Dupek

Description

Jestem Sehun, Oh Sehun. Niczym nie wyróżniające się szara myszka, która dzięki  swoim, jakże wspaniałym i troszczącym się o dobro dziecka rodzicom, regularnie zmieniała miejsce zamieszkania, a co się z tym wiąże i szkołę. W swoim osiemnastoletnim życiu nigdzie nie zagrzałem miejsca dłużej niż przez trzy lata, więc po pewnym czasie przestałem przyzwyczajać się do kolejnych domów, szkół i „przyjaciół”.  Nie myślcie, że nie jestem emocjonalny, zwyczajnie obojętność stała się obroną, przed kolejnymi pożegnaniami, które wyrywały fragmenty mojego  serca. Kiedy zacząłem już powoli być pewny, że mój mięsień sercowy nie istnieje, na mojej drodze pojawił się ON, który poruszył prawie martwymi resztkami  tego organu i rozgrzał mnie do maximum jednym spojrzeniem, mimo że jego przeznaczeniem już od urodzenia było odgrywanie roli rasowego DUPKA.

~

-Sehun!Oh Sehun, do cholery wstawaj!-  usłyszałem nad swoją głową przerażający wrzask, dzięki któremu zerwałem  się z łóżka jak oparzony. Jeszcze zamglonym wzrokiem spojrzałem na wyświetlacz mojego telefonu, z niedowierzaniem przetarłem oczy. Kurwa, ten zasrany budzik znów nie zadzwonił.

-Mamo! Nie mogłaś mnie obudzić wcześniej?- wyjęczałem z pretensją do mojej  rodzicielki, która z lekką złością patrzyła na mnie stojąc już w drzwiach.

-Czy ty myślisz, że wciąż masz pięć lat i będę codziennie budzić cię do szkoły?- postukała się po czole i nie czekając na moją odpowiedź wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

Spojrzałem na mój nowy mundurek, z obawą sprawdziłem godzinę, zostało mi jakieś 15 minut do autobusu. Czyżbym już pierwszego dnia miał przyjemność spóźnić się do szkoły? Od razu w myślach zrezygnowałem ze śniadania. Podniosłem swój leniwy tyłek z łóżka i z prędkością światła założyłem na siebie już znienawidzony strój, ruchem ręki przeczesałem włosy, umyłem twarz i zęby , na ramie zarzuciłem torbę i biegiem ruszyłem na przystanek. Karma musiała mi dziś sprzyjać, zdążyłem nawet wstąpić do piekarni i kupić moje ukochane cynamonowe bułeczki, które od razu poprawiły mój wisielczy humor. W autobusie znalazłem jedno wolne miejsce, już cieszyłem się, że nie będę musiał z nikim dzielić swojego poranka, gdy na kolejnym przystanku dosiadł się do mnie wysoki chłopak, o czarnych włosach i pandzich oczach, miał ten sam mundurek, w który kilka minut temu się wcisnąłem, a naszywka mówiła, że jest uczniem tej samej klasy co ja. Obrzucił mnie ciekawskim spojrzeniem, po czym wyciągnął do mnie dłoń.

-Tao.- z lekkim zdziwieniem uścisnąłem jego rękę, uśmiechnął się do mnie szczerze i naturalnie, a więc odpowiedziałem mu tym samym.

-Sehun. Miło mi cię poznać.- przywitałam się najbardziej kulturalnie, jak tylko potrafiłem, Tao nadal był uśmiechnięty, musiał mieć bardzo dobry humor lub z natury być jedną z tych osób, które dzielą się z innymi dobrą energią.

-A więc jesteś nowym uczniem naszej szkoły? Gdzie wcześniej mieszkałeś?- zapytał wyraźnie zainteresowany

-Tak, przeniosłem się tutaj na początku wakacji. Nie bardzo lubię rozmawiać o moich miejscach zamieszkania, przepraszam.- uśmiechnąłem się na tyle na ile byłem w stanie.

-Jest ku temu jakiś powód?- zaczął mnie lustrować, jednak nie odpowiedziałem nic, a wzrok przeniosłem za okno. –Przepraszam, znasz mnie od kilku minut, a zadaje ci najwyraźniej niewygodne pytania.- zmieszał się lekko i spuścił wzrok.

-Spokojnie, nie czuję się urażony. To dość drażliwy temat i tyle.- teraz ja lekko przyjrzałem się jemu, w uchu miał kolczyk, a jego włosy wcale nie były czarne, a granatowe, na palcach miał kilka pierścionków, a jego buty były mega modne, przy nim wyglądałem jak ostatnia modowa porażka. Westchnąłem, musiał to najwyraźniej zauważyć, bo podniósł wzrok na mnie. – Muszę coś zrobić ze swoim wyglądem.- wyjaśniłem mu lekko skrępowany, jego oczy zaświeciły się niczym iskierki

-Doskonale trafiłeś! Nawet nie wiesz, jak wielkim modowym maniakiem jestem. – zapiszczał niczym mała dziewczynka- Proponuje Ci platynowy blond z czarnymi, wygolonymi na krótko bokami, powinieneś trochę rozpiąć koszule i użyć mniej nudnego krawata, poza tym czemu nie pokazujesz takich nóg?! Jakie marnotrawstwo, wstydź się! Powinieneś chodzić w wąskiej wersji spodni od mundurka, kto cie w to wcisnął? I te buty, w ogóle się nie wyróżniają, powinieneś tez pomyśleć o jakimś bardziej rzucającym się w oczy plecaku. To niewyobrażalne, jak doskonale maskujesz wszystkie swoje walory!- patrzyłem na niego z przerażeniem, ale też i wielkim rozbawieniem- No i z czego się cieszysz!? Zrobię z Ciebie czike numer jeden w tej szkole, wszystkie laseczki będą się za tobą obracać!- zacząłem śmiać się jeszcze bardziej, na twarzy Tao również pojawił się już dobrze znany mi uśmiech.- No chodź księżniczko, wysiadamy.- wstał i pociągnął mnie za rękę. Tao jest zupełnie powalony i zabawny, udało mu się nawet zarazić mnie dobrym humorem od samego rana. Wyszliśmy z autobusu, gestem ręki pokazał moją nową szkołę.

