Dziecko

Dziecko

~Punkt widzenia Hyukjae’go~

Siedziałem sobie na jednym z tych polowych niewygodnych w cholerę łóżek i rozmawiałem z chłopakami z mojego pododdziału. Te wszystkie pręty i sprężyny wbijały się w mój chudy tyłek. Teraz naprawdę żałuje, że nie ważę z 50 kg więcej. Nie wspomnę już nawet o spaniu na tym cholerstwie. To boli bardziej niż… ymm wracając do tematu…właśnie skończyliśmy ćwiczenia w terenie i mieliśmy chwilę wolnego czasu. Znaczy się dłuższą chwilę… właściwie to mieliśmy dużo wolnego czasu, bo kolenie ćwiczenia mieliśmy zacząć dopiero następnego dnia. Kurde już prawie nie pamiętam takiej laby. Była godzina 18:00 a my byliśmy… no cóż padnięci, wykończeni, styrani, skonani, wypompowani, półżywi…Ogóle ładnie mówiąc bardzo zmęczeni. No i jakby tego było mało na kilometr waliło od nas potem a całe nasze ciała były pokryte błotem. Wiecie, jakie to niemiłe uczucie mieć mokry piach w miejscach, gdzie nigdy nie powinno go tam być!? Kiedy do naszego namiotu wszedł nasz dowódca i rozkazał natychmiastową kąpiel (zaje się, że poczuł ten smród w swoim namiocie) bardzo się ucieszyłem. Musicie uwierzyć mi na słowo waliło niemiłosiernie, aż oczy mnie szczypały. No, ale wiecie jak to jest w wojsku, nie wolno się wychylać. Wyobrażenie sobie miny tych wszystkich gości, kiedy mówię ‘ej chłopaki lepiej chodźmy się wykąpać, bo trochę się spociliśmy’ chyba by mnie tam zlinczowali. Oni twierdzą, że prawdziwy facet nie powinien się często myć, ponieważ traci swój naturalny, męski zapach. Ja nazwałbym to raczej smrodem, ale niech im będzie. Kiedyś też niechętnie się kąpałem (nie, nie, nie byłem brudasem czy coś, po prostu nie zawsze chciało mi się myć). Człowiek zmęczony po występach, marzy jedynie o tym żeby się położyć a nie szorować pod prysznicem. Rozumiecie prawda? No, ale za każdym razem, kiedy próbowałem się wpakować do łóżka po koncercie taki wiecie… nieodświeżony, Donghae zagradzał mi drogę. Na początku się z nim przepychałem, ale nawet jak udało mi się wskoczyć do wyra on zraz mnie z niego zrzucał. Czasami potrafiliśmy przepychać się tak całą noc. Donghae to strasznie uparta bestia, mówię wam. No i kiedy kilkakrotnie wyszło na to, że musiałem spać na podłodze zrozumiałem, że gra nie warta jest świeczki i lepiej iść się umyć i spać w mięciutkim łóżeczku razem z Donghae. Także teraz zawsze wieczorem idę się myć, no dobra, dobra prawie zawsze. Ale robię to ZAWSZE, kiedy śpię z Donghae, czyli można przyjąć, że zawsze się myję. No okay skoro kwestię mycia się mamy już wyjaśnioną wróćmy do setna sprawy. Podzieliliśmy się na dwie grupy i poszliśmy do budynku, w którym była łazienka. A właściwie było to jedno wielkie pomieszczenie z kilkoma natryskami. Po prostu spartańskie warunki. Za każdym razem, kiedy tam idziemy czuję się nieswojo. Czasami bywa tak, że niektórzy wręcz ocierają się o ciebie. Tak ocierają się. Któregoś razu jeden z nich złożył mi propozycję do ODRZUCENIA. No wyobrażacie sobie. Myjesz się pod prysznicem a podchodzi do ciebie jakiś gościu i pyta czy się z nim nie zabawisz. I jak chcę to możemy ‘pójść do lasu’. Za kogo on mnie ma?! Oj jak ja się wtedy wkurzyłem. Zrypałem go i powiedziałem, że jeśli jeszcze raz się coś takiego powtórzy to zgłoszę to dowódcy. Od tamtej pory mam już święty spokój.

