1. Nie kłam, że rozumiesz...

Error 404 [PL]

Daesung obudził się, ale nie otworzył oczu. Przysłuchiwał się ciszy, która wydawała się być miłą odmianą w porównaniu do poprzedniego dnia. Gdyby tylko mógł, rozciągnąłby tę chwilę tak, żeby trwała w słodką nieskończoność.

Nagły powrót bólu, pustki i beznadziei rozbrzmiał w nim jak wystrzał z karabinu.

Drgnął i gwałtownie otworzył oczy, a przed nimi, mimo jego woli, przemknęły mu wszystkie wspomnienia sprzed kilku godzin. Nie chciał tego oglądać, nie… „Wracali do apartamentu..”  Czuł się, jakby wszystko to działo się za szybko, jakby przeciekało mu miedzy placami- chciał to zatrzymać, przestać!!! „Tir wymusił pierwszeństwo…” Nie, nie, nie… Już wiedział co będzie dalej, nie chce znowu tego słyszeć… „Wszystko się zapaliło…” Nie… „On nie żyje.”

Po policzkach spłynęły mu łzy. Znowu. I znowu chciał krzyczeć, błagać, chciał być słyszany…!

Jednak nie wydał żadnego dźwięku. Niczym wojownik konający na polu bitwy, w brutalnym milczeniu przeżywał męki, pozwalał się kruszyć, kawałek po kawałku. Jednak wcale nie był bohaterem, jedyną prawdą było to, że umierał… Pozwalał na rozpacz, na łzy spływające po policzkach, a z każdą kolejną poddawał się kolejny raz. Cała duma, odwaga, siła- wszystko znikało, było wypierane przez pustkę, aż w końcu nie pozostało już nic.

Z pokoju nagle zniknął mężczyzna, na łóżku leżało już tylko bezradne dziecko, wtulające się w swoją własną samotność.

 

Kilka chwil, zanim uderzyła go rzeczywistość. Tydzień, zanim zrobił pierwszy krok. Dwie minuty- tyle trwała pierwsza rozmowa z Seungri’m. Niezliczona ilość godzin spędzona na siedzeniu w pokoju i wpatrywaniu się w ścianę.

            Tak to teraz wszystko wyglądało.

Daesung zaniedbywał się coraz bardziej, prawie nie jadł- nikt o to nie dbał. Została z niego skóra i kości. Nikogo to nie obchodziło.

Teraz już wiedział- czas nie leczy ran. On tylko przyzwyczaja do bólu i chowa go gdzieś w podświadomości. A gdy tylko natrafia się okazja, pozwala mu wracać z podwójną siłą.

Od momentu kiedy otworzył oczy, cały czas czuł pustkę, jakby coś nagle z niego uleciało, jakby zniknęły wszystkie kolory z jego życia. Świat wokół wirował, a on nie mógł się ruszyć. Był jak z kamienia. Nic nie odczuwał, zimna, gorąca.. Po prostu był, pośrodku wielkiego tłumu wesołych i pełnych wigoru ludzi, którzy zupełnie go już nie obchodzili.

To było tak, jakby był martwym wśród żywych.

Mieszkali teraz w nowym apartamencie. Nawet nie do końca wiedział, jak się tu znalazł. Pamiętał tylko, że w głowie mu huczało, a słowa nie chciały się składać w zdania. Wszystko na co patrzył po chwili stawało się rozmyte, niewyraźne - chyba nawet kilka razy się o coś potknął.

Obojętność.

Gdyby Daesung’a choćby trochę interesował świat dookoła zauważyłby, że Seungri przeżywa to wszystko zgoła inaczej… i że chyba, chyba go potrzebuje.

