, że się mylił.  

-Żartujesz sobie? Wstawaj!  

-Ale hyung! To przynosi pecha! Na pewno dzisiaj umrę!  

-Co ty gadasz? - Shindong był już teraz nie tyle zaskoczony, co zaczynał robić się poirytowany dziecinnym zachowaniem Sungmina. - Nikt nie będzie umierał. Chyba, że Ci którzy podejdą mi pod lufkę. Chodź już... - Sungmin z największym skupieniem zszedł z łóżka pamiętając, żeby na pewno stanąć prawą nogą.  

    Tak jak myślał Shindong, na dole byli już Yesung i Ryeowook. Prawie gotowi do wyjścia.  

-Co tak długo? - Ryeowook wydawał się zniecierpliwiony.  

-Ahh, Wookie... - Shindong położył mu dłoń na ramieniu. - Szkoda gadać... - prychnął ze śmiechu, rzucając drwiące spojrzenie w stronę Sungmina.  

-Zbierajcie się szybko. - pogonił ich Yesung. Nie czuł się do końca komfortowo jako dowódca. Musiał jednak robić co w jego mocy, żeby wszystko poszło zgodnie z planem.  

    Gdy tylko cała czwórka włożyła czarne uniformy i wybrała broń, wyszli na zewnątrz, gdzie w ciemnym zaułku czekał już na nich niewielki samochód. Miejsce akcji okazało się być całkiem niedaleko. Jechali niespełna dwadzieścia minut aż znaleźli się na skraju lasu. Musieli wyjechać z miasta już jakiś czas temu, ponieważ takie zakątki nie były spotykane w Seulu.  

-Wysadzę Was w tym miejscu. Tutaj też przyjadę, jak skończycie. Pozostałych będzie obowiązywać to samo miejsce. - powiedział kierowca. - Stąd macie około kilometr w głąb lasu. Cały czas idźcie obok drogi i znajdziecie miejsce docelowe. Powodzenia panowie.  

-Do zobaczenia. - rzucili wychodząc i popatrzyli tęsknie za odjeżdżającym samochodem.  

-To idziemy. - Yesung zapobiegawczo chwycił broń w ręce i skierował przed siebie. - Tak będzie bezpieczniej. Póki co trzymamy się razem. Shindong - zwrócił się do towarzysza. - Idziesz z tyłu. Sungmin, Ryeowook zerkajcie na boki. Miejmy nadzieję, że będzie spokojnie. Za mną. - podniósł rękę i pokazał przed siebie. Cała czwórka ruszyła w pełnym skupieniu. Nie szli długo. Już z pewnej odległości dało się zauważyć dobrze oświetlony, pokaźnych rozmiarów budynek w środku lasu.  

    Yesung przyjrzał się uważnie całemu obszarowi, który ich interesował. Po chwili miał już w głowie plan, który mógł okazać się całkiem niezły.  

-Shindong, Sungmin, obejdziecie budynek od tyłu. Znajdźcie dobre miejsca po dwóch stronach. Tak, żeby każdy z was widział tylną ścianę i po jednej bocznej. Ryeowook zostanie ze mną. Będziemy obstawiać przód, ponieważ pewnie tutaj będzie się najwięcej działo. Jak już będziecie z tyłu dajcie znać. Sprawdźcie też, czy jest możliwość wejścia innym sposobem niż od frontu. Jesteśmy w kontakcie. - Gdy skończył zbili porozumiewawcze piątki i rozeszli się każdy na swoją pozycję.  

-Wookie,  przejdź na lewą stronę drogi. Znajdź takie miejsce, żebyś widział to co się dzieje przy wejściu i miał na mnie oko, jasne? - nadal lekko przestraszony Ryeowook kiwnął głową. - Wszystko będzie dobrze. Słuchaj co mówię i niczym się nie przejmuj. Skup się na swoim zadaniu. - nie do końca przekonany przełknął głośno ślinę i poszedł na swoje miejsce.  

