Prolog

I'm not a machine, I've got a heart
Please Subscribe to read the full chapter
 

Błysk reflektorów.

Pisk opon.

Dym.

Krzyk.

Płacz.

Wyjące syreny.

Światła kogutów.

Strach.

Panika.

Pośpiech.

Przerywany dźwięk maszyny podtrzymującej życie wypełniał szpitalną salę. Szczupła kobieta siedziała skulona na plastikowym krześle, przecierając podpuchnięte ze zmęczenia oczy. Drobne palce zaciskały się na przegubie dłoni jej syna, pogrążonego w śpiączce od jedenastu miesięcy.

- Och, Yixing - zaszlochała kobieta, zasłaniając usta rękawem kolorowego swetra, niegdyś należącego do chłopca. - Lay, kochanie... -Materiał zakołysał się luźno na kościstych ramionach, gdy te zatrzęsły się w żałosnym płaczu.

Kobieta zdaje się być jeszcze chudsza, a cienie zmęczenia widoczne pod jej oczami powoli zajmują też resztę twarzy. Siwy mężczyzna w lekarskim fartuchu uśmiecha się do niej przyjaźnie, acz bez przekonania.

- Witam panią, jak czuje się nasz XingXing? 

- Dobry wieczór doktorze Lee, niestety wciąż bez zmian. - kobieta wzruszyła ramionami, wzdychając ze zrezygnowaniem. - Mój syn walczy już prawie rok i tylko Bóg raczy wiedzieć czy kiedykolw

Please Subscribe to read the full chapter
Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
No comments yet