-I tu zaczyna się piekło.- pociągnął mnie za rękę przez bramę. ZA RĘKĘ!? Czemu daje się prowadzić zupełnie obcemu facetowi za rękę? Ach, mniejsza o to i tak już bardziej chłopców lubić nie będę, przecież dobrze wiem, że tylko y mnie pociągają. – Co się tak księżniczka zamyśliła?- z tych inteligentnych rozważań wyrwał mnie mój nowy znajomy. Już miałem mu coś odpowiedzieć, gdy zobaczyłem podjeżdżającego z niesamowitą prędkością czarnego Mercedesa, moja szczęka opadła.

-Ziemia do księżniczki, żyj!- Tao pomachał mi dłońmi przed oczyma.

-Kto to?- wydukałem będąc w głębokim szoku.

-Szkolna gwiazda. Kim Jongin, albo zwyczajnie Kai. Mój były, najlepszy przyjaciel.- popatrzył z obrzydzeniem na samochód i kierowcę, który właśnie z niego wysiadł i z kamienną twarzą kroczył w naszym kierunku. Poruszał się jak model, wyglądał jak model, uśmiechał się jak model. Jego ciemna karnacja doskonale grała z białą, lekko rozpiętą koszulą i czerwonym krawatem. Nim się obejrzałem stał kilka centymetrów ode mnie i Tao, lustrując mnie wzrokiem

- Widzę, że znalazłeś sobie kolegę, przy którym możesz lśnić, Tao.- uśmiechnął się ironicznie- Od kiedy interesują cię szare myszki? To może dlatego, przestałeś się do mnie odzywać, zwyczajnie zmieniłeś preferencje dotyczące tego z kim możesz się zadawać?- widziałem jak Tao zaciska kurczowo pięści i uśmiech z jego twarzy znika.

-Jongin, jeżeli ktokolwiek się zmienił, to na pewno ty. A teraz przepraszam, ale mam ochotę oprowadzić Sehuna po szkole. Żegnam.- uchwycił mnie za rękaw i pociągnął w stronę drzwi. Widziałem doskonale, że jest w fatalnym stanie, mimo że nie było to w moim stylu, chciałem zrobić cokolwiek, by na jego twarz wrócił uśmiech.

- Gdzie mógłbym zrobić fryzurę, którą mi zaproponowałeś?- wypaliłem pierwsze, co wpadło mi na myśl. Kąciki jego ust się podniosły, a oczy znowu zalśniły. Chyba będę żałował tego, w jaki sposób

zachciało mi się poprawiać humor zupełnie obcemu facetowi.

~~

3 DNI PÓŹNIEJ

 

Kim jest osoba, na którą patrzę w lustrze? Kim jest ten zupełnie przystojny i zajebisty facet, który jest odbiciem szarego i nudnego Oh Sehuna?  Czy to nadal ja, czy ktoś podstawił za mnie jakiegoś koreańskiego modela? Czy faktycznie mam te wszystkie walory, o których mówił Tao?

-Księżniczko, jesteś tu?- zachichotał stojący za mną Tao- A może książe? Tak, to zdecydowanie bardziej pasuje. Oh Sehun, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak szatańsko przystojny jesteś.- pokręcił głową chyba sam nie dowierzając w swoje całkowicie udane dzieło, którym byłem ja.

-Przestań, źle się czuję, gdy tak mnie komplementujesz.- pogroziłem mu palcem, uśmiechając się przy tym szczerze.

-Przyzwyczaj się, komplementy staną się dla ciebie codziennością. Zapewne szybko znajdziesz też swoją księżniczkę.- poklepał mnie po plecach, gdy zobaczył moją skrzywioną minę na jego ostatnie słowo.- Nie myliłem się, wolałbyś księcia, prawda? Nawet wiem, którego. Oh Sehun, on nie jest ciebie warty, znajdź sobie inny obiekt westchnień.

-Tao! O czym ty do cholery mówisz?! – patrzyłem z przerażeniem w oczy Chińczyka, który wzruszył ramionami.

-Kai.- powiedział krótko i twardo- Gapisz się na niego od trzech dni. Nawet ślepy, by zauważył, że wpadł  ci w oko. – westchnął majestatycznie.

-To nie tak!- krzyknąłem oburzony.

-Sehun, kogo ty okłamujesz? Ślinisz się na jego widok na każdej lekcji, kiedy na siłce zdjął koszulką myślałem, że zemdlejesz, to widać.

- Znasz mnie trzy dni i już myślisz, że wiesz co czuję?! Gówno wiesz!- wrzasnąłem przerażony tym, jak bardzo szybko udało mu się mnie rozgryźć.

-Powinieneś już iść, nie chciałbym powiedzieć ci, czegoś czego mógłbym żałować.- podszedł do drzwi i otworzył je, dłonią wskazując drogę do wyjścia.