    Yesung rozglądnął się raz jeszcze. Spojrzał na zegarek, który wskazywał kilkanaście minut po północy. To znaczyło, że lada moment reszta powinna podjechać. Wszedł trochę głębiej w las i zauważył spory wał ziemi około 5 metrów od drogi. "Idealnie" - pomyślał i przykucnął tak, żeby nadal pozostać niezauważonym. Przycisnął lekko przycisk przy słuchawce spoczywającej w jego uchu. 

-Sprawdzam łączność. Jak mnie słyszycie? 

-Jest w porządku. - Shindong odpowiedział jako pierwszy. Zaraz po nim pozostała dwójka zrobiła to samo. Yesung dostrzegł, jak Wookie rozgląda się gorączkowo szukając go.  

-Wookie, spójrz trochę wyżej. - reakcja była natychmiastowa. Ich spojrzenia się spotkały i mrugnęli do siebie porozumiewawczo. 

    Skulony przy ziemi Yesung nasłuchiwał uważnie kroków. Wyciągnął również mikroskopijną lornetkę i zaczął liczyć osoby, znajdujące się w polu widzenia.  

-Bu! - ktoś złapał go od tyłu za ramiona. Automatycznie przewrócił się na plecy i skierował broń w stojącego za nim Kyuhyuna. - Okej, hyung bez przesady... - powiedział lekko przestraszony maknae z rękami podniesionymi do góry. 

-Nie rób tego nigdy więcej. - Yesung brzmiał poważniej niż kiedykolwiek. Niewiele brakowało, żeby odruchowo pociągnął za spust. Donghae, stojący obok, też otworzył szeroko oczy. - Gdzie reszta? - zapytał podnosząc się z ziemi i otrzepując mundur z piachu.  

-Zaraz tu będą. - rzucił Hae. - Wyjdę po nich na ścieżkę. Wygląda na to, że znalazłeś dobry punkt zbiorczy.  

-Yesung? - rozległo się nagle w słuchawce.  

-Sungmin? Co jest?  

-Po prawej stronie budynku jest właz do piwnicy. Myślę, że to dobre miejsce, żeby dostać się do środka. Nie ma tu też nikogo, kto by zauważył, że coś się dzieje.  

-Świetnie Sungmin. Dobra robota. - popatrzył na Kyuhyuna, który dopiero teraz włączał radio. -Włączaj je jak tylko wychodzisz z centrum operacyjnego, Kyu. - Yesung bardziej niż irytację poczuł tym razem troskę. To jedna z pierwszych poważnych misji ich maknae. To był właśnie czas na dawanie cennych wskazówek.  

-Przepraszam.  

-Nie szkodzi, następnym razem już będziesz wiedział. - poklepał go pokrzepiająco po plecach, po czym usłyszeli ciche kroki reszty członków. - Dobrze, że jesteście. Myślę, że możemy zaczynać. - Yesung zabrzmiał trochę, jakby dowodził całą akcją. "To nawet niezły pomysł" - pomyślał. - Zorientowałem się jak wygląda sytuacja. Pozwólcie, że do pewnego momentu pokieruję akcją, zgoda? - popatrzył nieśmiało na przyjaciół, którzy bez zawahania zgodzili się na jego propozycję. Odetchnął z ulgą i kontynuował. - Kyuhyun, Donghae, z prawej strony budynku jest wejście do piwnicy. Przejdziecie lasem i wejdziecie przez nie do środka. Nie wiem, co zastaniecie w środku, ale ważne, żebyście jak najszybciej znaleźli monitoring. Będziecie mieli do przejścia kawałek w środku, więc jest możliwość, że ktoś was zobaczy. Jak tylko spotkacie kogoś na drodze musicie go zlikwidować. Byłoby idealnie jakbyście zrobili to po cichu, bez strzelanin. - obaj mężczyźni kiwnęli z aprobatą głowami. - Jak dostaniecie się do monitoringu i wyłączycie kamery, dajcie znać Heechulowi i  Kanginowi, którzy będą czekać w lesie niedaleko wejścia do piwnicy. Heechul, stamtąd będzie bardzo blisko do serwerowni, więc nie powinno być problemu. Jedni i drudzy, jak tylko skończycie, wracacie tutaj, jasne? - znowu nie było żadnego sprzeciwu z ich strony.  

