Grzebuś

Grzebuś

Wiatr delikatnie ruszał roletami, które zasłaniały nasze okna przed ciekawskimi spojrzeniami z ulicy.
Była to moja pierwsza noc w Korei. Nowe państwo, obcy język, nieznani ludzie. Zawsze myślałem,
że Chiny i Korea nie różnią się zbytnio, jednak już pierwszego dnia udało mi się zauważyć kilka zasadniczych
różnic. Największym problemem jednak był język, znałem tylko podstawowe zwroty. Nawet nie potrafiłem
się poprawnie przedstawić i zapytać, gdzie mogę znaleźć toaletę. Moi chińscy przyjaciele również
nie znali zbyt dobrze języka, jednak szło im lepiej niż mnie. Pamiętam, jak Wenhan powiedział, że
najlepiej jest znaleźć sobie dziewczynę, która mówi po koreańsku  i połączyć przyjemne z pożytecznym.
Ja jednak taki nie byłem. Nie potafiłem od tak się zakochać. Wiedziałem jednak, że będę musiał 
się wysilić i nauczyć się mówić w obcym języku, choćby dlatego, że chłopak, z którym dzieliłem
pokój był koreańczykiem i nie mówił po chińsku. Co prawda mówił do mnie po angielsku, ale ja
nie przykładałem się do tego zbytnio w szkole, więc średnio potrafiłem się wysłowić, mimo że 
większość rzeczy rozumiałem. Dodatkowo drugi  hyung ( tak tutaj nazywa się strszych braci)
zupełnie nie mówił po angielsku, a to on miał być liderem naszego zespołu. 
Wracając do mojego współlokatora, dowiedziałem się, że nazywa się Cho Seungyeon i jest rok starszy.
Powiedział mi też, że kiedyś mieszkał w Brazyli, bo grał tam w piłkę nożną i potrafi trochę mówić po
portugalsku. Był dla mnie bardzo miły i pokazał mi, gdzie mogę znaleźć takie rzeczy jak ręczniki, kubki,
talerze, czy pościel. Niestety musiał wyjść, a ja siedziałem sam w pustym pokoju. Wszyscy chińscy
hyungowie spali, a koreański hyung sprawiał, że czułem się niekomfortowo. Wyciągnąłem więc swoje 
PS i postanowiłem zostać w pokoju. Przecież mój lokator musiał wkrótce wrócić, do tego czasu musiałem
nauczyć się poprawnie wymawiać jego imię. Dzień pełen wyzwań.

*                                                                                                         *                                                                                 *

Po pewnym czasie granie na PS znudziło mi się, postanowiłem wyjąć książkę do nauki koreańskiego
i nauczyć się nowego alfabetu. Szło mi to jednak mozolnie i co chwilę złościłem się, ponieważ nie
mogłem zapamiętać liter. Po pół godziny wciąż nie byłem w stanie się nawet podpisać. Kiedy 
już miałem ochotę cisnąć zeszytem o ścianę drzwi się otwarły i stanął w nich Seungyeon, spojrzał 
na mnie pytająco i  usiadł obok mnie. Spojrzał na moją książkę i uśmiechnął się, machając mi brulionem,
który właśnie z sobą przyniósł. Był to podręcznik do nauki chinskiego. Westchnąłem z ulgą. W takim razie,
on też chciał się ze mną komunikować. Może nie będzie tak źle. Zobaczył moje próby podpisania się i
chwycił kartkę skrobiąc coś powoli. Podsunął mi kartkę pod nos.
-Wang Yibo.- przeczytał, pokazując na każdy znaczek z osobna, tak bym mógł zrozumieć, który symbol
co dokładnie oznacza. Pochwili znów coś dopisał. -Cho Seungyeon.- uśmiechnąłem się i przepisałem
jego imię po chińsku. Spojrzał na mnie zfrustrowany, więc w takim sam sposób wytłumaczyłem mu,
jak powinien odczytać magiczne 'chińskie znaczki'.
-Daebak!- spojrzałem na niego pytająco- Ach, daebak means cool.- pokiwałem głową
-Daebak!- uniosłem kciuk do góry, a on uśmiechnął się przyjaźnie
Nasza nauka trwała jeszcze dobrą godzine, po tym czasie potrafiłem się przedstawić, powiedzieć ile mam
lat i oznajmić całemu światu, że jestem głodny. Seungyeon obiecał, że pomoże mi z koreańskim, a ja
byłem pełen nadzieji, że już wkrótce będziemy w stanie porozumiewać się wyłącznie za pomocą jednego języka.