-Masz rację, powinienem już iść. Dowidzenia.- zgarnąłem torbę i zdenerwowany wyszedłem z mieszkania nie czekając na odpowiedź Tao.  Ruszyłem biegiem po schodach, by jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz. Padał deszcz, narzuciłem na świeżo wymodelowane włosy kaptur i ruszyłem przed siebie. Nie miałem ochoty wracać do domu, więc moje tempo było wolne, przemieszczałem się włócząc stopami, bo mokrym chodniku. Moje myśli były opętane przez słowa, które usłyszałem od Tao. Bałem się tego jak cholernie miał rację, Jongin zawrócił mi w głowie. Moje rozmyślania przerwało coś ciężkiego, co spowodowało, że upadłem plecami na mokry asfalt. Poczułem ogromny ból w okolicach kości ogonowej i lekkie zawroty głowy. Ciało, które sprowadziło mnie do parteru leżało na mnie, oprzytomniałem i podniosłem wzrok. Moje serce zabiło bardzo mocno, karma kolejny raz mi sprzyjała, osobą, która przygważdżała mnie do ziemi, był sam Kai. To co mnie przeraziło, to ogromny siniak na jego prawym przedramieniu i łzy w oczach. Poczułem się skrępowany ponieważ chłopak nadal leżał na mnie, przekraczając wszelkie granice intymności. Zacząłem lekko się pod nim wiercić i właśnie te ruchy wyrwały go z bezruchu, szybko podniósł się z ziemi, otrzepał się i podał mi dłoń, bym też mógł wstać. Uchwyciłem ją i silne ramiona podniosły mnie do pionu.

-Ała.- niekontrolowanie wyjęczałem, na niespodziewaną fale bólu, w dolnych partiach ciała.

-Przepraszam! Nic ci nie jest?- zapytał łamiącym się głosem, po jego policzku nadal spływały pojedyncze łzy. Gdzie znikł, ten cholernie pewny siebie Kai, który z ironicznym uśmiechem obrażał Tao przed szkołą?

-N-nie. Z tobą wszystko w porządku?- zapytałem przejęty, dostrzegając jego rozciętą wargę. Nie odpowiedział, tylko pokiwał głową. – Kto ci to zrobił? – spojrzałem na sińca i rozbitą wargę, by nie mógł mnie zbyć kolejny raz.

-To nie twoja sprawa.- odpowiedział z nutą gniewu w głosie, czyżby znów był Kaim, którego miałem już przyjemność wcześniej poznać?- Lepiej spójrz na siebie, jesteś cały w błocie, a twoja lewa dłoń za chwile stanie się jednym, wielkim strupem.- Cholera, nawet nie zauważyłem, że jestem przyozdobiony krwią, poczułem nieprzyjemne pieczenie.

-Cholera.- schyliłem się, by pozbierać moje rzeczy z ziemi, jednak ból w kręgosłupie nie pozwolił mi pozostać w tej pozycji zbyt długo, zachwiałem się. Poczułem ręce, które objęły mnie w tali i wyprostowały.

- Pytałem,  czy czujesz się dobrze, więc na gówno mówisz mi, że jest okej, jeżeli nie jesteś w stanie ustać 5 minut na własnych nogach?- zawarczał, patrząc na mnie groźnym wzrokiem

- To nie twoja sprawa.- zacytowałem go zirytowany jego bipolarnym zachowaniem, kim on do cholery jest, by tak mnie traktować?

-Pyskaty.- pokręcił głową z niedowierzaniem. –  Jestem Kim Jongin, ale mówi mi…

-Kai. -  przerwałem mu – Mieliśmy przyjemność, a raczej nie przyjemność poznać się trzy dni temu przed szkołą, kiedy wyburzyłeś do mojego znajomego.

- To naprawdę ty?- zapytał ze zdumieniem

-Jak widać, w całej okazałości.- otrzepałem niewidzialny pył z koszuli – Oh Sehun, zupełnie niemiło mi cię poznać Kai.- Sam nie mogłem uwierzyć skąd znalazło się we mnie nagle tak wiele odwagi, by tak ironicznie przywitać Jongina.

- Huang jednak wciąż ma takie same kryteria, w doborze przyjaciół.- spojrzał na mnie lustrująco.- Wybiera najlepszy towar, by mieć go dla siebie, zawsze był w tym dobry.

- Nie dziwić się, że ma o tobie takie złe mniemanie, jeśli myślisz o ludziach w kategoriach towaru, Jongin. – puściłem mu perskie oko.

 

- Nazwisko jest zupełnie adekwatne do właściciela, panie Oh. – uśmiechnął się zbyt zalotnie, powodując lekkie skurcze mojego żołądka

- A więc, ty powinieneś się nazywać Dupek.- co się ze mną dzieje, nigdy w życiu taki nie byłem, czy Tao wraz z fryzurom wymienił mi osobowość, czy Kai tak na mnie działa?

-Pragnąłbyś, mieć tego DUPKA w łóżku, prawda Oh?

-Masz o sobie za duże mniemanie, panie Kim.- wywróciłem oczami

-Moje mniemanie jest największe poniżej pasa.- przysunął się do mnie, kolejny raz wchodząc w moją przestrzeń osobistą.

-Wielkie słowa, małe czyny.- Sehun opanuj się, nie chcesz bzykać się z obcym facetem, który jest zwykłym pozrem.