On nie mógł sobie znaleźć jednego zajęcia. Ciągle coś poprawiał i przesuwał, aż w końcu sprzątał nawet czyste blaty. Jednak nie zajmował się rzeczami, których wykonanie zajmowało więcej niż trzy minuty, więc trudno było uznać, że w apartamencie zapanował „wszechobecny porządek”. Dobrze to wiedział. Ale rozpaczliwie wierzył, że te wszystkie czynności zapełnią pustkę w jego sercu. Przynajmniej chciał w to wierzyć…

W czasie, kiedy Daesung i Jiyong nie wychodzili ze swoich pokoi, on siedział w salonie, oparty o ścianę i z głową schowaną w dłoniach błagał, żeby ktokolwiek, ktokolwiek był tu teraz przy nim. Żeby jakikolwiek człowiek podszedł do niego i kłamiąc, że wszystko będzie dobrze, przytulił lub choćby usiadł obok. Miał przyjaciół, miał ludzi, którzy byli dla niego niczym rodzina, a kiedy nagle dwóch z nich zniknęło, nie było nikogo, kto mógłby być dla niego wsparciem.

Czy naprawdę zawsze był aż tak samotny…?

Kolejne łzy, kolejny szloch i nie umierająca nadzieja, że którykolwiek z nich zaraz się tu pojawi…

Samotność.

Za to tuż za ścianą, Jiyong leżał na łóżku. I chciał być sam. Wiedział, że gdyby odezwał się teraz do któregokolwiek z przyjaciół, nie mógłby ręczyć za swoje czyny. Najgłupsze było to, że nawet nie miał powodu, żeby odczuwać wobec nich tak negatywne emocje. Jednak nawet gdy o nich myślał, wzbierał się w nim gniew. Samego siebie zaczął przerażać.

            Ciekawe ile osób wie, jak paskudne jest to uczucie.

Jego ciche rozważania,  powoli zaczęły wymykać mu się spod kontroli.

 Kiedy tylko zaczynał odczuwać jakieś emocje; ek, żal, ból, gorycz, ustawiał swego rodzaju barierę oddzielającą go od świata. Jeszcze bardziej zamykał się w sobie, w swoim świecie, do którego nikt, oprócz niego samego, nie miał wstępu.

            Jedyne, na co sobie pozwalał, to złość.

            Nie wiedział czemu. Może po prostu wybrał ją podświadomie…?

            „On kłamie.”

            Nie, nie, nie- to nie tak!

            Nie oszukuje, nie udaje- nic się nie zmieniło!

            Gwałtownie zerwał się na równe nogi, przed oczami ciągle mając twarz Seunghyun’a, chwycił coś z półki i rzucił tym o ziemię. Trzask pękającego plastiku- przecież tak samo pękło jego serce! Dlaczego nikt tego nie widzi!? Ludzie, czemu zamykacie oczy?!

            Jak wielki jest wasz egoizm, jak bardzo udajecie, że cokolwiek was obchodzi? Sam w swoim szarym świecie… !

Przecież przyjaciele z zespołu- to byli jedyni ludzie jakim mógł zaufać w tym życiu przepełnionym zdjęciami, piosenkami oraz tłumami fanek piszczących na jego widok. Strata - przecież w ten sposób obdarto go z jakiejś części jego samego! Dlaczego nikt za to jeszcze nie zapłacił!? Oczywiście- kierowca tira na pewno poniesie konsekwencje, ale Jiyong w niezrozumiałej i ślepej furii nie przyjmował tego do wiadomości, to mu nie wystarczyło! Na półce stało jeszcze kilka rzeczy, każda skończyła tak samo- jako odłamki porozrzucane po panelach. Kopnął plastikowe kawałeczki, czekając, aż złość mu minie- mijała, ale mimo wszystko zbyt wolno, żeby uratować jakiekolwiek szklane figurki.

On nigdy… nigdy… nie pogodzi się z tym, co się stało!

Złość. To właśnie tak reagował na stratę.

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
Kyungsoos_yoghurt #1
Chapter 1: Jaki świetny początek do super zapowiadającego się fanfiction C; Oby tak dalej kochana ^^