*                                                                                                        *                                                                                   *

2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ


-Yibo-ya, to już ostatnia partia, oczy same mi się zamykają.- Seungyeon ziewnął bijąc się padem po głowie.
-Jeszcze dwie.- spojrzałem błagalnym wzrokiem na mojego lokatora
-Dwie i ani jednej więcej, rozumiesz?- zapytał ziewając, nie zasłonił ust. Wyglądał przy tym uroczo.
-Nee,hyung.- przeciągnąłem się i wcisnąłem przycisk 'start'. Nie udało nam się jednak nawet rozpocząć
naszej piłkarskiej rozgrywki, bo do pokoju wszedł menadżer hyung.
-Dzieciaki, nie słyszycie jak grzmi? Wyłączajcie to, bo za chwilę, nie będziecie już mieli na czym grać
do końca życia.- nie pytając nas o zgodę podszedł do telewiziora i wypiął go z prądu. Nasze marzenia,
o wielkim pojedynku znikły, wraz z obrazem na ekranie TV. Menadżer wyszedł kręcą głową, po tym,
jak zobaczył nasze zgorzkniałe miny. Nagle usłyszałem przeraźliwy huk i zgasło światło, zwinąłem się przerażony
w kłębek, nieświadomie tuląc się do Seungyeona.
-Yibo, boisz się burzy?- zaśmiał się, głaszcząc mnie po plecach
-Wcale nie, to był odruch!- odsunąłem się od niego, jednak po chwili znów zagrzmiało, a ja przykleiłem się
do Cho, jak na mega mocnym kleju.
-Odruch, mhm..- zaśmiał się i kolejny raz zaczął gładzić mnie po plecach- Śpij ze mną,pójdziesz do siebie,
jak burza się skończy.- Nie miałem zamiru puszczać się Seungyeona, naciągnąłem na siebie kocyk i ułożyłem głowę
wygodnie na poduszce. Kolejne grzmoty sprawiały, że serce podchodziło mi do gardła, a dłonie częsły się tak bardzo,
że nie byłem w stnie się uspokoić choćby na minutę.
-Oppa, boję się!- krzyknąłem, jeszcze mocniej zaciskając ręce na tali Seungyeona
-Oppa? Hahahahahahahaha.- jego śmiech rozniósł się po pokoju, odbijając się o ściany. Dopiero po
chwili zrozumiałem, że użyłen złego zwrotu.- Nie bój się, oppa jest przy tobie.- przyciągnął mnie jeszcze bliżej do siebie.
-To z nerwów.- wyjęczałem, rumieniąc się jak burak
-Nic nie szkodzi, oppa się nie gniewa.- wiedział, że nie pójdę sobie, bo zbytnio się boję, więc co chwila droczył się ze mną.
Po chwili jednak wyciągnął spod poduszki słuchawki i delikatnie włożył je do moich uszu.- Oppa, puści ci muzykę i nie będziesz
już słyszał, tych złych grzmotów, dobrze Yibo?- zapytał czochrając mnie po głowie. Pokwiałem tylko głową i zamknąłem oczy.
Seungyeon nadal głaskał mnie po plecach, trzymając mnie w swoich objęciach. Było mi ciepło i przjemnie, więc nawet nie poczułem
kiedy oddałem się w ramiona snu.
*                                                                                                        *                                                                                              *