Tym razem na szczęście kąpiel przebiegła bez większych przygód i dziwnych propozycji. Kiedy wróciłem z powrotem do namiotu zobaczyłem siedzących na moim ‘łóżku’ kliku gości. ‘Spoko’ pomyślałem, ale kiedy podszedłem bliżej zobaczyłem, że jeden z nich trzyma w ręku moją komórkę. Wkurzyłem się. Myślałem, że na początku ustalaliśmy, że nie dotykamy nieswoich rzeczy.

„Zdaje się, że to mój telefon…” zmarszczyłem brwi „co zatem robi w twoich rękach?” dodałem

„Sorry Hyukjae, ale twoja laska tak się dobijała, że postanowiliśmy odebrać”

„Moja laska?” zdziwiłem. „O co ci chodzi stary?”

„No myśleliśmy, że to twoja dziewczyna skoro masz ją zapisaną jako ‘Hae’ z serduszkiem.”

„Dzwonił-a Hae?” zapytałem i zdaje się, że trochę pobladłem na twarzy.

„Tak, ale jest chyba bardzo nieśmiała, bo się nawet nie odezwała.” Powiedział mężczyzna chichocząc.

‘Chwała ci Panie!’ pomyślałem spoglądając nieco do góry.

„Tak jest nieśmiała” dodałem, po czym zabrałem swoją komórkę z rąk chłopaka. „Lepiej do niej oddzwonię” uśmiechnąłem, po czym wyszedłem z namiotu. ‘Było tak blisko’ pomyślałem ocierając pot z czoła. Dacie wiarę, że adrenalina tak mi skoczyła, że aż się spociłem. Nawet nie chcę myśleć, co by było gdyby Donghae się odezwał. Jak ja bym mi się wytłumaczył? Bo niby jakbym miał wyjaśnić fakt, że mam zapisanego w komórce innego faceta pod nazwą ‘Hae <3 ‘. Co prawda umówiliśmy się z Donghae, że jeśli będziemy do siebie dzwonić osoba odbierająca telefon ma odezwać się jako pierwsza. No, ale nie oszukujmy się Donghae to Donghae. Po nim można się wszystkiego spodziewać. Na szczęście tym razem dotrzymał umowy.

Nagle usłyszałem dzwonek mojej komórki i nawet nie patrząc na wyświetlacz pośpiesznie odebrałem.

„Słucham”

„Gdzie ty do jasnej cholery byłeś?!” wrzasnął Hae.

„Wyluzuj byłem się wykąpać”

„Dlaczego w ogóle, ktoś odbiera twój telefon!? Wiesz, że już prawie się odezwałem!”

„Przestań się drzeć, bo ogłuchnę!” warknąłem. „Na całe szczęście się nie odezwałeś… gdybyś to zrobił…”

„Miałbyś przesrane.” Powiedział krótko, lecz jakże trafnie Donghae.

„Ta… dlatego też ustaliliśmy, że nie będziemy często do siebie dzwonić”

„Hyukjae czy ty już za mną nie tęsknisz?” zapytał i mógłbym przysiąc, że miał w tym momencie łzy w oczach. Jest bardzo uczuciowy. Czasami aż za bardzo. (Pamiętam jak kiedyś w telewizji leciała reklama o porzuconym przez ludzi psie i Donghae tak się wczuł w całą tą sytuacją pokazywaną na ekranie, że aż zaszkliły mu się oczy. Po prostu masakra!)

„Oczywiście, że za tobą tęsknię” odpowiedziałem pośpiesznie rozglądając się do około czy przypadkiem ktoś nie wpadł na durny pomysł żeby mnie podsłuchiwać.

„Skoro tak jest to, dlaczego do mnie nie dzwonisz a kiedy robię to ja mam wrażenie, że nie chcesz ze mną rozmawiać?”