-Może masz ochotę mi pomóc w zwiększeniu czynu, panie pyskaty?- spojrzał na swoje krocze rzeczowo

-Może jeszcze na to nie wpadłeś, ale nie jestem chłopcem, którego od tak możesz mieć.- rozmawiam z nim pierwszy raz, dlaczego staję się taki otwarty i bezczelny? Powinienem kulturalnie się pożegnać i odejść, póki jestem w stanie mu odmówić. Ostatnie spojrzenie na jego twarz i odwrót Oh Sehun, dasz radę.

- Do zobaczenia w szkole Oh Ah!- usłyszałem jeszcze na odchodne, kącik moich ust podniósł się do góry. Karma sprzyja mi coraz bardziej.

~~ ~

5 DNI PÓŹNIEJ

- Sehun! Zaczekaj!- usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos Tao. Odwróciłem się czekając na chłopaka.- Przepraszam. Nie wiem, co mnie wtedy opętało, nawet jeśli Jongin ci się podoba, to przecież nie moja sprawa, poza tym powiedziałem, to tylko dlatego, że to ja mam o nim złą opinie.

Właściwie, to wiem, że ma wiele zalet, jako przyjaciel, jednak zmienił się i nasza przyjaźń przestała funkcjonować na zasadach, które wcześniej ustaliliśmy. Poza tym, nie chce tracić doskonałego modela, którego będę mógł ubierać.- zamrugał kilka razy, bym zrozumiał co ma na myśli

-Nic nie szkodzi, ja też nie zachowałem się zbyt dobrze, krzycząc na ciebie, w twoim własnym mieszkaniu. Przepraszam, no i oczywiście liczę na stylistyczną pomoc, tym bardziej, że mój strój został zbrudzony przez Kai.

-Kai?!- zaburczało mi okropnie w brzuchu i Tao zachichotał- Chodź coś zjeść, a po drodze wszystko mi opowiesz.- Ruszyliśmy w stronę stołówki, a ja z najdrobniejszymi szczegółami opowiadałem o moim wczorajszym spotkaniu z Jonginem i nagłym przypływie odwagi. Chińczyk co chwila wybuchał śmiechem i dodawał głupie komentarze. W końcu napełniliśmy swoje żołądki i mogliśmy ruszyć na lekcje. Był to czas na matematykę, wyluzowałem się całkowicie, ponieważ był to jeden z moim ulubionych przedmiotów, może nie wyglądałem na zbyt mądrego, ale jeśli chodzi o całki, różniczki, potęgi, pierwiastki, logarytmy, sinusy i cosinusy, to jestem mistrzem, muszę się skromnie przyznać.

Mina Tao była zupełnie nie tęga, tym bardziej, że kilka dni temu pisaliśmy test, który profesor powinien dziś oddać. Usadowiliśmy się wygodnie w ławkach i czekaliśmy, aż do naszych rąk trafią już ocenione prace. Kiedy obróciłem się w stronę mojego obiektu westchnień, zobaczyłem, że uśmiecha się do mnie i przyjaźnie macha na powitanie, z ruchu warg odczytałem „cześć’’, jednak nie odpowiedziałem, posłałem mu tylko czarujący uśmiech.

-Panie Oh- usłyszałem głos nauczyciela- Najwyższa ocena w klasie, gratuluje. Test napisany na maksymalną liczbę punktów. Wspaniały start, praca z panem, to będzie przyjemność.- odebrałem swoje wypociny i grzeczni podziękowałem.

-Dwie najgorsze prace, to oczywiście jak zwykle Tao i Jongin. Gratuluje panom testu napisanego na ocenę niedostateczną. I kierują przy okazji wielką prośbę do ciebie, Sehunie, byś pomógł kolegą w nadrobieniu materiału. Mam nadzieję, że mogę na ciebie liczyć.

-Oczywiście panie profesorze.- odpowiedziałem przymilnie, jednak w mojej duszy był już szatański plan uwiedzenia Jongina przy matematyce, przeznaczenie jest dla mnie bardzo przychylne. Zobaczyłem, że Kai  skrobie coś na małej karteczce i dyskretnie wciska ją na moją ławkę, uśmiechnąłem się i niby od niechcenia zabrałem papier.

 

‘’Mam nadzieję, że nasze lekcje matematyki okażą się bardzo OWOCNE.

Może pomógłbyś mi też z anatomią? Od ostatniego czasu nie radze sobie z wiedzą z rozmnażania, a ponoć najlepiej uczy się w praktyce.

Ach, i mam nadzieję, ż lubisz Bubble Tea, ponieważ dziś zabieram cię na RANDKĘ, kolejny raz mi nie uciekniesz Oh Sehun.

I tak na marginesie, bardzo dobrze dziś wyglądasz.

  Pan Dupek.:)’’

Zaśmiałem się, gdy zobaczyłem jego podpis. Poczułem się naprawdę jak księżniczka, o którą zabiega piękny książe na białym koniu, a raczej w czarnym Mercedesie. I ta herbata, czy on czyta w myślach i wiedział, jak wielką mam ochotę na mój ukochany przysmak? Wyrwałem kartkę z zeszytu i zacząłem powoli odpisywać na jego wiadomość.

 

‘’ Panie Dupku,

z wielką chęcią wyskoczę dziś z Panem, przed naszymi lekcjami matematyki, na herbatę.

Jednak niech pan nie myśli, że jedno małe BT będzie drogą do mojego a, jak już wcześniej mówiłem- nie jestem łatwy, proszę mieć to na uwadzę.

Pan również wygląda dziś o wiele lepiej niż wczoraj, mam nadzieję, że siniec na ręce nie boli za bardzo.