Nie wiedziałem, kiedy dokładnie przestałem sypiać w swoim łóżku. Wmówiłem mu, że moje jest niewygodne i sprężyny
wbijają mi się w plecy, więc kiedy wstaje wszystko mnie boli. On zgodził się bez wahania na to, żebyśmy spali w jego dużym,
podwójnym łóżku. Nie było to moje wygodnictwo, zwyczajnie dobrze mi się spało, mając u boku Seungyeona i mogąc
się do niego przytulić w każdej chwili. Jemu najwyraźniej to też nie przeszkadzało, bo chętnie sam przygarniał mnie w swoje 
ramiona i pożyczał mi swojej ręki, bym mógł jej używać, jako poduszki. Hyungowie śmiali się, że zachowujemy się jak małżeństwo,
a my zwyczajnie bardzo się z sobą zaprzyjaźniliśmy. Przynajmniej tak na początku mi się wydawało. Później zauważyłem, że
jestem dziwnie zazdrosny, gdy ktoś inny dotyka Seungyeona lub zwaraca na kogoś więcej uwagi niż na mnie. On też
nie zachowywał się obojętnie wobec mnie. Rano budził mnie głaszcząc mnie po głowie, przynosił mi ciepłego mleka, kiedy byłem chory
i masował moje plecy, kiedy wszystko mnie bolało po zajęciach na siłowni. Żaden z nas jednak nie miał na tyle odwagi, by powiedzieć,
temu drugiemu, że od dawna już wyszliśmy poza granice przyjaźni.
*                                                                                                             *                                                                                                *
-Seungyeon-ah, mógłbyś mi pomóc z wymową? Sungjoo hyung się tylko ze mnie śmieje i wcale nie pomaga.- westchnąłem zły
na siebie, że nie udało mi się samemu tego ogarnąć i znów muszę prosić Cho o pomoc.
-Przepraszam Yibo, ale teraz nie mogę.- zaczął wciągać na siebie bluzę, a po chwili ubrał buty
-Wychodzisz gdzieś?- zapytałem zdziwiony. Nie przypominałem sobie, żeby mówił coś o jakimś spotkaniu.
-Tak,Jimin jest w pobliżu i postanowiliśmy się spotkać.- powiedział. Zanim zdążyłem się zapytać, kto
to Jimin, jego już nie było. Usłyszałem tylko odgłos zmykanych drzwi i tyle widziałem Seungyeona.

Kiedy wrócił było już dość późno, miał świetny humor i całyczas się uśmiechał. Spotkanie najwyraźniej musiało
się udać. Zdjął bluzę i trampki i delikatnie rzucił się na łóżko, wciągając pod swoją głowę poduszkę.
-Jak tam twój koreański?- zapytał, spoglądając na mój zeszyt, który wciąż leżał w tym samym miejscu.
-Nie uczyłem się.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą
-Chcesz, żebym ci pomógł?- spojrzał na mnie pytająco
-Nie chce mi się.- pokręciłem głową i obróciłem się do niego plecami
-Coś się stało?- poczułem, jak delikatnie głaszcze mnie po plecach- Źle się czujesz?
-Nie.-obróciłem się na plecy, tak by widzieć jego twarz- Kim jest Jimin?
-Ach, to moja przyjaciółka.- uśmiechnął się promiennie, jakby samo jej imię sprawiało,
że stawał się szczęśliwszy
-Przyjaciółka?- zapytałem zdezorientowany
-Chodziliśmy razem do szkoły, ona też jest w wytwórni. Dobrze się dogadujemy.- odpowiedział, wciąż się uśmiechając
Poczułem zazdrość i niepewność, taką jakiej jeszcze nigdy nie odczuwałem. Wszystko się we mnie zagotowało,
ale  nie mogłem pokazać Seungyeonowi, jak chorobliwie zazdrosny jestem. W końcu byliśmy tylko przyjaciółmi.