„Hae jak zawsze wszystko wyolbrzymiasz. Posłuchaj zostało nam 2 miesiące służby nie chcę na sam koniec przez nieuwagę wpakować nas w kłopoty. Zrozum.”

„Nie, nie zrozumiem tego. To wcale nie usprawiedliwia tego, że nie chcesz ze mną rozmawiać.”

„Donghae widzieliśmy się tydzień temu i miło, nawet bardzo miło spędziliśmy czas… myślałem, że się mną nacieszyłeś…”

„Dobrze wiesz, że nigdy się tobą nie nacieszę, nie ważne jak długo bym z tobą przebywał.”

Westchnąłem głośno no, bo co ja mu mogłem na to odpowiedzieć. Wiem, Donghae był już poirytowany tym, że widujemy się raz na miesiąc. To zdecydowanie za mało zważywszy na to, że kiedyś spędzaliśmy ze są 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Dało się odczuć, że jest już na skraju wytrzymałości. Mi też jest coraz ciężej, też cholernie za nim tęskniłem no, ale kurde zostały 2 miesiące! Czym są te 2 miesiące w porównaniu do 2 lat, które udało nam nie już prawie przetrwać!? Więc niech on lepiej się ogranie.

„Hyukjae…” niespodziewanie powiedział głos w telefonie.

„Tak”

„Ile się już znamy lat?” zapytał a mnie zamurowało. Zastanowiłem się chwilę, po czym niepewnie odpowiedziałem.

„Dwanaście…lat”

„Nie Hyuk, 14 lat. Czternaście bitych lat!” warknął

„Dlaczego się wściekasz?”

„Bo powinieneś o tym wiedzieć. A ile lat jesteśmy razem?”

„Hae, co to ma być jakieś przesłuchanie?”

„Odpowiedz.”

Zamknąłem na chwile oczy ( to pomagało mi myśleć). Teraz nie mogłem się pomylić, bo Hae powiesi mnie za jaja. Zastanówmy się… poznaliśmy się w 2003… a rok po naszym debiucie zaczęliśmy ze sobą być… czyli to był 2006 rok… więc wychodzi na to że jesteśmy już ze sobą…

„Nie wiesz prawda?” zapytał Donghae i dało się usłyszeć w jego głosie wściekłość.

„Wiem! Oczywiście, że wiem! Za kogo ty mnie masz?!” próbowałem zyskać na czasie

„Więc słucham” powiedział nieco poirytowanym głosem.

„Jesteśmy ze sobą już od mmm………………11 lat!”

Donghae się nie odzywał a ja troszeczkę zacząłem panikować, że źle to wszystko rozkminiłem.

„Uważasz, że to długo?” zapytał a ja nie wiedziałem, do czego ta rozmowa zmierza.

„Nie wiem, w jakim sensie o to pytasz…”

„Po prostu. To długo czy nie?”

„Długo”

Usłyszałem jak bierze głęboki oddech.

„Hyukjae, bo ja… chcę mieć z tobą… dziecko.”

„CO?!” wrzasnąłem na całe gardło. Nagle z namiotu wybiegło kilku moich kolegów rozglądając się dookoła. Kiedy dostrzegli, że stoję nieopodal spojrzeli na mnie wymownym wzrokiem. Pokiwałem głową i wykonałem kilka niezgrabnych ruchów ręką, żeby dać im znać, że wszytko jest ok- chociaż tak wcale nie było. Odszedłem jeszcze kilka kroków dalej.

„Co ty mówisz Hae? Oszalałeś?” zapytałem. Szczerze powiedziawszy to miałem nadzieję, że Donghae zacznie się śmiać i powie ‘Żartowałem! Ale dałeś się wkręcić!’ Jednak niedane mi było usłyszeć takie słowa.

„Dlaczego mówisz, że oszalałem! Jesteśmy ze sobą 11 lat… sam powiedziałeś, że to długo.”

„No tak, ale… dziecko? Co ty znowu wymyśliłeś?”