Pan Pyskaty.’’

‘’Panie Oh Ah,

dziękuję za troskę, ale nadal podkreślam, że te siniaki, to nie Pana interes.

Przykro mi również, że myśli Pan, że zapraszam Pana na BT, tylko dlatego, że mam ochotę na z panem, nie jestem taki.

PD.’’

Przygryzłem wargę z niesmakiem, dlaczego jest tak bardzo asekuracyjny w stosunku do tych ran?

I czy naprawdę nie jest taki, muszę zapytać się Tao, co o tym sądzi, on zna go zdecydowanie lepiej i może powie mi coś na ten temat.

‘’Jongin,

to nie tak, że się wtrącam, zwyczajnie wyglądałeś niepokojąco wczorajszego wieczora. Przestraszyłem się, że mogło ci się przydarzyć coś złego.

S.’’

‘’ Czekaj na mnie o 15:00 pod moim samochodem. Mam nadzieję, że będziesz Huni, nie zawiedź mnie.

Jeśli coś się wydarzy, dzwoń 585262236553.

J.”

 

-Jesteś.- usłyszałem za sobą głos Jongina.

-Przecież mówiłem, że przyjdę, dlaczego wydajesz się zszokowany moją obecnością?

- Myślałem, że Tao coś ci o mnie nagadał i nie będziesz chciał się ze mną spotkać. Widziałem, że rozmawialiście po lekcji i nie wydawał się jakoś szczególnie radosny.- westchnął

-Może dlatego, że tak samo jak ty dostał pałę ze sprawdzianu z matmy?- poklepałem go po plecach, otworzył mi drzwi jego Merca, bym mógł siedzieć obok niego w czasie jazdy, kiedy miałem już wsiąść chwycił mnie za rękę i bez żadnego powodu objął, ułożył swoją głowę na moim ramieniu, a ja stałem bezczynnie nie wiedząc co zrobić z dłońmi, po pewnym czasie oplotłem je wokół jego tali, wielkie było moje zdziwienie, gdy pod cienką koszulą poczułem strupy.

-Jongin.- zacząłem, nie wiedząc co zrobić, by znów mnie nie zbył.

-Tak Sehuni?- zapytał zupełnie nieświadomy, że doskonale wyczuwam jego blizny pod palcami.

-Jongin, nie będzie żadnego Bubble Tea i żadnej matematyki, dopóki nie powiesz mi , kto cię tak urządził, dopóki nie powiesz mi czemu płakałeś tamtego wieczora.

-Dlaczego tak nalegasz do cholery?- krzyknął, jednak wciąż trzymał mnie w swoich ramionach, obejmując mnie w tali. Czułem się, jakbym znał go całe wieki. Bezpieczeństwo, które mi dawał było niesamowite.- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć?!

-Martwię się Jongin. Nie chcę, by ktoś zrobił ci krzywdę.- powiedziałem prostodusznie.

-Znasz mnie o tygodnia i już się martwisz? – zaśmiał się ironicznie, poczułem ból w sercu, jakbym stracił coś ważnego, zdjąłem ręce z jego tali i głowę obróciłem tak, by nie był w stanie utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego.

-Puść mnie Jongin, chce iść do domu.- wyszeptałem. Jego ręce powoli zsunęły się z mojego ciała, odsunął się ode mnie na kilka kroków. Spuściłem głowę, ponieważ czułem, że nie będę w stanie mu spojrzeć w oczy.

-Idź już.-usłyszałem jego cichy głos, jednak wciąż stałem w zbyt dużym szoku, by ruszyć się choćby o centymetr.- Cholera jasna no idź już! Rozumiesz Sehun?! Idź. – zaczął wrzeszczeć, uczniowie, którzy jeszcze nie opuścili szkoły musieli mieć niezłe widowisko patrząc na tą scenę. Nie spojrzałem już więcej na niego, nie powiedziałem nic, mimo, że czułem na sobie jego wzrok, gdy odchodziłem, czułem, że obserwuje mnie niczym ptak, który pragnie upolować zwierzyną.

~~

Rzuciłem się na łóżko zupełnie załamany, matka nawet nie starała się zbytnio dociekać dlaczego przyszedłem w tak opłakanym stanie. Mogłem tylko liczyć na cud, Jongin mi nie ufa, nawet nie chce powiedzieć mi, jak to się stało. Wydaje mi się, że zraniłem go również, że jestem winny temu, że wybuchł, że na mnie nawrzeszczał. Jestem też winny temu, że tak szybko się w nim zakochałem, nikt normalny nie jest w stanie się zakochać w przeciągu tygodnia. A ja szaleje za nim, szaleje za jego uśmiechem, dotykiem, brzydkim pismem, za wszystkim co jest Jonginowe. Może sen przyniesie mi choćby trochę ukojenia i pozwoli zapomnieć, o dzisiejszych wydarzeniach.

 

-Sehun, wstań na chwilę, proszę.- matko, nawet w śnie mnie męczysz, mógłbyś sobie iść, potrzebuje trochę odpoczynku i wolności. – Sehuni.- Ten sen jest bardzo rzeczywisty, czuję twój zapach i łagodny dotyk twojej dłoni na moim czole. Twoje palce wplatają się w moje, lekko podnosisz mnie do pionu i sadzasz na łóżku. SADZASZ?!

-Co ty tu robisz do cholery?!- Naprawdę tu jesteś. Kto cię wpuścił do mojej sypialni? Kto pozwolił ci mnie obudzić?

