Puzzle cd.

Puzzle cd.

Dni mijały. Obydwoje staraliśmy się odbudować, to co utraciliśmy z własnej głupoty. Mino był idealny. Zasypiałem każdego wieczora w jego ramionach, tylko po to, by rankiem móc się obudzić przy jego boku. Uwielbiałem podziwiać jego twarz muskaną przez promienie słoneczne, była to swego rodzaju terapia antystresowa, by jak najspokojniej zacząć nowy dzień. Jednak nadal czułem niepokój, strach przed tym, że znów zniknie z mojego życia, a ja kolejny raz pogrążę się w rozpaczy. Zacząłem popadać w paranoje. Potrafiłem wybuchnąć płaczem, gdy spóźniał się zaledwie piętnaście minut na nasze spotkanie lub nie odpisywał na moją wiadomość. Ukrywałem to przed nim. Nie chciałem dokładać mu kolejnych zmartwień. Mimo obietnic, nie potrafiłem mu zaufać. Jinwoo tłumaczył, że to przez moją przeszłość. Chciałem sobie wmówić, że to wina ojca, który opuścił mnie i matkę, zaraz po urodzeniu mojego młodszego brata, zostawiając nas bez złamanego grosza. W głębi wiedziałem jednak, że się okłamuję. Tu nie chodziło o ojca, a o Mino. Nie należałem nigdy do ludzi, którzy szybko zapominają o ranach, byłem pamiętliwy i asekuracyjny, w każdym nowym znajomym widziałem potencjalne zagrożenie. Nakładałem maskę podłego dzieciaka, by inni nie zobaczyli jak słaby jestem. Bałem się, że ktoś może mnie zranić. Przez całe życie chowałem się za murem, a kiedy raz opuściłem moje ukrycie, moje serce stało się tarczą, która w jakiś niesamowity sposób przyciągnęła do mnie Mino. Mino, który był darem od losu. Mino, który zburzył mur, tylko po to, by dokładnie dwanaście miesięcy później go odbudować.

~~

-Halo.

-Co się dzieje Taehyun?- usłyszałem przez słuchawkę dobrze znany mi głos

-Mino. Czy moglibyśmy się dziś spotkać? Wieczorem.- starałem się opanować mój głos, by nie zorientował się, że jestem podenerwowany

-Jasne. Zapomniałeś, że mieliśmy zjeść kolacje razem z Jinwoo i Jinhwanem?

- Odwołałem tę kolację. Chciałbym z tobą porozmawiać. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.

-Daj spokój, możemy umówić się z nimi kiedykolwiek. Tae? Coś się stało? Brzmisz poważnie, jakbyś chciał mi coś powiedzieć.

-Nie, nic się nie stało.- okłamałem go, nie chciałem, by cały dzień rozmyślał o naszej rozmowie. Nie była to sprawa na telefon. – Do wieczora Mino.