„Dobrze wiesz, że zawsze chciałem mieć dzieci”

„A co ja mam ci to dziecko urodzić?! Halo! Ziemia do Donghae!

„Nie bądź niemądry Hyukjae, przecież jesteś facetem. Nie możesz rodzić dzieci, głuptasie.” Zaśmiał się. Chyba naprawdę nie skumał mojego sarkazmu. Ja z nim po prostu nie wytrzymam! Gdyby miał taką możliwość to chyba bym go udusił. Szkoda, że nie można włożyć rąk w komórkę i złapać rozmówce po drugiej stronie- za gardło oczywiście.

„Chociaż…” ponownie odezwał się Hae „… tak właściwe to mógłbyś”

„Co mógłbym?”

„Urodzić mi dziecko” zaśmiał się.

„Donghae! To nie jest zabawne! Zresztą to nie rozmowa na telefon, zadzwonię do ciebie w przyszłym tygodniu…” powiedziałem chcąc jak najszybciej zakończyć tą nieprowadzącą do niczego wymianę zdań.

„Nawet nie próbuj się rozłączyć!” warknął głos po drugiej stronie. „Jeśli to zrobisz nie ręczę za siebie.”

„Dobra nie rozłączę się, ale nie rozmawiajmy o tak irracjonalnych rzeczach.”

„Dziecko nie jest irracjonalną rzeczą!”

„W naszej sytuacji i naszym związku, owszem jest!”

Na chwilę nastała cisza. Słyszałem tylko, o dziwo spokojny oddech w telefonie. Myślałem, że Donghae zaraz zacznie obrzucać mnie jakimiś nierealnymi argumentami. Jednak się myliłem. Powiem wam, że nawet po tych wszystkich latach ten facet potrafi mnie zaskoczyć.

„Rozwiń proszę swoją myśl” usłyszałem po chili i prawie ścięło mnie z nóg. Ogarnął mnie paniczny śmiech. Zachichotałem, ale wiedziałem, że musze się opanować. Nie chciałem zranić swoim zachowaniem Hae.

„Hyuk, czy ty się śmiejesz?” warknął niespodziewanie

„Oczywiście, że nie…” wziąłem głęboki oddech i otarłem z kącików oczu łzy. No muszę przyznać, że Donghae rozbawił mnie niemiłosiernie. „Posłuchaj Hae. Niedługo po tym jak wyjdziemy z wojska Super Junior ma swój wielki come back, prawda?”

„No tak”

„Będziemy dawać koncerty w całym kraju i za granicą. Jak mielibyśmy zająć się dzieckiem?”

Usłyszałem głośnie westchnięcie w telefonie.

„Poza tym nie uważasz, że towarzystwo 13 facetów dobrze nie wpływałoby na rozwój takiego maleństwa? Doskonale wiesz, że w dormie potrafi być cholernie głośno…”

Kolejne westchnięcie

„…dlatego też najpierw musielibyśmy kupić sobie mieszkanie w jakieś spokojnej okolicy.”

„Yhymmm”

„A co by powiedziała twoja mama gdybyśmy mieli dziecko a nie wzięli ślubu!? To by nie przeszło Donghae. Znasz ją.”

„Masz rację Hyukjae!” powiedział entuzjastycznie Hae- zbyt entuzjastyczne jak na mój gust.

„Mam?” zapytałem z lekkim niedowierzaniem, po czym uśmiechnąłem się, chwaląc się w myślach. Jednak moja radość była przedwczesna, bo po chwili znowu odezwał się Donghae.

”W takim razie za dwa miesiące idziemy oglądać mieszkania!”

„Co?”

„A w międzyczasie weźmiemy ślub!”

O nie… zdaje się, że wpadłem z deszczu pod rynnę! Jak ja mu to wszystko teraz wytłumaczę!!!!??

~Fin~

Like this story? Give it an Upvote!
Thank you!

Comments

You must be logged in to comment
akame12 #1
Chapter 1: Ciekawy pomysł.