-Pójdziemy w to samo miejsce - zaproponował Leeteuk, który słuchał Yesunga z wielkim skupieniem. -Będzie dużo bliżej. Jak dostaniemy sygnał będziemy mogli od razu wejść.  

-Tak, dobrze. - skwitował z aprobatą tymczasowy dowódca akcji. - Zróbcie to szybko. Myślę, że możemy już zaczynać. Czy wszyscy mają włączony kontakt? - zwrócił się do członków, którzy ze skupieniem na twarzach kiwnęli głowami. - W takim razie na miejsca. Donghae, powiadom mnie, kiedy będziecie wchodzić.  

-Jasne. - rzucił i poszedł za wszystkimi prosto do lasu.  

*** 

    Droga do włazu okazała się dosyć krótka. Wszyscy poza Donghae i Kyuhyunem zostali w ukryciu za pokaźnych rozmiarów krzewami.  

-Zaczynamy. - Hae zaraportował przez radio. -Kyu, idziesz za mną. Chłopaki osłaniają nam tył, więc interesuj się tylko tym, co jest przed tobą. -kiwnął głową na znak aprobaty. Już odkąd wyruszyli od Yesunga Kyuhyun czuł w brzuchu lekki ucisk ze zdenerwowania. Ruszył szybkim krokiem za przyjacielem. W mgnieniu oka znaleźli się przy wejściu do piwnicy, umieszczonym tuż przy ziemi. Na szczęście ta strona budynku cała skąpana była w ciemności, więc wystarczyło, że zachowają ciszę i pozostaną niezauważeni. Donghae wyciągnął rękę do metalowego uchwytu i pociągnął lekko marszcząc przy tym czoło. Nie spodziewał się, że pójdzie im z tym łatwo, jednak ku jego zdziwieniu drzwiczki nie były zamknięte na klucz. Otworzył obydwa skrzydła na oścież, po czym rzucił porozumiewawcze spojrzenie do Kyu i ruchem głowy wskazał, żeby szedł za nim i nie czekając ani chwili wskoczył prawie bezgłośnie na dół. Otrzepał mundur z kurzu i zerknął w górę, czekając na swojego towarzysza, który chwilę po nim również znalazł się w niewielkiej piwnicy. Zapalili niewielkie latarki i rozglądnęli się po pomieszczeniu. Większość miejsca zajmowało ułożone starannie drewno. Nie było widać nic więcej. Szybko namierzyli uchylone lekko drzwi. Hae podszedł do nich i nie otwierając ich za bardzo zerknął w głąb korytarza. Zdawało się, że nikogo w nim nie było. Jednak tam również było ciemno.  

-Wyłączamy latarki. - powiedział szeptem do Kyuhyuna. - Jak pójdziemy po ciemku jest większa szansa, że nikt nie zauważy.  

-O ile światło nie włączy się w reakcji na ruch. - skwitował z zamyśleniem Kyu. Donghae popatrzył na niego, wyłączył latarkę i otworzył szerzej drzwi.  

-W takim razie zobaczymy. - zrobił ostrożnie krok na przód, potem drugi i za nim trzeci. - Myślę, że będzie dobrze, chodźmy. - ruszyli wzdłuż ciemnego, długiego korytarza. -Musimy kierować się do góry i w lewo. Tam będzie monitoring. Na końcu powinny być schody. - I faktycznie. Po przejściu jeszcze kilku metrów ich przyzwyczajone do ciemności oczy zobaczyły zarys schodów. Weszli do góry i stanęli przed niewielkimi, solidnymi drzwiami z dużą dziurką od klucza, przez którą przebijało zimne światło. Donghae przybliżył oko do otworu i uważnie obserwował co znajduje się po drugiej stronie.  

-Wygląda na to, że nikogo nie ma. Niepokoi mnie tylko zapalone światło, ale jakieś pięć metrów od nas jest monitoring. - szepnął nie odrywając się od drzwi.  

-Ktoś jest w środku?     

-Nie wiem. Drzwi są w połowie przeszklone, ale nie widzę pod takim kątem. - odparł szybko. -I tak nie mamy wyjścia. Przygotuj broń. Ja otworzę drzwi, a Ty wyjdziesz i będziesz mnie osłaniał, dopóki nie chwycę broni, jasne?  