-Do wieczora. Kocham Cię.- przełknąłem ślinę, nie mogłem mu tego powiedzieć, nie byłem w stanie. Słowa ugrzęzły mi w gardle, rozłączyłem się.

~~~

Usłyszałem dzwonek do drzwi. Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w ich kierunku, by wpuścić go do środka. Wiedziałem, że to on. Nie miałem wątpliwości. Jedyne, czego nie byłem pewny, to tego, czy jestem gotowy na tę rozmowę. Postanowiłem zranić, by nie zostać zranionym. Otworzyłem drzwi, by prawdopodobnie po raz ostatni tego wieczoru ujrzeć jego uśmiechniętą twarz i te cudowne iskierki w oczach, które niegdyś sprawiały mi tak wiele przyjemności. Nie przywitał mnie, przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pocałunku. Nie potrafiłem sobie odmówić. Ręce zaplotłem na jego ramionach, by móc mieć go jeszcze bliżej siebie. Przyparł mnie do ściany, a jego wargi znalazły się na mojej szyi. Poczułem przyjemne mrowienie w podbrzuszu, kiedy jego rozgrzana dłoń wślizgnęła się pod moją ulubiona, błękitną koszulę. Wiedziałem, że jeśli teraz tego nie przerwę, nie będę w stanie się powstrzymać. Chciałem wyjęczeć między pocałunkami jakiś protest, kiedy z jego ust wprost do mojego ucha wkradł się cichy szept.

-Bardzo cię kocham.- wiedziałem, że jestem bezsilny.

 Ta walka została przegrana.

~~

Leżałem wtulony w jego ciepły tors, nasze nogi były splątane, a oddechy zaczęły się uspakajać. Dłońmi gładził mnie po linii kręgosłupa, wiedziałem, że prawdopodobnie zaraz zaśnie. Jego powieki wyglądały na ciężkie, a oczy były zamglone. Musiał mieć dzisiaj bardzo ciężki dzień. Nigdy wcześniej nie widziałem, by był tak zmęczony, po naszych łóżkowych zabawach, coś musiało się wydarzyć.

-Mino, coś się stało?- zapytałem, unosząc się na łokciach

-Martwię się.- wyszeptał zmęczonym i pozbawionym emocji głosem

-Czym? Wiesz, że mi możesz powiedzieć.- dotknąłem jego policzka, by poczuć przyjemne ciepło bijące od jego przystojnej twarzy

-Nami.- odwrócił się na bok, tak, by nie utrzymywać ze mną kontaktu wzrokowego

-Nie rozumiem.

-Rozmawiałem dziś z JInwoo.- poczułem jakby ktoś nadepnął mi na serce, czy mój przyjaciel powiedział Mino, o naszych ostatnich rozmowach?- Nadal zamierzasz to zrobić?- zapytał z goryczą w głosie

-O czym ty mówisz, Mino?- obróciłem go w moja stronę, tak by widzieć jego twarz, westchnął

-Taehyun, dobrze wiesz o co chodzi.- chwycił mnie za rękę, tylko po to, by po chwili ją puścić- Czy nadal zamierzasz ze mną zerwać?

-Mino…- westchnąłem z bólem, a jednak Jinwoo naprawdę powiedział mu o wszystkim

-Tak lub nie. Taehyun, krótka piłka.- Mino wysunął się spod kołdry i zaczął wciągać na siebie swoje ubrania, które wcześniej rozrzuciliśmy po całym pokoju. Patrzył się na mnie pustym wzrokiem, jakby czekał na wyrok w sprawie własnego życia. Ja jednak nie potrafiłem odpowiedzieć. Poczułem się sparaliżowany. Nawet nie zauważyłem, kiedy opuścił nasze mieszkanie.

 

~~~~

Minęło kilka godzin, od kiedy Mino wyszedł z domu. Czekałem na niego. Czekałem, by powiedzieć mu, że go kocham. Że nie chcę, bez niego żyć. Poczułem to dopiero teraz, w momencie, w którym prawdopodobnie straciłem go drugi raz. Kolejny raz, przez własną głupotę. Może gdybym powiedział mu o własnych obawach nigdy nie doszłoby, do tej absurdalnej sytuacji. Wiedziałem, że muszę go znaleźć, zanim wydarzy się coś, czego oboje będzie żałować do końca życia. Kolejny raz musiałem wyjść zza muru, by odnaleźć, tego, który pozwolił mi na uwierzenie, że mam jakąś wartość, że moje istnienie ma sens.

~~

Siedział na ławce w parku, tam gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy. Już z daleka widziałem, że jest zalany w trupa, w dłoni trzymał butelkę soju. Podszedłem i usiadłem obok niego, obejmując jego zmarznięte ciało.

-Kochanie, wróćmy do domu.- wyszeptałem, delikatnie gładząc go po plecach

-Nami?- obrócił głowę w moją stronę, miał podkrążone oczy, musiał płakać. To nie w jego stylu, ale alkohol robi z człowiekiem różne, dziwne rzeczy.

-Kochanie. Chodźmy. Zmarzłeś.- podałem mu dłoń, którą szybko uchwycił. Podniosłem go z niemałym trudem, oparł głowę na moim ramieniu.

-Do domu?- zapytał łamiącym się głosem

-Oczywiście, że do domu.- przyciągnąłem go mocniej do siebie, by nie upadł

-To dobrze. Nie zrywaj ze mną. Proszę.- wyszeptał – Ja wiem, ja nie jestem najlepszy, ale bardzo cię kocham. Ja wszystko naprawie.

-Mino, zamknij się. Nie zrywam z tobą. Okej? Kocham cię.

-Ja też kocham Namiego.- wybełkotał swoim upitym głosem

-I niech tak już zostanie. Na zawsze. Okej?

-Okej.

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
No comments yet