Rozdział 3
I'm not a machine, I've got a heart
- Mogę Ci coś wyznać, Lay? - spytał Kris, przeżuwając kawałek ciasta zrobionego przez mamę Yixinga. Młodszy kiwnął tylko głową, nie podnosząc wzroku znad swojego talerzyka. Niesamowite było to, jak szybko stali się sobie bliscy. - Pamiętasz ten dzień, kiedy odciągnąłeś mnie od jezdni?
- Masz na myśli góra dwa tygodnie temu? Nie mam aż tak złej pamięci, Fan. - Lay odpowiedział z przekąsem, przewracając oczami. Brunet prychnął na zachowanie przyjaciela, ale nie skomentował go.
- Nie chciałem, żeby ktokolwiek mnie ratował. Chciałem wbiec pod ten pieprzony samochód, L.
W pokoju nagle zrobiło się cicho. Kris siedział ze no zwieszoną głową, a ciemne kosmyki zakrywały mu oczy. Spojrzenie Laya błądziło po jego twarzy w poszukiwaniu odpowiedzi na wiele niezadanych pytań, a powietrze wypełnione było ciężkimi oddechami obu chłopców. W końcu Zhang chwycił ramię przyjaciela i zapytał słabo
- Zrobiłbyś to znowu?
- Teraz? Nie, zdecydowanie nie.
- A później?
- Nie mogę Ci niczego obiecać, Yixing. Choćbym chciał.
***
Kris biegł w kierunku domu Laya, ciężko dysząc. Pojedyncze kosmyki włosów nieprzyjemnie lepiły się do spoconego czoła, a luźna koszulka zdawała się parzyć, i tak rozpalone już, ciało. Był środek lata i nieznośny upał utrudniał funkcjonowanie. W końcu Wufan stanął przed średniej wielkości posesją i zapukał, mając szczerą nadzieję na sprawną klimatyzację.
- Dzień dobry pani Zhang. Jest Lay? - przywitał się grzecznie, gdy drzwi otworzyła mu matka chłopaka.
- W ogrodzie, wejdź proszę. - Kris posłał kobiecie lekki uśmiech i przeszedł przez salon, kierując się do wyjścia na taras.
- Hej - rzucił luźno do siostry swojego przyjaciela, która na jego widok jakby wyprostowała się na swoim leżaku i poprawiła kostium kąpielowy. Kris, nie zauważając starań dziewczyny, usiadł koło farbowanego szatyna, witając się z nim pobieżnie. - Boże, jest chyba ze trzydzieści pięć stopni.
- Dokładnie trzydzieści siedem. Korzystaj! Opalaj się Fan! - odparł zadowolony Lay, na chwilę zsuwając z nosa okulary przeciwsłoneczne. - Mogłaby codziennie być taka cudowna pogoda!
- Lepiej to wypluj, teraz - warknął starszy, ściągając koszulkę. Zwinął materiał i wytarł nim twarz, po
Comments