-Tak. - odpowiedział wyciągając z kabury pistolet. Zaraz potem wyjął jeszcze solidny nóż i przybrał pozycję do wyjścia. Donghae wydobył z przybornika przytwierdzonego do pasa małe urządzenie wyglądające trochę jak zapalniczka zakończona długim, wąskim końcem. Włożył go do dziurki od klucza i nacisnął guzik. Automatycznie końcówka narzędzia zaczęła przyjmować kształt zamka. Przekręcił ją lekko i drzwi otworzył się.  Zostawił sprzęt w dziurce i nacisnął na klamkę. Kyu ściągnął brwi w skupieniu i ruszył w górę. Rozejrzał się szybko we wszystkie strony.   

-Czysto. - rzucił nie spuszczając wzroku z korytarza. Hae dotknął go lekko w ramię, co znaczyło, że może ruszać. Zrobił kilka ostrożnych kroków i nie myśląc zbyt wiele wszedł do ciasnego pomieszczenia, w którym znajdowało się kilka ekranów i...  

-Kim jesteście? - strażnik, który siedział w środku wydawał się nie tylko przestraszony, ale również zaskoczony obecnością mężczyzn.  

-Ręce do góry. - powiedział stanowczo Donghae. - I ani słowa. - ochroniarz wykonał polecenie i więcej nie drgnął. Zupełnie nie wiedział co się dzieje. - Ja go pilnuję, a Ty wyłączaj. - zwrócił się do Kyu, nie odrywając wzroku od swojej ofiary.  

    Kyuhyun odłożył broń na biurko i zabrał się za wyłączanie kamer. Nie był pewien czy wie, jak to zrobić, żeby trudno było przywrócić dostęp, jednak zazwyczaj wszystkie systemy były podobne. Sprawdził kilka opcji i gdy wydawało mu się, że znalazł właściwe okno wzrok Hae na ułamek sekundy powędrował w stronę przyjaciela. To wystarczyło, aby przeciwnik rzucił się w stronę blatu i chwycił nóż należący do Kyu. Rozległ się huk wystrzału oddanego przez Donghae w momencie, gdy ochroniarz zbliżał narzędzie do ciała zaskoczonego maknae.  

-Wyłączyłeś to? - spytał poddenerwowany Hae. Kyu nacisnął przycisk i wszystkie kamery zgasły.  

-Zrobione.  

-Dobra robota, spadamy stąd. - maknae szybkim ruchem zabrał broń, rzucił zdezorientowane spojrzenie w kierunku bezwładnego ciała strażnika i wybiegł za przyjacielem. Szybko weszli z powrotem do piwnicy, przekluczając za sobą drzwi.  

-Heechul. Odbiór. - powiedział Hae wyraźnie, przyciskając palec do słuchawki.  

-Zgłaszam. Skończyliście? - odpowiedział błyskawicznie.  

-Tak. Ochroniarz nie żyje. Oddałem strzał, więc ktoś może niedługo się zorientować, że tu byliśmy. Wchodźcie szybko i uważajcie.  

-Zaraz tam będziemy.  

-Wszystko dobrze? - zapytał zaniepokojony Donghae widząc przestraszonego Kyu, do którego właśnie docierało co się stało.  

-Tak - odparł w najgłębszym zamyśleniu. - Dziękuję.  

-Ja przepraszam, to moja wina.  

-Nie ma teraz na to czasu - skwitował Kangin, który znalazł się właśnie obok nich. Zaraz po nim pojawił się również Heechul.  

-Idźcie prosto korytarzem. W pewnym momencie będziecie mogli skręcić w prawo. Powodzenia. - Hae popatrzył z powagą na przyjaciół. Ci kiwnęli tylko głowami i nie czekając ani chwili ruszyli przed siebie z zapalonymi latarkami. Donghae i Kyuhyun podłożyli kilka polan drewna pod ścianę i podciągnęli się do wyjścia, po czym pobiegli z powrotem do lasu.  