-Chciałem porozmawiać, Sehun.- widzę jego zasmuconą twarz, nie jest ubrany tak jak zwykle. Ma zwykłe dresy i bluzę, zniknęła powłoka elegancji, pod którą dostrzegam człowieczeństwo.

-Nie mogliśmy tego zrobić w szkole?- pytam już lekko rozbudzony

-Nie mogłem zasnąć, wiedząc, że obudziłbyś się jutro wciąż wściekły na mnie i nie zobaczyłbym twojego uśmiechu.- szepta cicho i zupełnie no

-Co chciałeś mi powiedzieć?- pytam, choć tak naprawdę nie wiem, czy chcę usłyszeć kolejne raniące słowa

-Po pierwsze chciałem cię przeprosić za mój wybuch. Nie powinienem podnosić głosu na nikogo, a szczególnie na ciebie.- chwyta moją dłoń, jednak po chwili ją puszcza.- Mam nadzieję, że będziesz w stanie mi to wybaczyć.

-Nie jestem zły, po prostu czuję się dziwnie, ponieważ pierwszy raz w życiu martwię się o kogoś i dostaje za to burę.- mówią z nym uśmiechem, cicho, jakbym bał się, że moje własne słowa, mogą mnie zranić.

-Nie chce, żebyś się martwił.- szeptasz czule i czuję szczerość w tym co mówisz.- Poza tym, to tylko jednorazowy….hmmm….wybryk. Nie masz powodu do zmartwień.

- Jongin, czy ty mi ufasz?- nie mam pojęcia dlaczego szeptamy, chyba każde z nas boi się konsekwencji, jakie może przynieść ta rozmowa.- Powiedz, kto ci to zrobił, proszę.

- Pewnie Tao mówił ci kiedyś, że byliśmy przyjaciółmi, prawda? A przyjaciół się broni, wiesz o tym Sehuni, prawda? Broni się ich dobrego imienia, honoru.- urwał.

-Nie rozumiem.- wyszeptałem zgodnie z prawdą.

-Tamtego wieczora, umówiłem się ze starymi znajomymi, był tam też były współlokator Tao. Wypiliśmy parę piw i wtedy on zaczął, nie mogłem słuchać tego co o nim mówi, nie mogłem słuchać, gdy wyzywał go od szmat. Nie chciałem zwrócić mu uwagi przy wszystkich i psuć zabawy, zawołałem go na zewnątrz, pod pretekstem zapalenia papierosa, oczywiście zgodził się. Wtedy powiedziałem, co o nim myślę, a on rzucił mi się do szmat. Zapewne byłbym bardziej posiniaczony, gdyby nie ochrona, która przegnała mnie spod baru, a jego wprowadziła do środka. Bieglem przed siebie, w gniewie, a resztę historii znasz.- widziałem w jego oczach gniew i ból, a także niepewność.

-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu?- zapytałem łamiącym się głosem

-Bałem się. Bałem się, że będziesz miał przez to o mnie złe zdanie. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi się spodobałeś wtedy, byłeś otwarty i nie owijałeś w bawełnę, potrafiłeś odmówić, ale i nie uniosłeś się honorem. Oh Sehun, jesteś dla mnie wyjątkowy.- powiedział patrząc mi prosto w oczy, znów poczułem te motylki, które były wspomnieniem z naszego pierwszego spotkania.

-Jesteś głupkiem, totalnym głupkiem.- wyszeptałem mu do ucha, obejmując go w pasie.-Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mi się podobasz Kim Jongin.- zaśmiałem się, łaskocząc go powiewem lekkiego oddechu po szyi, oplótł swoje dłonie wokół mojej szyi i pocałował w czoło.

-Muszę już iść, Sehuni. Robi się późno.- powiedział patrząc na zegar wiszący za mną, chwyciłem go jeszcze mocniej, wtulając głowę w jego ciepłą bluzę.

-Nie idź.- sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem.- Zostań ze mną, obudź się przy mnie.- poczułem, jak delikatnie palcami podnosi moją brodę. Następne minuty były najpiękniejszymi chwilami w moim życiu, jego usta znalazły moje, nie walczyłem z nim o dominacje, oddałem się mu w całości. Każdy kolejny dotyk jego warg cieszył mnie coraz bardziej, czułem smak bezpieczeństwa, czułości i szczerości. Kiedy w końcu się od siebie oderwaliśmy, oboje nie mogliśmy złapać powietrza.

Oparł się czołem o moje czoło i wyszeptał najpiękniejsze słowa, które mógł mi dać tego wieczora.

-Ufam Ci, potrzebuje cię, kocham cię, zostań ze mną. –położył mnie delikatnie na łóżku i sam wsunął się pod kołdrę, oddałem się snu. Bezpieczny i kochany w ramionach Jongina, pierwszy raz poczułem się jak w  domu.