*                                                                                                              *                                                                                                        *
Byłem sam w dormie, wszyscy hyungowie udali się do dermatologa, jednak ja nie musiałem tego robić, bo moja skóra
była bardzo dobra i na szczęście nie musiałem co chwila odwiedzać akurat tego specialisty. Zresztą byłem bardzo zmęczony
i nie miałem ochoty na dodtakowe zajęcia w dniu dzisiejszym. Menadżer chyba musiał zaufać mi, że nic nie nawywijam, bo
pozowlił mi zostać samemu na te kilka godzin. Wreszcie dostałem zasłużony spokój i ciszę.
Całe moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, podniosłem się leniwie z kanapy, by zobaczyć, kto nas odwiedza bez zapowiedzi.
Spojrzałem przez wizier i ujrzałem średniego wzrostu dziewczynę, o pulchnej buzi i długich włosach z gęstą grzywkę. Poznałem
w niej przyjaciółkę Seungyeona- Jimin. Nie wiedząc, co powinienem zroić, otworzyłem jej drzwi.
-Cześć, ale chyba źle trafiłam.- zaśmiała się i rozejrzała po mieszkaniu
-Jesteś Jimin?- zapytałem
-Tak! Skąd wiesz?- zapytała zdziwiona
-Seungyeon pokazywał mi twoje zdjęcia.- z zdenerwowania źle zbudowałem zdanie, a w jej oczach pojawił się błysk
-Yibo! Wang Yibo! To ty?! Racja?!- wykrzyczała, oglądając mnie na obkoło i mierząc z góry na dół wzrokiem
-Tak, to ja, ale skąd wiesz?- wpuściłem ją do środka, bo stanie na korytarzu nie było najlepszym pomysłem
-Seungyeon ciągle o tobie gada!- powiedziała, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie
-Serio?- lekko się zarumieniłem
-Nawet nie wiesz, ile ja się rzeczy o tobie nasłuchałam!- uśmiechnęła się promiennie i szybko zdjęła swoje buty,
idąc za mną w głąb mieszkania-  Ciągle tylko mówi, jaki ty nie jesteś zdolny, przystojny i te sprawy!- nie byłem
w stanie nic odpowiedzieć, a więc Seungyeon spotykał się z nią, by porozmawiać o mnie? Nie mogłem w to
uwierzyć, z mojego serca spadł kamień
-Napijesz się czegoś?- podałem jej szklankę, a ona zabrała ze stołu karton soku pomarańczowego i nalała nam obu do pełna
-Seungyeon jest u dermatologa, powinien wrócić za jakieś pół godziny.- przerwałem ciszę, a ona tylko skinęła głową, napotwierdzenie,
że wszystko jest w porządku.
-Nie będzie zły, że czekam z jego chłopakiem sam na sam?- zapytała, bawiąc się pustą szklanką
-Chłopakiem?- zapytałem, zaskoczony.
-No tak, przecież chyba już ci wszystko powiedział.- spojrzała na mnie równie zaintrygowana
-Co wszystko?- zamrugałem kilka razy, nie do końca rozumiejąc, co dokładnie się dzieje.
-No, że...Serio jeszcze ci nie powiedział?!- oburzyła się, tupiąc nogami ze złością- Oszust!
-Ale czego mi nie powiedział?- byłem coraz bardziej zfrustrowany i skłonny wyrzucić ją przez okno,
jeśli nie miała zamiaru mi powiedzieć, o co jej chodzi.
-Że cię kocha! Kretyn skończony! Kłamca!- wciąż czerwieniała na twarzy, a ja czułem się, jakby ktoś uderzył mnie w
twarz
-Kocha?-cicho wyszeptałem pod nosem, słowa, które były dla mnie dość obce

Zamieniliśmy z sobą jeszcze kilka słów. Jimin wyjaśniła mi, że jest rozczarowana, bo Seungyeon powiedział 
jej w zeszłym tygodniu, że jesteśmy parą i już zebrał się na odwagę, by powiedzieć mi o swoich uczuciach.
Obiecałem Jimin, że spróbuję to jakoś wyjaśnić jeszcze dzisiaj. Wymieniliśmy się numerami, tak, byśmy
mogli informować się na bierząco o wymysłach Seungyeona. Wieczór był jednak długi, a ja za wszelką cenę
postanowiłem sprawić, by słowo 'chłopak' przeszło do rzeczywistości.
*                                                                                                                 *                                                                                               *