*** 

    -Mam nadzieję, że Kyu wyłączył kamery tak, że nie włączą ich zbyt szybko. - zagaił Kangin do Heechula, który szedł przodem w absolutnym skupieniu.  

-Jeśli chcesz się szybko uwinąć to siedź cicho. - wysyczał przez półotwarte usta. Kangin przewrócił oczami i przestał się odzywać.  

    Idąc wąskim korytarzem minęli kilka par drzwi, których woleli nie otwierać. Gdy doszli do końca zatrzymali się i rozglądnęli raz jeszcze.  

-Z planu wynika, że serwerownia powinna być tuż nad nami. -zauważył Heechul. 

-To dlaczego nie ma wejścia na górę? - Kangin był lekko zaniepokojony tym faktem. 

-Nie wiem. Wejdźmy do któregoś z pokojów. Może znajdziemy gdzieś schody. - podszedł do pierwszych drzwi po prawej, wypuścił powietrze z płuc i nacisnął na klamkę. Drzwi od razu ustąpiły. Zrobił krok na przód i znalazł się w niewielkim pomieszczeniu. Odczekał chwilę, po czym zapalił światło. Sokoro kamery nie działają, to i tak nikt ich tu nie znajdzie.  

-Kangin... - rzucił do towarzysza, nie spuszczając wzroku z wnętrza pomieszczenia. - Chyba trafiliśmy w dużo lepsze miejsce niż serwerownia.  

-Hmm? - Kangin zaciekawiony wcisnął głowę do pokoju i otworzył szeroko oczy. - Mają swoją rozdzielnię???  

-Mhm. - Heechul podniósł kącik ust w uśmiechu, po czym przycisnął palcem słuchawkę. - Leeteuk, zgłoś.  

-Zgłaszam. -usłyszał w odpowiedz.  

-Możecie wchodzić do piwnicy. Zaczekajcie tam na mój znak. Jak tylko wyłączymy zasilanie, musicie jak najszybciej znaleźć chip.  

-Znaleźliście serwerownię? -tym razem w słuchawce wybrzmiał głos Yesunga. 

-Lepiej, jesteśmy w rozdzielni. Odłączymy wszystko.  

-Rozumiem. -odparł tymczasowy przywódca akcji. - Leeteuk, musicie się szybko uwinąć, bo na pewno ci, którzy są w środku szybko zorientują się, że problem dotyczy rozdzielni a nie serwerowni. Heechul, zmiana planów. Jak odłączycie zasilanie zostajecie na miejscu. Nie możecie pozwolić, żeby ktoś podłączył systemy z powrotem.  

-Rozumiem. - potwierdził szybko Heechul. 

-Jesteśmy w piwnicy. - zameldował Leeteuk. - Czekamy na sygnał.  

-Zaczynamy - zakomunikował Heechul i uważnie rozglądnął się po pomieszczeniu.  

-Jak to możliwe, że nie zamknęli rozdzielni na klucz? Co za debile. - skwitował Kangin. - Myślę, że to będzie tam. - wskazał na największy szacht.  

-Możliwe. - Heechul podszedł do niego i otworzył metalowe drzwi. Za nimi znajdowały się dziesiątki przełączników i różnokolorowych kabli. Zastanowił się chwilę nad ich przeznaczeniem. - To ten. - zakomunikował w końcu wskazując na niepozorny, zielony przycisk. - Zgadzasz się? - Kangin zmrużył oczy i prześledził dokładnie wnętrze szachtu. 

-Tak. Myślę, że masz rację. - potwierdził.  

-Leeteuk, zaczynamy. Odczekajcie pięć sekund i wchodźcie. - nie czekając na odzew wcisnął przycisk. Światło w pokoju natychmiast zgasło. Prawdopodobnie wyłączyli dokładnie całe zasilanie w budynku. O to chodziło. Kangin stał już przy drzwiach z bronią w ręce. Heechul dołączył do niego i również wyciągnął pistolet przed siebie.  