~

KAI POV

Obudziłem się muskany przez promienie słońca w twarz, w głębi duszy modliłem się, by wydarzenia z zeszłej nocy nie były snem. Jego blask mnie oślepiał, był o wiele jaśniejszym światłem, niż to które brutalnie mnie obudziło. Jedyne co mam w głowie to on, czy wariuje z tej fantazji, która jest rzeczywistością? Leże z nim klatka w klatkę, bijące serce, obok bijącego słońca. Czuję się, jakbym miał atak serca i tak właściwie już nie przejmuje się, że mógłbym przestać oddychać. Powietrze jest lekkie, z łatwością napełnia moje płuca, gdyby zaczął padać deszcz zapewne prosiłbym, byś chronił swoje skrzydła, by nie przemokły, a ty patrzyłbyś się na mnie z litością, jak na szaleńca. Ale taka jest prawda, Oh Sehun, ja oszalałem z milości do ciebie. Dotykam twojej drobnej twarzy, rezygnuje z mojego imidżu bezdusznego podrywacza i oddaje się cały w twoje ręce. Uchylasz oczy i raczysz mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek ktoś mi ofiarował. Czuję motyle w brzuchu, czy to możliwe? Bez ostrzeżenia wpijasz się w moje usta i sprawiasz, że mój świat wiruje. Każdy kawałek twoje twarzy sprawia, że kocham cię jeszcze bardziej. Bezwstydnie mruczysz w moje usta i układasz swoją głowę na moim torsie, razem tworzymy wspaniały kontrast.

-Dzień dobry, Sehuni. – witam cię najpiękniejszym z moich uśmiechów.

-Cześć. Dobrze spałeś? – mruczysz niczym kot, gdy promienie uderzają w twoje zaspane oczy.

-Wspaniale, a Ty?- zamiast odpowiedzieć, zwyczajnie kolejny raz smakujesz moich ust. Słyszę kroki po schodach, wyczuwam problem, mój Hunni będzie musiał dowiedzieć jaki ze mnie ninja?

-Wstałeś?- drzwi otwierają się, stoi w nich jego mama, otwiera usta w szoku.- Nie mówiłeś, że masz gościa.

-Dzień dobry pani Oh. Przepraszam, po prostu bardzo późno wczoraj wprosiłem się do Sehuna, ponieważ nie umiałem rozwiązać zadania z matematyki i potrzebowałem jego pomocy.- starałem się wybronić na obu z tej krępującej sytuacji- I tak jakoś wyszło, że się zagadaliśmy i zasnąłem. Bardzo przepraszam. – uśmiechnąłem się szczerze i jak najbardziej przystojnie, jak umiałem.

- Nic nie szkodzi. Nie widzę problemu.- spojrzała na Sehuna z uśmiechem- Synu, powinieneś mi przedstawić swojego chłopaka, skoro razem już sypiacie.- kopara mi opadła, czy ona wiedziała, że jej Sehuni woli y? Mój chłopak zupełnie się nie mieszał tym.- Mamo, to jest Kim Jongin. Kai, to jest moja mama.- kobieta lekko się zaśmiała i podała mi rękę.

-Trochę nietypowe pierwsze spotkanie chłopaka mojego syna, ale i tak miło cię poznać.

-Mi panią też miło poznać.- odetchnąłem z ulgą

-Chodźcie na śniadanie, macie jeszcze pół godziny, później widzę was na dole. – spojrzała groźnie na nas, poczym odwróciła się na pięcie do wyjścia i zamknęła za sobą drzwi. Przez kilka kolejnych sekund wpatrywałem się w pustą przestrzeń w szoku, a mój mały pyskacz śmiał się, jakby oglądał zupełnie dobry kabaret.

-Jongini- wyszeptał pieszczotliwie- Jak ty się tu dostałeś? – śmiał się w niebogłosy, tarzając się w pościeli.

-Przez taras. Koczowałem z trzy godziny pod twoim domem, by dowiedzieć się, gdzie jest twój pokój. I wtedy zobaczyłem, jak wieszasz ręcznik i zostawiasz otwarte drzwi. Kiedy zobaczyłem, że gasisz światlo, udało mi się tu wdrapać i cię obudzić.- śmiał się jeszcze głośniej, jednak w pewnym momencie spoważniał.

-Czy ty widziałeś mnie w samej bieliźnie? – zarumienił się jak mała dziewczynka

- Ekhem… no wiesz, nie masz nic do ukrycia.- wywróciłem oczami

-Jaki wstyd.- schował głowę pod kołdrę i zwinął się w kłębek, było to prze urocze i miłe dla oczu zjawisko widzieć go tak zawstydzonego, jednak nie chciałem, żeby wstydził się mnie na dłuższą mete.

- Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, w tej twojej blond główce, ale dla mnie jesteś idealny, nie masz żadnej wady, więc przestań wstydzić się ciała, którego podziwianie sprawia mi tak wielką przyjemność i pozwól mi się nim cieszyć.- wysunął kawałek głowy spod kołdry, widziałem, jak namiętnie wpatruje się w jakiś punkt poniżej mojej szyi, sam zjechałem tam wzrokiem i zobaczyłem, no właśnie nic nie zobaczyłem, ponieważ byłem w grubej bluzie.

-Siągnij teek ndjholl- usłyszałem niezidentyfikowane dźwięki spod kołdry, ruszyłem dłońmi w geście niezrozumienia, wysunął się ze swojego kokonu i tym razem płynnie i wyraźnie powiedział- Jongin, zdejmij tę bluzę.- wpierw zszokowany, wykonałem prośbę Sehuna, owiało mnie chłodne powietrze.- I spodnie.- wymruczał  jak kotek, kiedy pozbyłem się swojej odzieży Sam zaczął zdejmować swój t-shirt, uchwyciłem jego ręce.

