Epilog

Dear Diary
Please Subscribe to read the full chapter
 

Drogi pamiętniku!

 

Dzisiaj przesuniemy się troszeczkę dalej w naszej historii. Ostatni wątek umieściliśmy na początku grudnia, w Mikołajki. Teraz udamy się do wiosny, do kwietnia.

 

Przez ostatnie pięć miesięcy żyło mi się jak w bajce! Pomysł z zamieszkaniem u Woo był chyba najlepszym, co mnie spotkało. Nie sądziłem, że potrafi taki być...Opiekuńczy. Codziennie rano robił mi śniadanie i pytał czy dobrze się czuję. Kochany. Czekał na mnie zawsze, nawet gdy musiałem dłużej zostać w szkole. A po lekcjach całował mnie długo i prosił, bym opowiedział mu o swoim dniu. Romantyczny. Zabierał mnie w miejsca, które były tylko nasze. Trzymał za rękę i muskał wargami mój policzek. Delikatny. Budził mnie dotykiem swoich ust, tak lekkim jak piórko. A gdy miałem zły dzień, gładził powoli moje włosy, tuląc mnie do siebie. Zabawny. Zawsze umiał mnie rozśmieszyć, wiedział co zrobić, by zniknęła moja naburmuszona mina. Sprawiał, że zwijałem się na kanapie, rechocząc głośno, dopóki nie spadłem na dywan. A wtedy mówił 'ojej, nic Ci nie jest, kochanie?' i całował każde miejsce, które bolało mnie po upadku. Uroczy. Rumienił się za każdym razem, gdy mówiłem mu jak wielkim uczuciem go darzę i jak strasznie mnie pociąga. Zalewał się czerwienią jak mała dziewczynka. A ja to uwielbiam. Dziecinny. Śmiał się głośno, gdy rzucał się w kupę świeżo zgrabionych liści. Z niesamowitą radością rozganiał gołębie, a entuzjazm, z jakim odpychał się od ziemi na huśtawce sprawiał, że chciało się go przytulić. Słodki. Gdy nie mógł dosięgnąć książki, filmu, gry planszowej czy kubka i musiał mnie zawołać, bym mu pomógł, denerwował się. I wyglądał przy tym jak pięciolatka tupiąca nóżką. Mój. Zawsze, gdy łapał mnie za rękę na naszym cotygodniowym spacerze, gdy przytulał mnie do siebie na strasznych filmach, kiedy przy zwykłym obiedzie mówił mi, jak bardzo mnie kocha, utwierdzał mnie w przekonaniu, że jest tylko mój i że zostanie moim Woo do końca świata i jeden dzień dłużej. I wiem, że nie kłamał, gdy mówił, że nie będzie mi z nim źle.

 

A dziś? Dziś jest pierwszy dzień po Wigilii, którą spędziliśmy wspólnie. Nasze rodziny zjechały się do Uijeongbu trzy dni temu, a na wczorajszej kolacji mój ukochany troll - Kira - poprosiła mnie, abym został ojcem chrzestnym jej nienarodzonej jeszcze córki. Wspaniale, prawda? Przypadł mi też zaszczyt wybrania imion małej panny Lee. Gdy tylko moja starsza siostra zapytała mnie o pomysły na nazwanie dziewczynki, od razu odpowiedziałem "Dara". I tak też ma zostać. Więc teraz zostało nam czekać na pojawienie się na świecie Lee Dary. Wooho!

 

***

 

Drogi pamiętniku!

 

Dziwnie się czuję pisząc do Ciebie po tylu latach. Jakbym zawiódł, zostawiając Cię. Myślałem, że wszystko układa się tak wspaniale, że nie potrzebuję wylewania uczuć na Twoje kartki. A jednak. Muszę Ci coś opowiedzieć.

 

Dziś obchodzilibyśmy moje trzydzieste czwarte urodziny. Ale to wcale nie był tak radosny dzień, jakim go sobie wyobrażałem wczoraj. Z samego rana dostałem telefon ze szpitala, w którym teraz czekam. Ze mną w poczekalni jest Woohyun i Dara. Moja chrześnica ma już skończone 16 lat. Niebywałe, co?Jest mądrą i śliczną dziewczyną, bardzo podobną do Kiry. A dziś? Dziś musi być tu z nami i czekać na wiadomość, która może zmienić jej życie. Wiadomość, czy jej rodzice przeżyją wypadek samochodowy, jakiemu ulegli w nocy, wracając z Uijeongbu. Próbowałem ją pocieszyć, zapewnić, że wszystko będzie dobrze, ale mam dziwne wrażenie, że wcale nie mam racji. Nie chcę ulegać temu przeczuciu, chcę wierzyć, że się uda, ale niepokój wypełnia mnie całego.

Siedzieliśmy w ciszy. Nikt nie miał odwagi jej zburzyć. Z resztą sam nie wiedziałem, co mógłbym im powiedzieć. Czas dłużył się niesamowicie. Moją siostrę i szwagra operują od ponad siedmiu godzin. Boję się. Intuicja mi mówi, że będzie źle.

 

***

Please Subscribe to read the full chapter

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
No comments yet