*** 

    -idziemy. - rzucił stanowczo Leeteuk, chwilę po odebrniu informacji od Heechula. -Póki co trzymamy się razem, potem się zobaczy. - cała trójka ruszyła biegiem wzdłuż ciemnego korytarza. Chwila spędzona w piwnicy pozwoliła na tyle przyzwyczaić się ich oczom do ciemności, że mogli dosyć sprawnie poruszac się po budynku bez światła. Wbiegając po schodach Leeteuk na polecenie Donghae przygotował już urządzenie, które pozwoliło mu szybko otworzyć drzwi. Po cichu wybiegli na korytarz i znaleźli się koło skąpanego w mroku monitoringu.  

-Myślę, że powinniśmy iść w prawo. - rzucił Siwon. Leeteuk i Eunhyuk kiwnęli porozumiewawczo głowami i pobiegli w tę stronę. Z planu budynku wynikało, że aby dojść do miejsca, w którym zabezpieczony jest czip trzeba przejść przez jeden pokój połączony bezpośrednio z korytarzem.  

    Nagle Siwon zatrzymał się gwałtownie i przylgnął do ściany. Pozostała dwójka zrobiła dokładnie to samo. Po chwili usłyszeli zamęt powstały w pokoju, obok którego się znajdowali.  

-Jak to wyłączone zasilanie?? - krzyknął ktoś ze zdenerwowaniem.  

-W serwerowni nic nie działa.  

-To biegnijcie do rozdzielni, kretyni! - drzwi, będące zaledwie kilka metrów od nich otworzyły się z trzaskiem. Wybiegło z nich dwóch chłopaków. Byli tak przejęci zaistniałą sytuacją, że nie zauważyli stojących pod ścianą obcych. Gdy zniknęli za rogiem Leeteuk szepnął do swoich towarzyszy. 

-To dobry moment, wchodzimy. - natychmiast pobiegli do drzwi, z których przed chwilą wybiegli wrogowie. Dobrze wiedzieli, że pomieszczenie, w którym się znajdą nie jest puste. Jednak gdy tylko weszli okazało się, że nikogo tam nie ma.  

-Musiał wejść do drugiego pokoju. - stwierdził zdziwiony Eunhyuk, rozglądając się uważnie po czymś, co przypominało nieduży salon.  

-Wchodzimy tam. - Leeteuk otworzył drzwi jednym kopnięciem, nie zważając na powstały hałas. W środku panowała ciemność, którą co chwilę przerywało czerwone, migające światło. Cała trójka skierowała przed siebie broń. Ktoś musiał być w pomieszczeniu.  

-Idę. -powiedział Siwon i powoli zaczął kierować się w stronę mrugającego punktu. Tak jak myślał znajdowało się tam to, czego szukali. Wyciągnął rękę po czip. W tej chwili usłyszał jednak szczęk przeładowywanej broni i zamarł bez ruchu. Trzy jasne punkty zwróciły się w jego stronę. Powoli obrócił głowę do tyłu. na tyle tylko, żeby kątem oka dostrzec twarz Leeteuka. Ruchem oka wskazał na jedyny punkt znajdujący się po prawej stronie, po czym mrugnął porozumiewawczo i w pomieszczeniu rozległy się strzały. Leeteuk i Eunhyuk automatycznie zdjęli napastników z lewej, natomiast Siwon uchylił się przed strzałami, po czym sam oddał celny w kierunku wroga po prawej. Sięgnął po czip i otworzył szerzej oczy.  

-Uruchomiłem ładunek. - powiedział szybko przyciskając palec do słuchawki. - Heechul, uciekajcie, mamy pół minuty zanim wybuchnie! - prawie krzyknął, aby towarzysze znajdujący się z nim w pokoju również dobrze słyszeli komunikat i rzucił się biegiem w kierunku wyjścia.  

-Osłaniaj tyły. - krzyknął do Eunhyuka, który poczekał, aby przepuścić go w drzwiach, po czym ruszył za nim. Hyuk wybiegł z pokoju i ostatnie co zapamiętał, to ostry ból przeszywający tył jego głowy i plecy Siwona uciekającego w kierunku wyjścia.  

 

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
ismi_L #1
Chapter 6: hopefully others sj members will help siwon soon. poor jiwon.
ismi_L #2
Chapter 5: New update please... Thanks for your writing.
ismi_L #3
Chapter 3: Loved it. Can't wait for more action. Keep updating. ?