-Sehun, co ty masz zamiar zrobić?- spojrzał prosto w moje oczy i rzucił mnie na łóżko. Nie broniłem się, nie miałem ochoty się bronić. Właściwe zapewne sam zrobiłbym to samo, gdybym miał go w samych bokserkach przed sobą. Jego usta zaczęły wodzić po mojej szczęce, całował zapamiętując każdy kawałek mojego ciała. Zachłanne wargi schodziły coraz niżej, widziałem żar w jego oczach. Przerażony tym, jak ta poranna zabawa może się skończyć, jeśli nie powiem teraz „stop”, delikatnie uchwyciłem jego ręce i z wielką determinacją podniosłem nas do pionu. Sehun znalazł się na moich kolanach, był otumaniony i zszokowany.

-Sehuni, będziesz tego żałował.- pocałowałem go w czoło i wepchnąłem w jego ręce koszulkę. – Chodźmy na śniadanie, twoja mama mnie nie polubi, jeśli już pierwszego dnia zostaniemy w łóżku do wieczora. Poza tym czekają nas ciężkie godziny z matmą.- pogłaskałem go po głowie, lekko uśmiechnął się i założył t-shirt.

-Wiesz, że Tao również przyjdzie, prawda?- spojrzał na mnie wyraźnie niepewny reakcji na wzmiankę o Chińczyku

-Ok, jakoś damy radę. Z mojej strony nie będziesz miał żadnych kłopotów, obiecuje.

~~ ~~

POV SEHUN

 

 

-Cześć Sehun.- usłyszałem w drzwiach głos Pandy, odwróciłem się, by przywitać mojego gościa, a zarazem i ucznia- Twoja mama mnie wpuściła, bardzo miła kobieta.- uśmiechnął się jednym z dobrze znanych mi uśmiechów. Szybko jednak jego uśmiech przerodził się w grymas, gdy zobaczył Jongina, który w totalnym skupieniu przeliczał kolejne zadanie z funkcji trygonometrycznych. – Cześć Kai. – widać było ile nieszczęścia kryje się w tych dwóch słowach, jednak jego spojrzenie było inne niż pierwszego dnia szkoły, coś się w nim zmieniło. Jongin podniósł głowę i pomachał do Tao. – Jongin, był u mnie ChanSoo.- Mój chłopak momentalnie podniósł głowę, by spojrzeć na swojego byłego przyjaciela.- Powiedział mi, że doszło między wami do bójki.- pięści Kaia zaczęły zaciskać się coraz mocniej, jego kosteczki zaczynały powoli blednąć. Chwyciłem go za ramię, by choć trochę go uspokoić. Sam w stresie czekałem na to co powie Tao.- Jongin, ja chciałbym cię przeprosić, za to, że wtedy ci nie uwierzyłem, że śmiałem pomyśleć o tym, że nie chcesz mojego dobra, że mnie oszukujesz. Wiem, że czasu już nie cofnę i nigdy nie będzie między nami tak jak było, ale chcę cię prosić o wybaczenie. Chcę, byś zapomniał o wszystkich, tych złych słowach, które padły z moich ust.

-Zamknij się Tao.- wysyczał Kai- Nigdy nie byłem na ciebie zły, byłem zły na siebie, że nie potrafiłem sprawić, byś mi zaufał. Więc przestań już pieprzyć, to nasza wina. Nie twoja, czy moja- nasza.- to ostatnie słowo podkreślił, tak dosadnie, że z oczu Chińczyka popłynęły łzy. – Przestań się mazać, w godzeniu się nie ma nic nego. – wstał i poklepał go po plecach. – Może i nie będzie tak samo, ale razem zawsze jest łatwiej. A teraz siadaj do matmy, nie możemy tego oblać kolejny raz.

 

kilka tygodni później

 

od:Jongini

Cześć Hunni,

Gdybym ci jeszcze tego dzisiaj nie mówił, to kocham Cię jak wariat. Wczorajsza noc była cudowna, musiałam zwinąć się wcześnie rano, muszę zmienić koła w naszym czarnym rumaku, zbliża się zima i chcę by mój Książę był bezpieczny. Następnym razem nie uciekaj mi z łóżka, dobrze wiem, że opowiadałeś o naszych ekscesach Tao J Uważaj, bo jeszcze poczuję się, jakby był obserwatorem naszego łóżkowego życia.

KOCHAM CIĘ.

I oczywiście do zobaczenia wieczorem u Tao. 

Jak ja wytrzymam cały dzień bez ciebie? :*

do:Jongini

Boli mnie dupa. L

Kocham Cię mój Książe.♥♥

Czekam do wieczora, kanapa w salonie Tao nie była jeszcze ochrzczona, Wisz co to znaczy?

Nie znikaj nigdy więcej rano!

 

od:Taozi >D

do: Czarnuch; Blondas

Siema cziki,

czekam na was wieczorem, mam nadzieję, że nie ROAZRUCHACIE mi całego mieszkania.

p.s Bez piwa nie wpuszczam. J JJ

 

od:Blondas

do:Taozi >D

Robi się szefunciu!

Mam odrosty, help! L

 

od:Czarnuch

do:Wredna Panda

Z tym rozruchaniem, to raczej powinieneś zażalenie do Sehuniego napisać, testosteron go rozsadza, wciąż ma ochote na małego Jongina.

 

od:Taozi >D

do: Czarnuch; Blondas

 

ZAKAZ RUCHANIA, ZAKAZ! ROZUMIECIE!?

( użytkownik niedostępny)

 

 

JEST TO MÓJ PIERWSZY FF, WIĘC PROSZĘ O WYROZUMIAŁOŚĆ I WSKAZANIE WSZLAKICH BŁĘDÓW. :)

Foreword

#polish #polski #sekai #kai #sehun #tao #exo # #fluff #angst #school

Comments

You must be logged in to comment
No comments yet