Po wieczornym treningu wróciliśmy totalnie padnięci, Seungyeon rzucił się na łóżko i przeciągnął się jak tygrys.
-Nie chce mi się nawet rozbierać, Yibo-ya.- poczułem, że jest to okazja, do ułatwienia tej całej sytuacji i usiadłem
na nim okrakiem, chwytając za rogi jego koszulki. Popatrzył na mnie zszokowany, ale podniósł ręce do góry, 
a ja szybkim ruchem zdjąłem z niego t-shirt. Po chwili odpiąłem pasek i już chciałem dobierać się do jego rozporka,
kiedy chwycił moje dłonie.
-Nie przesadzasz?-zapytał zfrustrowany
-Sam przecież mówiłeś, że nie chce ci się rozbierać.- westchnąłem, na jego niezdecydowanie
-To krępujące, Yibo.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi, a ja tylko pomagam ci się rozebrać.- wymruczałem, nie puszczając 
guzika od jego spodni.
-Nie pomagasz, Yibo.- pokręcił głową
-Pomogę, jeśli powiem, że jestem twoim chłopakiem?- zapytałem, nachylając się nad tim tak, bym 
mógł dokładnie widzieć wyraz jego twarzy
-Co?- był najwyraźniej zszokowany i szybko się zarumienił
-Ktoś tu jest kłamczuszkiem.-  zaśmiałem się, kładąc głowę na jego torsie- Podobno jesteśmy razem od tygodnia.- wymruczałem
-Skąd, to wiesz?- zapytał głośno przełykając ślinę
-Jimin dziś tu była. Sam się wkopałeś.- zaśmiałem się, widząc, jak bardzo zmieszany jest
-Nie bądź na mnie zły.- powiedział, puszczając moje ręce, a ja dokończyłem to co zacząłem i 
jego spodnie wylądowały na podłodze.
-Czy ja wyglądam na kogoś, kto jest zły? Wiesz, powinienem pierwszy wiedzieć, no ale...-wzruszyłem ramionami,
a Seungyeon przyciągnął mnie do siebie
-Czyli zgadzasz się?- zapytał, niepewnym głosem
-Na co?- zaśmiałem się, udając, że nie mam pojęcia o co mu chodzi.Chciałem usłyszeć, to z jego ust.
-Na bycie moim chłopakiem?- uśmiechnął się, nieporadnie oplatając mnie swoimi ciepłymi ramionami w talii
-A mam inny wybór? Nie mam pewności ile osób już wie o naszym związku.- poklepałem go po torsie
-Nie chiałem, żeby tak to akurat wyszło.- poniał, a ja pogładziłem go po głowie, nie chcąc by dalej się smucił
-Przestań, ważne, że już wszystko jest jasne.- przekręciłem nas na bok, tak że leżałem z nogą przerzuconą przez biodro
Seungyeona, a on pocałował mnie w czoło.- A teraz idź się umyj, a ja powiem Jimin, że wszystko się wyjaśniło.-
wyraz jego twarzy był cudowny, a zabójcze spojrzenia kierowane w moją stronę sprawiały, że chciało mi się spać.
No cóż, bez Jimin zapewne dalej bylibyśmy w kropce. Należała jej się wiadomość z najnowszą aktualizacją, bez wątpienia.

*                                                                                                            *                                                                                *
-Yibo, twój koreański jest bardzo dobry! Jak udało ci się w tak szybkim czasie, nauczyć się tak wielę?- zapytała
młoda reprterka, króra właśnie przeprowadzała z nami jakiś niezbyt ważny wywiad
-Bardzo dużo ćwiczę.- powiedziałem, lekko rumieniąc się na pochwałę
-Yibo jest świetny w kontaktach międzynarodowych, proszę zapytać Seungyeona!- zaśmiał się Wenhan, patrząc na
nas znacząco
-Seungyeoni ćwiczy z nim wszystkie sprawy językowe, głównie kiedy wracamy w nocy z zajęć.- dodał Sungjoo,
a ja nie wytrzymałem i zarumieniłem się jak burak
- A więc Seungyeon jest odpowiedzialny, za bardzo dobry język Yibo? Tak Seungyeon?- zapytała, patrząc
się na nas pytająco
-Tak, Yibo chętnie ze mną się uczy i jest bardzo grzeczny. Zawszę chętnie przyjmuje dodtakowe lekcję
i szuka każdej okazji, by poszerzyć swoją wiedzę.- odpowiedział gładząc mnie delikatnie po udzie,
a ja widząc jego wzrok, wiedziałem co będziemy robić zaraz po tym nudnym spotkaniu i bardzo mi
się to podobało. Prawie tak bardzo, jak bycie jego chłopakiem.

 

 

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
UruhaGazettE
#1
Chapter 1: I znow cudowne, genialne i wgl *.* kocham cie kobieto, wiesz? XD
sigh123 #2
Chapter 1: kto by pomyślał, że natrafię na ff po polsku ;)