*Chanyeol's pov*

Rozpoczynał się właśnie mój czwarty rok studiów, gdy udałem się do swojego liceum, by odwiedzić mojego ulubionego nauczyciela - pana Lee, który od lat prowadził dodatkowe zajęcia teatralne. Byłem ciekaw pierwszoroczniaków, których dostał pod opiekę.

Gdy wszedłem do audytorium, zauważyłem, że trwa próba generalna przed przedstawieniem będącym egzaminem dla 'nowych' - sam brałem w takim udział przed sześcioma laty. Nie chcąc przeszkadzać, usiadłem w piątym rzędzie i cicho obserwowałem nieznajome twarze. Moją uwagę niemal od razu przyciągnął śliczny chłopiec. Grał rolę wręcz niezaliczającą się nawet do drugoplanowych, ale jego oczy lśniły jakby był głównym aktorem. Sztuka dosłownie płynęła w jego tęczówkach.

Nawet nie zauważyłem, że w międzyczasie nauczyciel usiadł tuż obok mnie. Wymieniwszy grzeczności, ponownie skupiłem się na scenie, uważnie obserwując tego chłopaka.
- Mamy w tym roku mnóstwo nowych talentów - odezwał się pan Lee, wzrokiem błądząc od ucznia do ucznia. - Dostrzegłeś kogoś wyjątkowego? Jesteś niesamowitym aktorem, Chanyeol. Jednym z lepszych jacy do mnie trafili. Wiesz, że Twoje zdanie zawsze będzie się dla mnie liczyć. - Podziękowałem mężczyźnie, od razu wskazując na bruneta o subtelnych ruchach. - Ach, Byun Baekhyun - odezwał się nieco rozmarzonym głosem - mógłbym mieć co do niego wielkie plany, gdyby tylko przełamał